Zapukałam do drzwi gabinetu dyrektorki, która szybko otworzyła je na szerz i drugi raz tego dnia powitała mnie szerokim uśmiechem.
- Zapraszam!- zrobiła mi miejsce i poczekała, aż wejdę. - Matko, co się stało?- spytała, widząc że skaczę na jednej nodze.
- Spadłam ze schodów.- poinformowałam. - Jak to mówią do wesela się zagoi.- zaśmiałam się choć wcale nie było mi do śmiechu.
- Biedactwo, usiądź sobie. Kiedy to się stało? Jeszcze godzinę temu widziałam cię całą.- stanęła nade mną i gładziła moje włosy w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Tak. Zdążyłam wejść na górę, gdy się minęłyśmy i przypomniałam sobie, że nie wzięłam książki z szafki, więc chciałam po nią jak najszybciej pobiec i nie wyszło tak jak chciałam.- wymusiłam uśmiech spoglądając na nauczycielkę, której wzrok stał się nagle bardzo zatroskany.
- Współczuję. Może powinnaś iść z tym do lekarza?- zapytała i zajęła miejsce przy swoim dużym biurku.
- Póki co daję radę, zobaczymy jak to wygląda, gdy zdejmę buty.- westchnęłam z bezsilności. - Więc o co chciała pani zapytać?- zmieniłam temat.
- No tak... Zuziu słuchaj.- przypomniała sobie cel mojego przyjścia tutaj i wyraźnie się zestresowała. - Nie chcę, żebyś miała mnie za wścibską, więc jeśli nie będziesz chciała rozmawiać to po prostu powiedz.- dodała i próbowała się uśmiechnąć, ale nie bardzo jej to wyszło.
- Okej?- spojrzałam na nią pytająco.
- Jakoś tak od razu cię polubiłam. Wydajesz się sympatyczną dziewczyną i zupełnie inną niż twoje rówieśniczki. Co za tym idzie mam wrażenie, że coś się u ciebie dzieje o czym boisz się mówić, czy mam rację?- unikała mojego wzroku, choć to ona była tutaj dorosła i powinna wziąć na barki to co zaczęła.
- Czyli jak rozumiem bycie nieco innym niż wszyscy świadczy o tym, że coś złego się dzieje?- próbowałam ją zrozumieć.
- Zupełnie nie!- uniosła się. - Źle mnie zrozumiałaś, a ja źle dobrałam słowa.
- To nie bardzo rozumiem.
- Ech...- westchnęła i ponownie nabrała powietrza do płuc. - Widzisz, rzadko kiedy mam tak, że samo spojrzenie na ucznia sprawia mi radość.
- I to dlatego pani twierdzi, że coś jest u mnie nie tak?- zapytałam, bo lubiłam patrzeć na jej zakłopotanie.
- Dobrze, a więc zapomnij, że kiedykolwiek wspomniałam o tym, że podejrzewam, że coś się u ciebie dzieje niedobrego, okej?- zaśmiała się.
- A więc po co tu jestem?- wróciłam do sedna pytania.
- Lubisz się tak droczyć z ludźmi, co?
- Lubię się droczyć z pięknymi kobietami.- uniosłam brew, a na moich policzkach pojawił się delikatnie różowy kolor.
- Hmm.. To dosyć ciekawe stwierdzenie.- spojrzała mi głęboko w oczy. - Czyli mam rozumieć, że wszystko u ciebie w porządku i jesteś po prostu tak ciepłą osobą z natury, a nie z racji swoich przeżyć?- dopytała.
- Chyba taka się urodziłam.- zaśmiałam się. - Wiem, że trochę odstaję od dziewczyn, ale pogodziłam się z tym i zupełnie mi to nie przeszkadza.
- Nie powinno ci to nigdy przeszkadzać. Jesteś naprawdę wyjątkowa.- spojrzała mi prosto w oczy, a ja czułam jak się rozpływam. Nigdy wcześniej nie patrzyłam na nią w ten sposób. Lubiłam ją jako nauczycielkę, ale to było na tyle. Gdy jednak wypowiadała jeden komplement za drugim, czułam jak moje serce robi się ciepłe, a w brzuchu panuje dziwne uczucie zadowolenia.
CZYTASZ
Pani Miłość.
Genç KurguZacząć poznawać swoją seksualność od zakochania się w nauczycielce? Po drodze zacząć doceniać piękno jedynie kobiet, które na spokojnie mieściły się w granicach wieku będącego zbliżonym do wieku Twojej mamy. Nigdy nie jest łatwo dojrzewać w pewnośc...