Apel cz.2

996 71 13
                                    

Dokończenie uroczystości potrwało jeszcze chwilę, a ja próbowałam nie oszaleć z podekscytowania, że moja nauczycielka chce mnie widzieć po apelu w swojej klasie. Z drugiej strony byłam ciekawa czego tak naprawdę ode mnie chce. Dostanę reprymendę, że niepoprawnie siedzę, mając na sobie krótką sukienkę? A może chce przyjrzeć mi się z bliska? Zastanawiając się nad nadchodzącymi wydarzeniami, czas mijał coraz szybciej, aż w końcu usłyszałam podziękowania od wicedyrektora, który zakończył oficjalnie apel i życzył nam miłego weekendu. 

- To co, widzimy się na treningu?- zapytała Ewelina, gdy wolnym tempem wszyscy opuszczali salę gimnastyczną. 

- Oczywiście. Ja jeszcze skoczę do toalety, więc widzimy się później.- uśmiechnęłam się do dziewczyny, ale czułam oblatujący mnie stres, że wcale nie idę tam, gdzie oznajmiłam. 

- Spoko, dam ci znać jak wyjdę z domu to spotkamy się w połowie drogi.- pożegnałyśmy się i Ewelina poszła do szafki, aby zabrać swoje rzeczy, a ja przyśpieszyłam i poszłam na pierwsze piętro, aby na chwilę schować się w łazience, by nikt nie zauważył mojego prawdziwego celu podróży. 

Stanęłam przed lustrem i patrzyłam sama sobie w oczy, zastanawiając się czy dobrze robię, że idę do nauczycielki, skoro nie wiem czego się po niej spodziewać. Poznałam ją już na tyle dobrze, że mogła mnie zabić albo przelecieć na swoim biurku, a wszystko robiłaby z tym samym, zadowolonym wyrazem twarzy. 

Gdzie jesteś? - Lilianna wyraźnie zniecierpliwiona wysłała sms'a, a do mnie dotarło, że minęło już sporo czasu odkąd przyszłam do łazienki.

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam na dół. Na całe szczęście nie minęłam nikogo, co wskazywało na to, że szkoła jest już zupełnie pusta. Z sercem w gardle złapałam za klamkę sali 103 i powoli otworzyłam drzwi. 

- No nareszcie.- powitała mnie polonistka, która na mój widok od razu wstała ze swojego miejsca i podeszła bliżej, przekręcając kluczyk w drzwiach, zamykając nas tym samym w środku bez możliwości ucieczki. Wyjęła kluczyk i wrzuciła go do torebki. 

- To coś pilnego, że nie mogła pani poczekać do poniedziałku?- spytałam, stojąc jak zaczarowana przy jej biurku. 

- Widziałaś dziś siebie w lustrze?- odpowiedziała pytaniem i była z siebie niezwykle zadowolona. 

- Niestety tak.- odparłam, a stres zaczął mnie oblewać coraz bardziej. 

- Więc chyba sama wiesz, że nie mogłam czekać do poniedziałku.- zaśmiała się i usiadła na swoim fotelu. 

- Nie bardzo rozumiem...- westchnęłam. 

- Chodź tutaj.- wyciągnęła do mnie rękę, którą od razu złapałam, a kobieta przyciągnęła mnie do siebie. Stałam tuż nad nią. - Jesteś taka piękna.- dodała i analizowała każdy kawałek mojego ciała. 

- Dziękuję.- wyszeptałam i patrzyłam na nią z góry, a ona hamowała samą siebie, by mnie nie dotknąć. 

- Nigdy nie dziękuj za prawdę.- odparła i złapała mnie za biodra, delikatnie nimi poruszając. Czułam przybywającą do mojego ciała falę gorąca, a moje policzki od razu zrobiły się różowe. Kobieta była coraz odważniejsza i to, że nie potrafiła się opamiętać było dla mnie większym komplementem niż jej słowa. Ponownie złapała mnie za ręce i pociągnęła nimi w dół, przez co musiałam ukucnąć. O to jej chodziło. Chciała, bym czuła się mniejsza. Usiadłam pod nią, a ona patrzyła na mnie jeszcze przez chwilę.

- Czy powinnam teraz coś zrobić?- zapytałam niepewnie. 

- Nie, kochanie. Nic nie musisz robić.- odpowiedziała spokojnym głosem i złapała moją twarz w obie dłonie, patrząc mi głęboko w oczy. Chwilę później położyła moją głowę na swoim kolanie, a ja próbowałam uspokoić oddech, który przyśpieszał za każdym razem, gdy jakkolwiek zbliżałam się do kobiety i czułam jej zapach. Powoli uniosłam swoją rękę, którą położyłam na jej nodze. Cieszyłam się chwilą, gdy żadna z nas nie robiła nic więcej. Siedziałyśmy tak w zupełnej ciszy, a ja zastanawiałam się, o czym teraz myśli moja polonistka i czy naprawdę zależało jej tylko na tym, abyśmy siedziały w tej pozycji bez celu. 
Uspokoiłam się już na tyle, że chciałam więcej. Powoli poruszałam dłonią, którą miałam opartą o jej udo, w przód i w tył. Kobieta nic nie powiedziała, a ja bałam się podnieść głowę do góry, by zobaczyć wyraz jej twarzy. 

- Nie przestawaj.- wyszeptała po chwili. Na jej prośbę, kontynuowałam ruchy mojej dłoni, co sprawiało jej coraz większą przyjemność, bo jej oddech zaczął nieco przyśpieszać. Walczyła o przetrwanie, choć było jej trudno. Co jakiś czas, celowo zahaczałam dłonią o jej miejsce intymne, na co ona delikatnie prostowała się na krześle. Cieszyłam się, że sprawiam jej przyjemność, ale z minuty na minutę chciałam coraz więcej. Czułam przypływ odwagi, co od razu chciałam wykorzystać, aby później żałować tego co zrobiłam, niż tego czego nie udało mi się zrealizować. Podniosłam głowę i klęcząc, złapałam obiema rękami jej uda. Ocierałam się o nie coraz mocniej, przez co Lilianna czasami odchylała swoją głowę w geście przyjemności.

- Jest dobrze?- spytałam.

- Mhm.- wycedziła przez zęby, a jej policzki nabrały ognistego koloru. Uśmiechnęłam się pod nosem i przygryzłam wargę, widząc jak bardzo kobieta jest rozpalona. Byłam pewna, że kobieta nie będzie miała nic przeciwko, gdy doprowadzę ją do orgazmu, nie robiąc za wiele. Powoli włożyłam lewą dłoń pod jej sukienkę i delikatnie dotykałam jej intymnego miejsca. Prawa ręka wciąż skupiona była na jej udzie. Lilianna przełknęła głośno ślinę, ale wiedziałam, że to wszystko zaplanowała. Każda roleta w sali była opuszczona do samego końca, tak że nawet nie docierały do nas milimetry światła. Od razu zamknęła drzwi na klucz, aby mieć pewność, że nikt się do nas nie dostanie, a przez to ja czułam się bezpiecznie. Byłam tutaj tylko i wyłącznie z kobietą moich marzeń, a ona z zamkniętymi oczami, oddała mi się bez pamięci. 

- Tylko nie bądź zbyt głośna.- zachichotałam i zaczęłam okrężnymi ruchami masować jej łechtaczkę. Polonistka najpierw zacisnęła nogi, a później znów dała mi wolną przestrzeń. Zaczęłam robić to coraz szybciej i coraz mocniej, a kobieta wyglądała jakby była na skraju wytrzymania. Coraz bardziej opadała na krześle, przez co musiałam co chwilę poprawiać swoją pozycję, aby mieć do niej lepszy dostęp. Czułam, że to ten moment, gdy Lilianna za chwilę zacznie szczytować, dlatego wstałam i nachylając się nad nią, odsunęłam jej rajstopy, aby moje palce miały bezpośredni kontakt z jej czułym miejscem. Była okropnie mokra z podniecenia, co jeszcze bardziej na mnie działało. Wtuliłam głowę w jej szyję i kontynuowałam jej rozpieszczanie. Potrzebowała jeszcze zaledwie kilku minut, aby wbić paznokcie w moją rękę, na znak, że doprowadziłam ją do olbrzymiego orgazmu. Byłam z siebie tak dumna, jak nigdy dotąd. Kobieta otworzyła oczy i z delikatnym uśmiechem pod nosem spojrzała na mnie. Jej policzki nadal były czerwone, co jeszcze bardziej mnie ekscytowało. 

- No, no. Dałaś radę.- skomentowała i złapała moją dłoń, by po chwili wsadzić mi palce do buzi. - Teraz możesz poczuć jak naprawdę smakuję.- dodała i zaśmiała się. 

- Całkiem nieźle.- odparłam i usiadłam na jej kolanach. 

- Nie musiałaś tego robić.- objęła mnie w talii i dała buziaka w czoło. 

- Wiem, ale twój widok nie pozostawił mi możliwości odpuszczenia takiej okazji. - zachichotałam. 

- No cóż, w takim razie będę musiała się odwdzięczyć.- oznajmiła. - Nie wiem dlaczego, ale to, że w poniedziałek tutaj usiądziesz i nie będziemy mogły tego powtórzyć działa mi na nerwy. 

- Mi też będzie ciężko się skupić na tym co będziesz mówić, mając w głowie widok twoich zaciśniętych nóg.- puściłam do niej oczko i wstałam z jej kolan. 

- Zuzia...- zmartwiła się nagle. 

- Tak?- spytałam. 

- Wiesz, że to musi zostać między nami?- zapytała.

- Jasne. Nie będę się nikomu chwalić, że moja polonistka miała orgazm w sali od polskiego, który sama wywołałam.- zaśmiałam się, co kobiecie również poprawiło nastrój. 

Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i wróciłam do domu. Od razu zdjęłam z siebie sukienkę i przebrałam się w dresy. Miałam zaledwie godzinę wolnego, zanim zacznie się trening, więc odwiedziłam wszystkie social media i udało mi się znaleźć chwilę na kilkuminutową drzemkę, z której wybudziła mnie dzwoniąca do mnie Ewelina. 

- Za chwilę wychodzę. Zbierasz się?- spytała. 

- Mhm.- wymamrotałam pod nosem i z wielką niechęcią wstałam z łóżka, aby spakować swoje rzeczy. 5 minut później stałam już pod blokiem i czekałam, aż dołączy do mnie koleżanka. 

Pani Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz