Prawdziwe emocje

825 64 6
                                    

Nareszcie, po kilkunastu dniach bólu i cierpienia, wróciłam do treningów z pełnosprawną nogą. Trener starał się mnie oszczędzać, abym krok po kroku wróciła do formy, ale nie byłam pod tym względem posłuszna. Dawałam z siebie więcej niż wcześniej, bo spadek z pierwszego składu byłby dla mnie ogromnie bolesny. Za wiele poświęciłam, aby w tamtym momencie odpuścić. 

- Dobry trening dziewczyny, w następną sobotę gramy na wyjeździe, więc szczegóły zbiórki wyślę wam w piątek. Wyśpijcie się proszę i zjedzcie porządne śniadanie. Nie będzie to łatwy mecz, dlatego proszę was, żebyście się oszczędzały i ciepło ubierały, bo pogoda nie rozpieszcza.- zakończył krótkim pożegnaniem trener, a my przytaknęłyśmy i pokierowałyśmy się do szatni. - Zuza, zostań proszę na chwilę.- dodał. 

- Coś nie tak?- zapytałam, próbując złapać oddech, co nie było łatwe po takiej przerwie w wysiłku. 

- Jak się czujesz?- jego twarz przybrała wygląd niewinnego stworzenia. 

- Dobrze.- odparłam i wzięłam łyk wody, który w tamtym momencie był czymś czego potrzebowałam. 

- Wolałbym, żebyś jednak nie angażowała się póki co tak bardzo w treningi jak reszta dziewczyn. Nie wiemy, czy twoja noga w zupełności się zagoiła, a ja nie mogę cię stracić na kolejne tygodnie.- powiedział jednym tchem, co kosztowało go dużo wysiłku, bo nie był raczej osobą zbyt wylewną i skłonną do pokazywania swoich uczuć. 

- Spoko trenerze. Ja za to nie mogę spaść mocno z formy. Sam trener powiedział, że mecz za tydzień nie będzie łatwy, a z ławki dziewczynom za bardzo nie pomogę.- wymusiłam uśmiech. 

- No tak... Nie jestem pewien czy wyjdziesz w tym meczu na boisko...- opuścił głowę jakby wstydził się tego, co właśnie powiedział. 

- Że co?!- krzyknęłam z niedowierzaniem, że chce mi to zrobić, gdy ja tak bardzo się starałam. 

- Nie zrozum mnie źle. Ważnych meczy jeszcze będzie przed nami wiele, a wtedy będę potrzebował cię jeszcze bardziej.- próbował wytłumaczyć mi to co przed chwilą powiedział, ale w mojej głowie utknęło to, że na następnym meczu moje miejsce będzie na ławce. 

- Mhm.- chrząknęłam. - To wszystko? 

- Tak, możesz iść.- odparł smutny i odprowadził mnie wzrokiem. 

Rzuciłam butelką wody o ścianę, gdy weszłam do szatni. Dziewczyny nagle zamilkły, a ich wzrok skupił się na mnie, co jeszcze bardziej mnie zirytowało. Po chwili poczułam falę smutku i poczucia winy, że przecież ta butelka, która oberwała nie jest niczemu winna. Podniosłam ją z ziemi i objęłam między palcami, a gdy skupiłam się na niej, poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Jedna za drugą. Nie mogłam nad tym zapanować. 

- Zuza, wszystko ok?- zapytała Ewelina, siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem. Nie byłam w stanie się odezwać. Pokiwałam tylko przecząco głową i pozwoliłam sobie na chwilę słabości, której nie pokazywałam zbyt często, a na pewno nie tylu osobom jednocześnie. 

- Tak, jest okej.- zebrałam się w sobie i wzięłam głęboki oddech. Otarłam łzy i szeroko się uśmiechnęłam. - Cieszę się, że mogłam już wrócić do treningów.- obróciłam wszystko w pozytyw, choć w środku czułam rozpierającą mnie rozpacz. 

- My też się cieszymy, że już jesteś!- krzyknęła Melka, która stała przede mną jak kołek. Wiedziałam, że mi uwierzyły. Zawsze wierzyły we wszystko co powiedziałam, jeśli chodziło o uczucia. Podejrzewałam, że nawet gdyby uderzył we mnie autobus, a ja leżałabym półprzytomna na chodniku, wystarczyłoby, że powiem "nic mnie nie boli", a one podniosłyby mnie i zapytały, czy dam radę iść z nimi na zakupy. Tak właśnie widziałam moje koleżanki. Zawsze głośno mówiły o wrażliwości i współczuciu, ale nigdy nie czuły tego na poważnie. 

Pani Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz