Zazdrość

934 69 40
                                    

Ta sobota była zupełnie inna od tych typowych, bo powinnam właśnie pakować do torby swój strój i buty, aby za chwilę wyjść z domu i kierować się w stronę hali sportowej, w której za niespełna dwie godziny miał zacząć się mecz naszej drużyny. Tym razem sama siebie zdyskwalifikowałam z rozgrywek, więc nie śpiesząc się zjadłam śniadanie, włożyłam na siebie byle jakie ubrania i związałam włosy w niechlujnego koka. Serce pękało mi, że na własne życzenie nie mogę zagrać, ale musiałam to zaakceptować i jak najszybciej wziąć się w garść, żeby nie pokazywać dziewczynom negatywnych uczuć. 

Weszłam do szatni kilka minut przed rozpoczęciem rozgrzewki i zajęłam miejsce na jednej z wolnych ławek, aby nie zabierać miejsca pozostałym. 

- Jak nastawienie?- zapytałam. 

- Dobrze, że w teorii gramy ze słabszym zespołem.- próbowała pocieszyć resztę Ewelina. 

- Jak to przegramy to będzie wstyd na cały rejon.- zaśmiała się nerwowo Melka.

- Dlaczego mamy przegrać? To, że Zuza ma kontuzje to nie znaczy, że gramy w osłabieniu.- spojrzała na mnie wrogo Natalia. 

- Jak rozumiem nie jestem wam do niczego potrzebna?- spojrzałam na dziewczynę, z którą dosyć często miałam jakieś zgrzyty. 

- No widzisz, czasem rozumiesz co ludzie do ciebie mówią.- parsknęła śmiechem i wyszła z szatni.

- Nie przejmuj się nią.- poklepała mnie po ramieniu Ewelina. 

- Nie zamierzam.- odparłam. - Obiecajcie, że dacie z siebie wszystko.- dodałam i uśmiechnęłam się do reszty. 

- Jak zawsze.- odpowiedziały uśmiechem i wszystkie po kolei opuściły szatnię, zostawiając mnie samą. Nie byłam pewna czy jestem bardziej smutna, czy zła po słowach, które usłyszałam od Natalii. Z jednej strony nie zależało mi na jej opinii, ale z drugiej moje serce zabiło mocniej, gdy dotarły do mnie jej słowa, że nie  jestem im potrzebna. Moje ego ucierpiało na tyle, że z całych sił chciałam zemścić się na dziewczynie. 

Podążyłam w ślady dziewczyn i również opuściłam szatnię, kierując się w stronę boiska. Nie mogłam niestety wziąć udziału w rozgrzewce, więc usiadłam na trybunach i przyglądałam się ich poczynaniom, marząc o tym, że w następną sobotę będę biegać tam razem z nimi. Kilka minut przed godziną rozpoczęcia meczu do hali zaczęło przybywać coraz więcej osób. Pojawili się chłopcy z naszej klasy, uczniowie ze szkoły i znajomi spoza niej. Zrobiło się dosyć tłoczno, ale miejsce obok mnie wciąż pozostawało puste i miałam nadzieję, że tak będzie do samego końca, bo nie czułam się na siłach, żeby zabawiać kogoś swoim towarzystwem, gdy w głowie miałam tylko poczynania swojej drużyny. 

Na boisku rozległ się pierwszy gwizdek sędziego, a więc pozostała minuta do rozpoczęcia meczu. Pokazałam dziewczynom, że trzymam za nie kciuki, a one odpowiedziały szerokimi uśmiechami. Zdecydowanie siedzenie po drugiej stronie nie było dla mnie. Stresowałam się za nie wszystkie, czego nigdy nie odczuwałam wychodząc na boisko. Mecz się rozpoczął, a ja dokładnie obserwowałam każde podanie, każdy rzut i każdy komentarz mojego trenera. Nie zauważyłam nawet, że wcześniej wspomniane przeze mnie puste miejsce już się zapełniło. 

- Nie szkoda ci, że nie jesteś tam z nimi?- usłyszałam znajomy głos nad uchem.

- Tak, tak.- odparłam, wgapiając się ciągle w parkiet. 

- Zdecydowanie wolałabym widzieć cię po tamtej stronie.- nie przestawała mówić.

- TO BYŁ FAUL!- wstałam z miejsca, zapominając zupełnie o mojej bolącej nodze. Adrenalina zaczęła działać. 

Pani Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz