3. Tak jak zima?

1.1K 30 0
                                    

- Przeszkadzam?

Usłyszałam męski, nieznajomy głos. Natychmiast się odwróciłam. Nie wiedziałam co się dzieje, bo zawsze byłam tu sama i inna dusza niż moja przebywająca na tej łące sprawiała, że było dziwnie. Spojrzałam na wysokiego chłopaka, który stał tu i przyglądał mi się. Miał na sobie czarną bluzę i spodnie dżinsowe. Jego ciemne, brązowe oczy, choć było to nieoczywiste, idealnie pasowały do jego jasnych włosów. Dostrzegłam nawet kilka piegów na jego nosie. Patrzyłam na niego z zmieszanym i jednocześnie pytającym spojrzeniem.

- Czyli tak, czy nie? - zapytał i uśmiechnął się przyjaźnie.

- Co? - na moją zmieszają minę zaśmiał się.

- Spytałem się czy tobie przeszkadzam. Akurat tędy przechodziłem i zauważyłem piękną dziewczynę. Dlatego stwierdziłem, że do ciebie podejdę, bo tak szczerze nie chciałem już dłużej przebywać sam.

- Co bym miała ci odpowiedzieć?

- Na przykład czy mógłbym się dosiąść i oboje bylibyśmy samotni. Tylko razem.

- Chyba nie. Wiesz, przychodzę na tę łąkę, żeby pobyć sama.

- Czyli jeszcze ci się nie znudziło własne towarzystwo?

- Nie, wydaję mi się, że nie.

- Nie chcę ci przeszkadzać, ale naprawdę potrzebuję czyjegoś towarzystwa, bo chyba się zajebię.

- Jest tak źle? - na moje pytanie zmrużył oczy.

- Wiesz, nie będę robić z siebie żadnej ofiary losu. - ten gość mnie już zaczynał męczyć więc odetchnęłam i poklepałam miejsce obok siebie.

- Dobra, jeśli cię polubię możesz zostać na dłużej. - ucieszył się jak małe dziecko i usiadł obok mnie.

- Więc... Dlaczego tu przychodzisz? - zapytał gdy już wygodnie się usiadowił.

- Od czasu gdy znalazłam to miejsce, przychodzę tu zawsze. Kiedy mam zły humor, kiedy chcę być samotna fizycznie, lub gdy chcę zapomnieć. - powiedziałam patrząc przed siebie.

- Co oznacza być samotną fizycznie? - spytał zdezorientowany.

- Nieważne, i tak ci już za dużo powiedziałam.

- Nie ufasz ludziom co?

- Niezbyt. Jest naprawdę garstka osób, którym ufam. Tak jest bezpieczniej.

- Jest w tym racja. Chociaż uważam, że czasami warto zaufać. W końcu, jednak gdy ta osoba jest tego godna, dobrze ją mieć. - uśmiechnął się miło.

- Jeśli jest, to będę umiała to rozpoznać po dłuższej znajomości. Dopiero wtedy będę mogła zaufać.

- Jak masz na imię? - zmienił nagle temat. Zastanawiałam się chwilę czy jeśli będzie znać moje imię to czy potrafiłby mnie wystalkować.

- A jesteś stalkerem? - zapytałam mrużąc oczy.

- Nie, chyba, że chodzi o na przykład ciebie.

- I po tym co powiedziałeś niby tym bardziej mam ci powiedzieć? Co jeśli próbujesz udawać, że tylko żartowałeś, a tak jest naprawdę?

- Cóż wtedy to tylko twoja decyzja czy podasz mi swoje imię czy nie. Jeśli nie to oboje będziemy się nazywać tajemniczymi nieznajomymi. - spojrzałam na niego nadal podejrzliwie. Umiałam stwierdzić czy ludzie kłamią czy nie, albo czy są szczerzy w okazywaniu uczuć. A on, on był szczery i naprawdę chciał poznać moje imię. Aż za bardzo go to interesowało nawet bardziej niż cokolwiek innego.

- Winter. - odparłam.

- Hę? - zrobił zmieszaną minę tak jak ja wcześniej, więc zaśmiałam się. Chyba nie ogarnął, że nie chodzi mi o porę roku.

- Winter. - powtórzyłam.

- Tak jak zima?

- No brawo znasz angielski. - tym razem to on się zaśmiał.

- Ładne. - zignorowałam jego słowa. Nie umiem przyjmować komplementów. Zazwyczaj gdy ktoś mnie skomplementował zmieniałam temat, albo ignorowałam słowa tej osoby.

- I co, teraz ty nie podasz mi swojego imienia? - zapytałam unąsząc oczy, patrząc na niego z lekkim uśmiechem.

- Niestety, ale moje imię nie ma drugiego znaczenia tak jak twoje. Ale chyba nie jest takie złe. - powiedział a ja spojrzałam na niego pytająco. - Mam na imię Luke.

- Luke. - powtórzyłam samej sobie.

- Brzmi trochę lepiej w twoich ustach. - znowu zignorowałam chłopaka. Nadal go nie rozumiałam. Dlaczego miałam wrażenie, że ewidentnie chce mi się, sama nie wiem, przypodobać?

- Nie jest aż tak źle. - powiedziałam wzruszając ramionami.

- Dzięki? - odparł z uśmiechem.

- A ty? Jak tu trafiłeś? - Tym razem ja zmieniłam temat.

- Tak jak mówiłem. Przechodziłem niedaleko i zauważyłem ciebie. Stwierdziłem, że mam dosyć tej samotności i może uda mi się pogadać z jakąś ładną nieznajomą.

- Czy musisz cały czas podkreślać to, jaką mam urodę? Albo mówić cokolwiek na mój temat? - powiedziałam, bo choć podbudowywał moją niską samoocenę to jednak czułam się niekomfortowo.

- Przeszkadza ci to? - zdziwił się.

- Tak, czuję się nieswojo.

- Czemu? Nikt ci codziennie nie mówi, że jesteś ładna? Dziwne.

- Zostawmy to. Dlaczego tędy szedłeś? Bywam tu prawie codziennie i rzadko kiedy widziałam jak ktoś tu chodzi.

- Masz problem z zaufaniem i nie otwierasz się przed ludźmi, ale mnie już przepytujesz z mojego życia? - odpowiedział i widać było, że żartuje, ale jednak trochę mnie to poruszyło. Nie wiedzieć czemu. Często pytałam o szczegóły z życia ludzi, którym sama nie chciałam powiedzieć jak wygląda moje. Wolałam słuchać o doświadczeniach innych niż opowiadać o swoich. I tak nie było o czym gadać. Byłam nudną osobą i tyle, więc niby kto chciałby o tym wszystkim słuchać, kiedy mają okazję opowiedzieć coś o sobie?

- Przesadzasz. - powiedziałam z powagą by nie poznać po sobie tego, że trochę mnie uraził zwykły żart. On zaśmiał się.

- W domu było zamieszanie. Postanowiłem wyjść na krótki spacer trochę ochłonąć. Tyle, że się chyba zagalopowałem i przeszedłem z dwa kilometry. No i trafiłem tutaj. Ładne miejsce tak w ogóle.

- Często jak mam doła, jeśli nie idę na łąkę, chodzę na spacer i czasami przejdę nawet z pięć kilometrów. I wiem, że ładne, dlatego tu chodzę. - odparłam.

I tak przegadaliśmy większość dnia. Rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach. Wspomniałam mu coś, że trochę jeżdżę na łyżwach, a ten zaczął mnie o to wypytywać. I w końcu tak pytał, że powiedziałam, że za niedługo jadę na preselekcje do mistrzostw. No i, że jeżdżę od dziecka, bla bla. Nie wiem dlaczego go tak to ciekawiło, ale powiedziałam mu. Nie wiem czy będę tego żałować czy nie. Wspomniałam mu też, że w poniedziałek czyli za dwa dni mam kolejny trening, a on zaproponował, że przyjdzie po mnie po nim i pójdziemy na kawę. Zgodziłam się. Tak, zgodziłam się. Jakimś cudem mnie ubłagał, że się zgodziłam. Ten chłopak był strasznie dziwny. Nie chodzi mi o to, że wydawał się psychopatą czy coś, ale wywoływał u mnie sympatię. Co się rzadko zdarza. Oczywiście nic do niego nie poczułam ani nic z tych rzeczy. Po prostu gdy rozmawialiśmy czułam się jakbym rozmawiała z przyjacielem i, że mogłabym mu powiedzieć o każdym moim lęku, a on by to zaakceptował.

Wróciłam do domu około dwudziestej pierwszej i nikogo w nim nie zastałam. No cóż, ucieszyłam się. Poszłam do pokoju i się w nim zamknęłam do czasu gdy ktoś zapukał.

~~~

Korekta: Moja koleżanka Emilia, wielka fanka mojej gęsi i mojego królika (nie pytajcie, znowu to sama napisała)

Krytyka, błędy, cokolwiek >>>

Never Give UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz