44. Zapisane w gwiazdach

547 21 13
                                    

Stałam przed lustrem w garderobie i przeglądałam się po raz kolejny swojemu odbiciu, tylko tym razem nie patrzyłam na to czy na pewno dobrze wyglądam, tylko zastanawiałam się nad wszystkim. Słyszałam jedynie szum w moich uszach i ciągłe pytania, co znowu jest nie tak.

Czasami miewałam takie chwile, że złe wspomnienia i ciągłe obawy wracały, pomimo że chciałam być szczęśliwa. Bywały one niekiedy nawet gdy byłam przy Nathanielu. Było lepiej, ale jednak nadal powracałam do dawnego stanu. Stanu, w którym nie umiałam się uśmiechnąć i najchętniej zaszyłabym się w moim pokoju do końca dnia.

Nie miałam jeszcze na sobie makijażu i nawet lepiej, bo jedna samotna łza spłynęła po moim policzku, z niewiadomych mi powodów.

- Moja mama i Layla już przyjechały. - wszedł do mnie Nathaniel, a ja szybko starłam tą jedną łzę, a gdy dotarło do mnie co powiedział, próbowałam się rozweselić.

- Zaraz do nich przyjdę. Nie mogę się doczekać aż je poznam. - uśmiechnęłam się.

- Dobra, ja idę się przebrać. Trochę jestem zabiegany. - przyznał i szybko wyszedł.

Ogarnęłam się, żeby nie było po mnie widać, że coś jest nie tak i wyszłam. Od razu spostrzegłam kobietę z małą dziewczynką, siedzącą na jakiejś kanapie. Wiedziałam, że to mama Nathaniela, bo pokazywał mi jej zdjęcie, chociaż nawet bez tego bym ją poznała. Bo te dwie dziewczyny były bardzo podobne do Nathaniela, zwłaszcza jego mama.

- Dzień dobry. - podeszłam do kobiety o jasnych włosach i miłym wyrazem twarzy, trzymającą małą brunetkę z jakąś maskotką w dłoni.

- O, Winter. Aleś ty wyrosła. I jaka podobna do mamy. - wstała i podeszła do mnie bliżej. - Ostatnio widziałam cię jak miałaś chyba z siedem lat. Nie przypuszczałabym, że taka cudowna dziewczynka będzie z moim synem. - uśmiechnęła się. - A to Layla. Nie bój się kochanie, to Winter, dziewczyna twojego braciszka. - popatrzyła na nią, tak samo jak ja. Dziewczynka nieśmiało wpatrywała się we mnie swoimi jasnymi oczkami. Nadal trzymała pluszowego i białego króliczka w rączkach. Chyba się mnie przez chwilę bała, ale gdy usłyszała jak jej mama mówi coś o jej bracie, uśmiechnęła się.

- Cześć mała. - przywitałam się, również się uśmiechając.

- Dzień dobry. - powiedziała trochę niewyraźnie. - Nathaniel cię lubi? - przechyliła lekko główkę.

- Tak mi się wydaję. - zaśmiałam się. - A ciebie?

- No pewnie! A czemu jesteś tak ubrana? - zaczęła zadawać pytania. - Też jeździsz na łyżwach jak mój brat?

- Tak, jeżdżę z twoim bratem. Też lubisz jeździć?

- Jeździłam tylko kilka razy z Nathem i było fajnie, ale wolę rysować.

- Oo, czyli rysujesz? A będziesz chciała mi kiedyś pokazać swoje rysunki?

- Tak, jeśli ty mi pokażesz jak jeździsz.

- Oczywiście, nawet dzisiaj będziesz mogła mnie zobaczyć razem z Nathanielem. - w tym momencie poczułam jak ktoś zatrzymuje się obok mnie i chwyta mnie w talii.

- Layla, a przedstawiłaś Winter Śnieżynka? - zapytał Nathaniel.

- Zapomniałam! Eee, Winter to jest Śnieżynek, mój najlepszy przyjaciel. - wskazała na swojego króliczka. - Poznajcie się. - uśmiechnięta, chwyciła jedną łapkę swojej maskotki i podała mi ją. Więc ją chwyciłam, bo jeśli dziecko chce cię zapoznać z pluszakiem, to zapoznajesz się z pluszakiem.

- Miło mi. - przywitałam się z królikiem. - Czyli ma na imię Śnieżynek? - zapytałam, przypominając sobie moje przezwisko. - Jak wymyśliłaś to imię? - spytałam, kątem oka spoglądając na Nathaniela.

Never Give UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz