37. Obrzydliwy

692 20 15
                                    

Co?

- Co? - otworzyłam usta w zdziwieniu.

Jakim cudem. Nie. On nie może przecież mnie kochać. Nie może. Może? No przecież nie! Ja nie mogę go kochać! On mnie też! No tak, przecież on się pewnie nabija. No tak. 

- Ech, kocham cię Winter. Już jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że to nie jest zwykłe zauroczenie, albo po prostu chęć bycia z tobą jako przyjaciel. - wyznał.

- Przykro mi, ale to nie jest zabawne. - odparłam drżącym głosem. Spojrzał na mnie w zdziwieniu i gdy zobaczył coś na wzór strachu w moich oczach, spoważniał jeszcze bardziej.

Czego ja się tak właściwie bałam? Chyba powtórki z rozrywki, albo kolejnej obawy, że robi sobie ze mnie po prostu żarty. I... tego, że ja chyba też czułam przy nim to dziwne uczucie, którego wcześniej nie umiałam zidentyfikować. Zaczęłam na poważnie się zastanawiać czy to, to o czym myślałam.

To coś takiego, że gdy rozmawiasz z tą osobą czujesz się tak beztrosko. Albo gdy na nią patrzysz jak się uśmiecha, masz ochotę też to zrobić. Kiedy odliczasz w głowie minuty do waszego kolejnego spotkania. Kiedy widok tej osoby potrafi pocieszyć i pogonić każdy smutek. Kiedy zależy ci bardziej na tym człowieku niż na sobie. Kiedy nie możecie przestać o niej myśleć. I kiedy po prostu jest, a wam robi się cieplej na sercu i macie ochotę, żeby została z wami już na zawsze.

Czułam się podobnie przy Nathanielu i to czasami wywoływało u mnie strach. I masę myśli.

On cię przecież nie kocha. 
Jak śmiesz coś do kogoś poczuć?!
Nie możesz się zakochać.
On cię skrzywdzi.

- Kłamiesz. - wykrztusiłam.

- Nie, Winter, nie kłamię. - zbliżył się do mnie kilka kroków, więc ja się odsunęłam.

- Nie możesz mnie kochać! Ja nie mogę cię kochać! To nie ma sensu!

- Czemu? Czemu nikt nie może cię pokochać? Dlaczego ty nie chcesz nikogo do siebie dopuścić? 

- Czy ty niczego nie rozumiesz?! - podniosłam głos. - Nie chcę z tobą być. Nie mogę. Nie mogę ciebie pokochać. 

- Nie odwzajemniasz moich uczuć? - zapytał zbyt spokojny. Patrząc w jego oczy dostrzegłam, że jeśli zaraz zaprzeczę, zranię go doszczętnie. Ale ja nie umiałam tego zrobić. Nie umiałam także, wyznać, że też coś do niego czuję. 

Przełknęłam ślinę i zastanowiłam się co tak właściwie mam zrobić.

- Ty mnie nie kochasz. - szepnęłam, chyba bardziej sama do siebie. 

- Kocham. Wiem o tym. - odparł unosząc głowę.

- Nie. - pokręciłam głową. - Ty mnie nie kochasz i ja ciebie... - przerwałam nie umiejąc dokończyć. - To tylko żart i tyle. Bardzo zabawne. Możesz już przestać udawać.

- Nic nie udaję.

- Nawet jeśli... - przyznałam, choć w to nie wierzyłam. - To ja nie mogę. 

- Czemu? Boisz się, że potraktuje cię tak jak Ethan.

- Nie wspominaj już o nim, proszę. - wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić. - Nie, to nie jest prawda. - powiedziałam pod nosem, zdając sobie sprawę ze swoich jak i jego uczuć.

- Śnieżynko, spokojnie. Usiądź, pogadamy. - podszedł do mnie i złapał mnie za ramię. Spojrzałam na niego i wyrywając się z jego dotyku, podeszłam do drzwi. I wyszłam kierując się na dół. Jak dobrze, że jego ojca nie było w domu.

Never Give UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz