- Zrobiłam ci kanapki z masłem orzechowym i dżemem. - do pokoju weszła moja ciocia trzymając w ręce talerz z jedzeniem. Odłożyłam pamiętnik na bok i szybko otarłam mokre policzki. Może nie zauważy, że płakałam? Trzeba być ślepym, żeby tego nie zauważyć.
- Dzięki - podała mi talerz, który potem odłożyłam na stolik nocny.
- Chcesz trochę pogadać zanim pójdziesz spać? - zapytała siadając koło mnie na łóżku. - Słonko, nie płacz. - spojrzała na mnie troskliwy m głosem i chwyciła za mój policzek.
- To nie to. - pokręciłam głową. - To akurat nie przez tatę. Chociaż trochę tak. Sama nie wiem po prostu ostatnio sporo się wydarzyło i już nie wiem co zrobić. - zaśmiałam się nerwowo.
- Naprawdę mi cię szkoda. Nie zasługujesz na to. - przytuliła mnie. Żadna z nas się nie odzywała, co w zupełności mi wystarczało i tkwiliśmy w uścisku. Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie. - Jutro rano do ciebie przyjdę. Pogadasz z tatą kiedy ty będziesz na to gotowa. A na razie niczym się nie przejmuj i idź spać. - powiedziała, pocałowała mnie w czoło, tak jak zawsze to robiła gdy było mi źle i odeszła.
Wyszła z pokoju zostawiając mnie samą na co tylko krótko westchnęłam. Położyłam się na plecach i żałośnie jęknęłam. Serio to wszystko musi się dziać akurat teraz? Zawsze przed wszystkimi zawodami czy mistrzostwami, czułam się dobrze i tak dużo rzeczy mnie nie rozpraszało. A teraz wszystko się na siebie nakłada i nie mogę w spokoju się na tym skupić. Boże, jaka ja jestem żałosna.
Wstałam z łóżka, wzięłam moje kanapki i usiadłam na wygodnym fotelu przy biurku. Wzięłam do ręki słuchawki leżące na nim i puściłam w telefonie dobrze mi już znane piosenki, których słuchałam cały czas. Muzyka to ratunek, więc dopóki nie idę spać mogę się ratować.
***
Godzinę temu się obudziłam, a aktualnie na zegarku widniała godzina ósma. Zasnęłam gdzieś o północy więc spałam chyba z siedem godzin. Jak na normę nie było tak źle, w dodatku biorąc pod uwagę, że ostatnio mam totalne problemy ze snem. Codziennie śpię po sześć, pięć godzin, chociaż niekiedy nawet cztery. Po prostu zasypiam bardzo późno nawet jeśli kładę się spać wcześnie, a muszę wstawać systematycznie, żeby ogarnąć wiele spraw. Oczywiście często budzę się w nocy, a potem przez następne pół godziny nie mogę z powrotem udać się w krainę snów. A więc podsumowując, kompletnie się nie wysypiam, co czasami ma swoje skutki, ale próbuję się tym nie przejmować. Może za niedługo mi to przejdzie?
Stałam przed dużym lustrem, stojącym w rogu mojego pokoju, wpatrując się w swoje odbicie. Naprawdę źle wyglądam ranem. Chociaż nie tylko ranem. Mój wygląd dzisiaj można było porównać do jakiegoś trolla co nie wychodził ze swojej jaskini przez całe życie. Podkrążone oczy, opuchnięta twarz, luźne, pogniecione i lekko brudne ubrania, oraz potargane, nie pierwszej świeżości włosy. Po prostu mogłam iść na wybieg tu i teraz i podbiłabym wszystkie magazyny modowe. Mam nadzieję, że nikt nie weźmie tego na poważnie, bo naprawdę wyglądałam jak moja nauczycielka od matematyki.
- Kolejny beznadziejny dzień czas zacząć. - zaśmiałam się sztucznie wzdychając. Ale ja optymistyczna. Akurat chwilę po wypowiedzeniu tych słów do mojego pokoju ktoś zapukał. Spodziewałam się, że będzie to moja ciocia, bo miała przyjść, ale jeszcze tego nie zrobiła. Pewnie myśli, że będę spać do dwunastej. Chciałabym. - Proszę. - odparłam natychmiast, nadal stojąc przy lustrze. A, że ono znajdowało się prawie naprzeciwko drzwi, ujrzałam w nim mojego ojca wchodzącego do pokoju. Serio, losie? Aż tak mnie nienawidzisz?

CZYTASZ
Never Give Up
RomanceWinter od dziecka jeździ na łyżwach i z każdym dniem jest coraz lepsza. Kiedy przyszedł czas na kolejne mistrzostwa, dziewczyna jest bardziej niż chętna, żeby wziąć w nich udział. Ale kiedy dowiaduje się, że nie wystąpi tym razem jako solistka, jej...