Siedzieliśmy właśnie w samolocie. Jedziemy do Kanady. Za około godzinę mieliśmy już wychodzić z lotniska i udać się do naszego hotelu.
Kiedy zaczęłam rozmyślać nad tym, jak mogą się potoczyć te mistrzostwa, jak sobie poradzimy i tak dalej, dopadło mnie lekkie zwątpienie. Przed każdymi zawodami, jak wiadomo, stresowałam się, ale z czasem przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego. Ale teraz było inaczej, a ja nie miałam pewności, że wszystko pójdzie dobrze. Bo wtedy wszystko zależało ode mnie, a aktualnie, wszystko zależy od nas.
- Nathaniel - zwróciłam się do chłopaka siedzącego obok mnie. - myślisz, że sobie poradzimy?
- Skąd to pytanie? - uniósł brew.
- Tak się po prostu zastanawiam. Zazwyczaj nie mam takich obaw, ale teraz jest inaczej. - wyznałam, odwracając głowę w stronę okienka, za którym unosiło się pełno chmur.
- Mało o tym wspominałem, ale przed tobą miałem kilka partnerek. - zaczął. - Przy każdej zawsze miałem obawy jak nam pójdzie, bo z żadną nie czułem chemii. Dlatego często szukałem kogoś innego, bo samemu jeździło mi się jeszcze ciężej. Ale wiesz co? Teraz nie mam żadnych obaw. Bo jeżdżę z tobą, Winter. A z tobą jeździ mi się najlepiej. - spojrzałam na niego i zobaczywszy jego uśmiech, również obdarowałam go moim, ale delikatniejszym.
- Ale na pewno nie masz chociaż najmniejszych wątpliwości, że coś pójdzie nie tak? - zapytałam upewniając się.
- Na pewno. - zaśmiał się i chwycił mnie za dłoń. - Nigdy nie wiemy jak potoczą się niektóre sytuację, ale możemy być jedynie dobrej myśli, że damy radę. Jesteś moją Śnieżynką, Winter, i nie zamieniłbym cię na kogoś innego. Jeśli mam wyjść na lodowisko w Kanadzie, to tylko z tobą. - uśmiechając się, objęłam go delikatnie, ale po chwili odsunęłam się i zaczęłam mówić:
- Zawsze jeździłam sama, bo bałam się mieć partnera. Myślałam, że jest mi o wiele lepiej samej i nie wyobrażałam sobie być na lodzie z kimś u boku. Ale teraz, nie jest tak źle. - zaśmiałam się lekko. - Myślałam, że to będzie katastrofa, ale czuję się idealnie, razem z tobą na łyżwach. - wyznałam, a po chwili zasłoniłam twarz dłońmi delikatnie śmiejąc się przy tym. Jeszcze miesiąc temu, gdyby ktoś mi powiedział, że powiem coś takiego na głos, wyśmiałabym go. A teraz proszę.
- O mój Boże, Winter, uwielbiam cię. - zaśmiał się również Nathaniel. Nie do końca wiedziałam z czego on i ja się śmiejemy, ale śmieszyło mnie to.
- Czemu się śmiejesz? - zapytałam, uśmiechając się i powstrzymując kolejny wybuch śmiechu.
- A ty, czemu? - oboje na siebie spojrzeliśmy i chwila poważności nie mogła trwać długo, bo ponownie wybuchliśmy śmiechem. Ale szybko się uspokoiliśmy, bo niestety, nie byliśmy tu sami.
- Winter, wiesz że sobie poradzimy? - zapytał z lekkim uśmiechem nachylając się nad moim fotelem.
- Może? - odparłam niepewnie. - Nie możemy przecież z góry założyć, że wszystko pójdzie dobrze. - wyjaśniłam i odwróciłam głowę w stronę okna.
- Ja wierzę, że pójdzie dobrze. - nachylił się tak bym na niego spojrzała. Kiedy to zrobiłam uśmiechnął się i szybko mnie pocałował. Trochę się zdziwiłam, ale po chwili zaśmiałam się podobnie jak on.
Może nie będzie tak źle.
- Lubisz zimę? - zapytał po chwili Nathaniel.
- Co? - odparłam zdezorientowana. - Trudno powiedzieć. - dodałam po namyśle. - Kiedyś ją uwielbiałam, ale teraz, myślałam, że lubię ją tylko za to, że mogę pojeździć na łyżwach. Ale gdy się nad tym zastanawiam, to ostatnio chyba ją bardziej polubiłam.
CZYTASZ
Never Give Up
RomanceWinter od dziecka jeździ na łyżwach i z każdym dniem jest coraz lepsza. Kiedy przyszedł czas na kolejne mistrzostwa, dziewczyna jest bardziej niż chętna, żeby wziąć w nich udział. Ale kiedy dowiaduje się, że nie wystąpi tym razem jako solistka, jej...