- Nie upadłam. Dzięki tobie. - powiedziałam patrząc na Nathaniela gdy byliśmy już w szatni.
- Mówiłem, że do tego nie dopuszczę. Poza tym gdybym cię upuścił, miałbym taki ochrzan, że do końca moich dni bym się nie pozbierał.
- Aha, czyli tylko dlatego mnie złapałeś? - zapytałam uśmiechając się.
- Tak, a co ty myślałaś? Że jesteś wyjątkową dziewczyną, której nigdy bym nie pozwolił upaść na jakikolwiek sposób? Że w tak krótki czas sprawiłaś, że czuję się lepiej w każdy możliwy sposób? Bo jesteś cudowna i nie zasługujesz na żadną krzywdę? Nie, po prostu nie chce mieć przypału u Sophi. - powiedział niby żartem. Przestałam się uśmiechać szybciej niż zaczęłam i zamiast tego marszczyłam brwi. Czy on mówi teraz to wszystko na poważnie?
- Co? - odparłam zmieszana.
- Co? - powtórzył po mnie. Chyba zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Albo jednak całkowicie wiedział co mówi. - Eee, no i złapałem cię, bo może zrobiłabyś sobie krzywdę i stracił bym partnerkę. - podrapał się zdezorientowany po karku i zaśmiał się nerwowo.
- Powiedzmy, że nie słyszałam tego co wcześniej mówiłeś. - przegryzłam wargę.
- Mhm, tak. To, jak podobało ci się nasze wczorajsze spotkanie? Nie zdążyłem o to zapytać wcześniej.
- Było, bardzo miło. Zdziwiłam się, ale naprawdę nie było tak niezręcznie i nudno jak myślałam, że będzie. - uśmiechnęłam się.
- No myślałem, że to pewne, że ze mną nigdy nie jest nudno. - oburzył się.
- Tak, mów tak sobie. - zaśmiałam się. - A jak tam było z Nicole? - zapytałam po chwili unosząc brwi.
- Eee, no chyba dobrze. - znów zmieszany złapał za swój kark.
- Chyba? Co takiego robiliście? - zapytałam rozwiązując jedną z moich łyżew.
- Chwilę pochodziliśmy tu i tam rozmawiając, a potem zasugerowała, że może poszlibyśmy do mnie. No i eee, poszliśmy iii tak jakby - mówił cały czas będąc zmieszanym. - była chwilę i wróciła do siebie. - dodał.
- Na pewno nic się jeszcze nie stało? Bo wydajesz się trochę oszołomiony jakby to powiedzieć. - przechyliłam głowę.
- No wydarzyło się dużo rzeczy i dużo rzeczy mi powiedziała, ale wyjaśniliśmy to sobie jak tylko mogliśmy.
- No dobra, nie będę wnikać w szczegóły. Mam nadzieję, że miło spędziliście czas. - uśmiechnęłam się.
- Powiedzmy, że tak. Kiedy lepiej pozna się Nicole i ona cię polubi jest naprawdę fajną osobą. - lekko się uśmiechnął.
- No to do zobaczenia w poniedziałek, chyba, że Sophia zrobi nam więcej treningów. - uśmiechnęłam się odchodząc.
- Zaczekaj, jeszcze chwilę. - podbiegł do mnie, a ja się zatrzymałam. - Chciałem cię zapytać czy wszystko u ciebie w porządku, bo byłaś dzisiaj bardzo rozkojarzona. A przynajmniej przed treningiem. - powiedział. Przegryzłam moją dolną wargę.
- No tak, jasne, że wszystko gra. Po prostu zastanawiałam się nad naszymi treningami, o tym jak nam pójdzie i tak dalej. - odpowiedziałam spokojnie. Nie wyglądał jakby moja odpowiedź go uspokoiła. - Nie musisz martwić. Wszystko jest w porządku. - uśmiechnęłam się delikatnie. - No to do zobaczenia. - odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie.
- Do zobaczenia, Śnieżynko. - dodał po chwili gdy już wychodziłam z szatni. Powiedział te kilka słów smutnym głosem. Chyba, że coś mi się przesłyszało, ale nie brzmiał jakby mi uwierzył. Brzmiał tak... smutno? Nieważne, pewnie na pewno mi się przesłyszało. Co do wprost cudownego przezwiska, którym mnie nazywa, przyzwyczaiłam się do tego. I tak szczerze, to chyba już nie robiło mi to różnicy. Było mi obojętne czy nazwie mnie po imieniu czy powie do mnie Śnieżynko. Trochę dziwne.
CZYTASZ
Never Give Up
RomanceWinter od dziecka jeździ na łyżwach i z każdym dniem jest coraz lepsza. Kiedy przyszedł czas na kolejne mistrzostwa, dziewczyna jest bardziej niż chętna, żeby wziąć w nich udział. Ale kiedy dowiaduje się, że nie wystąpi tym razem jako solistka, jej...