Następnego dnia Roger z samego rana przyszedł do szpitala. Nadal stan Julietty był bardzo ciężki. Przy córeczce czuwała jego matka Gloria. On postanowił przespać się trochę i dlatego poprzedniego dnia poszedł wcześniej do domu a Gloria została przy dziewczynce. Wszedł do sali, gdzie leżała jego córka. Przy inkubatorze na krześle spała jego matka. Siedziała tu całą noc. Podszedł do niej i ją obudził.
– Mamo – powiedział – idź do domu. Ja przy niej zostanę, byłaś tu całą noc.
- Cześć synku – odpowiedziała zaspana i pocałowała go w policzek. – Ona jest taka śliczna i bezbronna. Nie wie co się wokół niej dzieje. Taka malutka, a już cierpi.
– Chciałbym aby ten koszmar już się skończył. To przeze mnie. Fabiana na chwilę zasiała we mnie niechęć do niej. To kara za to, że przez chwilę myślałem że gdyby nie ona to Gabi by żyła.
– Nieprawda, nie obwiniaj się. Tak musiało być. Wszystko będzie dobrze – powiedziała Gloria. – Pójdę już. Jak coś będzie wiadomo to dzwoń.
– Oczywiście.
Gloria wyszła. Po chwili do sali weszła ta sama śliczna dziewczyna, która poprzedniego dnia zajmowała się jego córeczką zaraz po porodzie. Spojrzała na Rogera i serce znowu mocniej jej zabiło. Boże, co się ze mną dzieje – pomyślała.
– Przepraszam – zwrócił się do niej Roger – czy już wiadomo co z moją córką?
– Niestety, bez zmian. Jej stan nadal jest bardzo poważny. Ale proszę być dobrej myśli. Ja wierzę, że pańska córka wyjdzie z tego cała i zdrowa.
– Dziękuję, że się pani tak nią opiekuje.
– Nie musi mi pan za nic dziękować. To moja praca.
Roger poczuł sympatię do tej pięknej blondynki. Nastała niezręczna cisza. W końcu Roger zwrócił się do niej.
– Przepraszam, nie przedstawiłem się. Roger Mendoza.
– Larysa Montenegro – odpowiedziała podając mu rękę, którą on lekko uścisnął. Larysa poczuła przyjemny dreszcz. Nie zakochuj się ,zganiła się w myślach, minie kilka lat, nim on otrząśnie się z tej tragedii. On cię nie pokocha. Dopiero stracił żonę, którą bardzo kochał. Przecież spotykasz się z Javierem, to dobry człowiek. Kocha cię. Nie skrzywdź go.
Roger klęcząc w szpitalnej kaplicy modlił się o zdrowie dla swojej córeczki.
– Boże, proszę Cię, nie zabieraj mi jej – modlił się – już zabrałeś mi osobę, którą kochałem najbardziej na świecie. Wierzę, że Gabi jest teraz szczęśliwa w niebie. Będę dla mojej córeczki dobrym ojcem, jak obiecałem. Proszę Cię, nie odbieraj mi tej szansy.
Do modlącego się Rogera podszedł pewien mężczyzna i położył mu rękę na ramieniu.
– Ona przeżyje – powiedział – wierzę w to. Pańska córka będzie żyć.
Roger podniósł głowę.
– To pan…– rzekł Roger – uratował…
– No nie do końca. Gdybym uratował to pańska żona by żyła – odpowiedział zasmucony mężczyzna. – Przepraszam z tego całego zamieszania nie przedstawiłem się. Rodrygo Santander.
– Roger Mendoza. Zdaje się, że działamy w tej samej branży.
– Zgadza się.
– Tylko że pańska firma jest na rynku parę lat a ja dopiero zaczynam stawiać pierwsze kroki.
– Ja dostałem tę firmę w spadku po dziadkach.
Mężczyźni od razu przypadli sobie do gustu. Poczuli, że to początek wielkiej przyjaźni. Mieli wiele wspólnych tematów. Rodrygo opowiedział mu o sobie, o żonie, która zginęła w wypadku samochodowym i o swoim pięcioletnim synu. Doskonale się rozumieli. Obaj stracili żony i to nieszczęście ich połączyło.
CZYTASZ
Blask Twoich Oczu
RomanceOboje wychowali się bez matki, oboje zostali boleśnie zranieni w przeszłości przez osoby, które kochali; oboje postanowili, że już nigdy się nie zakochają. Jednak los chce inaczej. Czy jeśli tych dwoje się spotka połączy ich gorące uczucie? Czy będ...