Rozdział 23

865 17 0
                                    

Argentyna

Na tarasie ogromnego domu otoczonego przez krzewy ozdobne i kolorowe kwiaty siedziała kobieta i piła aromatyczną kawę. Na jej twarzy widać było skupienie, bowiem zagłębiała się w lekturę trzymaną w rękach. Tego dnia była wyjątkowo ładna pogoda. Lekki wiatr owiewał jej twarz dając ukojenie w tak upalny dzień lata. Nagle do jej uszu doszły jakieś szmery dochodzące z głębi salonu. Po chwili na taras wbiegła śliczna około pięcioletnia dziewczynka. Była ubrana w niebieską sukienkę z delikatnymi falbankami. Na nogach miała sandały tego samego koloru. Włosy miała związane w dwa kucyki, a na każdym z nich miała zawiązaną błękitną, jedwabną kokardę. Na ustach widniał tajemniczy uśmiech, a jej twarz była ubrudzona czekoladą, którą kilka minut wcześniej pałaszowała z wielkim apetytem. Kobieta odwróciła się w jej stronę. Szybko odłożyła książkę na stolik i spojrzała na nią z niezadowoleniem.

- Na miłość boską! Lily coś ty z sobą zrobiła?- Laura Torres podeszła do dziewczynki.- Znowu zjadłaś wszystkie czekoladki i musiałaś się cała zabrudzić. A potem będzie cię brzuszek bolał.- Zobaczyła, ze nie tylko buzię ma umazaną, ale także na rączkach ma kakaową maź. – Idziemy do łazienki. Co ja z tobą mam!- załamała ręce.

Dziewczynka spojrzała na matkę i uśmiechnęła się lekko robiąc słodkie oczka.

- Przepraszam mamusiu- rzekła.- Ale nie mogłam się powstrzymać!

- Następnym razem schowam je głęboko, żebyś nie mogła ich znaleźć- oznajmiła kobieta, ale wcale nie była pewna swoich słów.

Ten mały diabełek był wszystkiego ciekawy i trudno było cokolwiek przed nim ukryć, a tym bardziej słodycze, które uwielbiała jak każde dziecko w jej wieku. Zaprowadziła córkę do łazienki i umyła jej ręce oraz twarz a następnie wytarła jej ręcznikiem.

- A gdzie tatuś?- spytała Lily.- Dzisiaj sobota, więc powinien być w domu.

- Tata pracuje. Musiał- odpowiedziała kobieta i cicho westchnęła ujrzawszy smutną minę córki.

Ostatnio mąż spędzał więcej czasu w pracy niż w domu. Nawet w soboty, które są wolne od pracy, szedł do firmy. Nie miał czasu ani dla niej ani tym bardziej dla swojej jedynej córeczki. Ona także pracowała, ale nie poświęcała jej tyle wolnego czasu. Wolała ten czas poświęcić córce. A on? Nie pamiętała kiedy ostatnio poświecił choć trochę uwagi Lily. Wcześniej taki nie był. Zmienił się odkąd ma nową, młodą asystentkę. Czyżby ją zdradzał i dlatego nie ma czasu? Nie, na pewno nie.- odrzuciła szybko tę myśl. Jednak jakaś cząstka niepewności została w jej głowie.

Reynardo postanowił odwiedzić grób córki. Fabiana z nim nie poszła, gdyż parę dni temu była a poza tym miała jakieś ważne sprawy do załatwienia. Ostatnio zrobiła się jakaś tajemnicza a nigdy wcześniej taka nie była. Chciał ją o to dyskretnie wypytać, ale nic mu nie zdradziła. Powiedziała tylko, że to nie jego sprawa, więc postanowił się nie wtrącać i nie drążyć więcej tego tematu. Ale te nagłe spotkania i tajemnicze telefony, które żona odbierała wzbudzały jego podejrzenia. O co może chodzić? Co się za tym kryje? Miał nadzieje, że żona nic nie knuje za jego plecami. Tyle razy zapowiadała zemstę na Rogerze. Nie, na pewno nie. To tylko jego wybujała wyobraźnia i starość, która coraz bardziej dawała mu się we znaki. Gdy przekroczył bramę cmentarza i zaczął iść w kierunku grobu córki zobaczył, ze ktoś siedzi na ławce obok pomnika. To była jego wnuczka Julietta. Chciał się wycofać i odejść, ale ona go zauważyła i skinęła aby podszedł, więc Reynardo tak zrobił.

- Dzień dobry!- przywitała się Julietta.- Cóż za miłe spotkanie. Miło mi pana widzieć.

- Mi panią także- odpowiedział i poczuł w sercu radość z ponownego spotkania wnuczki.

- Niech pan usiądzie obok mnie- powiedziała Juli i skinęła na ławkę a kiedy usiadł dodała - Skoro jest pan znajomym moich dziadków, których niestety nie znam to może mógłby mi pan opowiedzieć o mojej matce. Co prawda tata i babcia mi o niej opowiadali, ale pragnęłabym wiedzieć o niej więcej od innych osób, jeśli to nie problem dla pana.- spytała i uśmiechnęła się miło.

- Oczywiście, że nie. Z przyjemnością spełnię pani prośbę- powiedział i zaczął opowiadać o Gabrieli: o jej dzieciństwie, o tym jaka była.

Julietta słuchała jego opowieści z uwagą i zainteresowaniem chcąc jak najwięcej zapamiętać. Oboje nie zdawali sobie sprawy z tego, że są obserwowani. Pod jednym z drzew stała piękna kobieta w białej, długiej sukience. Patrzyła na nich z radosnym uśmiechem na ustach. Jej długie włosy rozwiewał lekki wiatr. Po chwili kobieta nagle znikła, nie zwracając niczyjej uwagi na swoją obecność.

Tymczasem Rodrygo i Roger byli w restauracji na obiedzie. Siedzieli przy jednym ze stolików, który znajdował się w odosobnionym miejscu, więc mogli swobodnie rozmawiać bez obaw, że ktoś mógłby usłyszeć ich rozmowę.

- Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem- powiedział Rodrygo. Roger wyznał mu w końcu tajemnicę skrywaną przez lata. Opowiedział mu o prawdziwym ojcu Julietty.- Nie każdego by było na to stać.

- Nie mogłem postąpić inaczej- odrzekł Roger.- Mimo, że Juli nie jest moją córką to bardzo ją kocham.

- Podziwiam cię.- powiedział Rodrygo i odłożył sztućce na bok a następnie wziął łyk białego wina.- Ja sam nie wiem jak bym się zachował. Cieszę się, że mam tak wspaniałego człowieka za przyjaciela. Jesteś dobrym i kochającym ojcem dla Julietty, chociaż jej prawdziwym ojcem jest…

- Proszę, nie wymawiaj nazwiska tego drania. Już nigdy nie wracajmy do tego tematu. Niech to zostanie na zawsze między nami. Nareszcie zrzuciłem ten ciężar ze swojego serca. Julietta jest moją córką i na zawsze nią pozostanie. To ja jestem jej jedynym, prawdziwym ojcem- oznajmił Roger przypominając sobie pewien dzień, który zaważył na jego dalszym życiu i szczęściu.

- Jestem w ciąży- powiedziała Gabi patrząc mu w oczy.

- Ale jak to? Przecież ja nie mogę mieć dzieci. Jesteś tego pewna?

Gabriela skinęła i spuściła wzrok w ziemię. Musiała mu to powiedzieć, chociaż było jej bardzo ciężko.

- Chyba nie chcesz powiedzieć że…

- Tak, to dziecko…- rozpłakała się.- To dziecko jest owocem gwałtu.

Odwrócił się od niej. Nie mógł tego znieść. Nie to, że on nie mógł dać jej dziecka, to jego Gabi została zgwałcona i zaszła w ciążę. To dziecko było tego… Tak bardzo chciał dać jej dziecko, ale nie mógł. Wiedzieli kto to zrobił, jednak żona nie chciała zgłaszać tego na policję a on nie nalegał.

- Chcę, żebyś wiedział, że nie usunę ciąży- powiedziała- To by było morderstwo. Ono już żyje, we mnie. Wiem, że to nie twoje dziecko i zrozumiem, jeśli nie zechcesz ze mną być. A ja nie zmienię zdania.- Płakała i położyła rękę na klamce.

Odwrócił się do niej i ujrzał łzy w jej oczach, Tak trudno było jej to powiedzieć. Miała już wychodzić, gdy podbiegł do niej i ją zatrzymał. Mocno przytulił ją do siebie.

- Gabi, jesteś taka dobra- rzekł.- Ty już kochasz to dziecko, mimo że nie jest zrodzone z miłości. I ja też je pokocham chociaż nie jestem jego biologicznym ojcem. Odsunął ją na chwilę od siebie i otarł łzy spływające po policzkach.

- Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

Obok zdjęcie Laury, siostry Rogera

Blask Twoich OczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz