- Nie Lauro! – powiedział Armando- To niemożliwe!
- Ale dlaczego?- spytała smutnym głosem. Chciała przekonać męża do wyjazdu do Kolumbii. Tak bardzo chciała zobaczyć swoją matkę i brata. Bardzo za nimi tęskniła a rozmowy telefoniczne przestały już wystarczać. Musiała ich zobaczyć.
- Nie mogę wziąć urlopu i pojechać z tobą i Lily do Kolumbii, bo masz taką zachciankę! To wykluczone!
- Jak wyjedziesz na tydzień, to świat się nie zawali- stwierdziła.- Jesteś współwłaścicielem i twój wspólnik na pewno to zrozumie.
- Nigdzie nie jedziemy! Koniec dyskusji!- powiedział władczym tonem i zniknął w swoim gabinecie.
Laura opadła na kanapę. Poczuła jak po policzku spływa jej łza. Chciała wziąć urlop i wyjechać razem z Armandem i córką na jakiś czas do swojej rodziny, ale mąż nie przystał na jej propozycję. Praca była dla niego najważniejsza.
- Co ja mam teraz robić? Jak go przekonać?- myślała.
Nagle do salonu wbiegła Lily i spojrzała na matkę. Ujrzała jej smutną twarz, więc weszła jej na kolana. Uśmiechnęła się do niej słodko a Laura odwzajemniła uśmiech.
- Mamusiu, pokłóciłaś się z tatusiem? Słyszałam krzyki!
- Nie! To była tylko taka wymiana zdań- powiedziała Laura i pogłaskała córkę po główce.
- Tatuś już cię nie kocha?! Jeżeli ludzie się kochają, to nie powinni się kłócić- stwierdziła Lily.
- To nie jest takie proste.- odparła Laura- Jak dorośniesz to wszystko zrozumiesz.
- Co zrozumiem? Czy tato już nas nie kocha?!- wybuchnęła głośnym płaczem.
- Uspokój się skarbie- powiedziała Laura i przytuliła do siebie drobne ciało córeczki- Oczywiście, że nas kocha. Na pewno nas kocha! Nie można ci myśleć inaczej!
Julietta podeszła do ojca, który stał z Rodrygiem i Raulem. Na widok tego ostatniego jej serce znowu zaczęło mocno bić.
- Co się ze mną dzieje?- pomyślała.- Tato, pojadę już. Jestem zmęczona. – powiedziała.
- Jak to?- spytał.- Ja jeszcze muszę zostać.
- To nic- odparła- Wezmę taksówkę.
- Nie ma mowy- rzekł Roger i spojrzał na Raula- Odwieziesz Juliettę?
- Oczywiście!- odpowiedział Raul i spojrzał na nią.
- Nie chcę sprawiać kłopotu.
- Ależ to żaden kłopot- powiedział- Więc jak? Jedziemy?
- Dobrze- odparła.
Pożegnała się z ojcem i Rodrygiem a następnie wyszła razem z Raulem.
Miranda doskonale się bawiła w towarzystwie Marcela. Ani razu się nie pokłócili i byli dla siebie wyjątkowo mili. Marcelo nie zwracał uwagi na inne kobiety, chociaż było ich pełno na bankiecie.
- Wiesz, nawet fajny z ciebie facet- powiedziała Miranda. Była już trochę wstawiona po paru drinkach, które wypiła tego wieczoru.- Myliłam się co do ciebie.
- Naprawdę?! Cieszę się. Z ciebie też jest niezła babka. Nie wiedziałem jaka jesteś naprawdę: zwariowana.
Miranda roześmiała się serdecznie i odparła:
- Bo nie widziałeś mnie w swoim żywiole.
Nastała chwila ciszy, którą nagle przerwał Marcelo.
- Mam już dość tego hałasu. Może się ulotnimy?- zaproponował.
- Chętnie- przystała na propozycję.- A gdzie?
- Zobaczysz.- rzekł tajemniczo i poprowadził ją do wyjścia, a ona nie protestowała.
Raul zaparkował samochód na ulicy przed domem Julietty. Wyszedł z auta a następnie otworzył drzwi, żeby Juli mogła wyjść. Weszli przez bramę i szli aleją w kierunku domu. Wieczór był ciepły i cichy. Słychać było tylko delikatny szum wiatru, który szeleścił w liściach drzew. Gdy dotarli do drzwi domu powiał mocniejszy wiatr i szal, który Julietta miała na plecach spadł na ziemię i potoczył się po trawie. Raul pobiegł za nim i złapał go a następnie otulił nim Juli. Czuła ona na plecach jego delikatny dotyk.
- Dziękuję, że mnie odwiozłeś- powiedziała nagle.
- Nie ma za co!
Przybliżyła się odrobinę do niego. Chciała go pocałować w policzek, gdy nagle Raul odwrócił głowę tak, że ich twarze znajdowały się naprzeciw siebie. Stali tak w milczeniu patrząc sobie głęboko w oczy. Raul dotknął delikatnie jej policzka i wyszeptał:
- Jesteś najcudowniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem.
Juli zarumieniła się a jej serce łomotało w piersi. Po chwili ich usta złączyły się w delikatnym i czułym pocałunku.
Marcelo przywiózł Mirandę do swojego mieszkania. Wnętrze było bardzo czyste i schludne. Miranda usiadła na kanapie.
- Myślałam, że pojedziemy do jakiegoś klubu- powiedziała.
- Mam już dość gwaru i tłumu na dzisiaj- rzekł i powiesił marynarkę na poręczy krzesła. – czego się napijesz?
- Chyba już dość dziś wypiłam- stwierdziła- Chcesz mnie upić a potem wykorzystać?
- Nie, nawet o tym nie myślałem. Po prostu chciałem, żebyśmy miło spędzili czas- wyjaśnił.
- A może ja nie miałabym nic przeciwko temu- uśmiechnęła się uwodzicielsko i wstała z kanapy.
Marcelo był zszokowany. Nie znał jej takiej. Patrzył jak szła w jego kierunku. Podziwiał jej szczupłe, zgrabne nogi. Gdy do niego podeszła powoli przełknął ślinę nie odrywając od niej wzroku. Chwilę później zaczęli się namiętnie całować. Nie przerywając tej czynności zaczęli nawzajem się rozbierać i skierowali się w stronę sypialni.
CZYTASZ
Blask Twoich Oczu
RomanceOboje wychowali się bez matki, oboje zostali boleśnie zranieni w przeszłości przez osoby, które kochali; oboje postanowili, że już nigdy się nie zakochają. Jednak los chce inaczej. Czy jeśli tych dwoje się spotka połączy ich gorące uczucie? Czy będ...