Raul spoglądał przez duże okno na przepiękną panoramę miasta, które o tej porze tętniło życiem. Można było zauważyć sznur pędzących samochodów i tłumy zabieganych ludzi trzymających w rękach tony zakupów. Gdy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi zwrócił głowę w ich kierunku. Do środka weszła Julietta. Była jak zwykle radosna i uśmiechnięta. Podeszła do okna i spojrzała na otaczający świat. Raul zbliżył się do niej i powiedział:
- Mam coś dla ciebie.
- Co takiego?- spytała zaskoczona.
- To niespodzianka. Zamknij oczy- odrzekł.
Gdy ona zrobiła to o co ją prosił wyjął z kieszeni marynarki małe, błękitne pudełko z jedwabną kokardką na wierzchu. Otworzył je. Na niebieskiej tkaninie leżała posrebrzana bransoletka. Raul założył ją na rękę Julietty. Dziewczyna czuła na swoim nadgarstku jego delikatny dotyk. Po plecach przeszedł jej znajomy dreszcz.
- Możesz otworzyć oczy- oznajmił.
Juli powoli je otworzyła i ujrzała na swojej ręce bransoletkę. Była śliczna i miała delikatny wzorek w małe serduszka.
- Raul… Ja… nie mogę tego przyjąć- powiedziała nieśmiało.
- Możesz. To jest prezent- powiedział i ujął ją delikatnie za rękę- Przyjmij to jako dowód naszej przyjaźni.
- Ale ja nie mam nic dla ciebie- odparła smutnym głosem.
- Wystarczy mi jeden twój uśmiech.
Julietta uśmiechnęła się tak jak najładniej umiała i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję- rzekła i wyjęła swoją dłoń z jego ręki a następnie usiadła przy swoim biurku.
Raul wyszedł z biura i oparł się o ścianę. Dotknął swojego policzka na którym Juli złożyła pocałunek i uśmiechnął się do siebie.
Larysa przyszła na cmentarz. Położyła bukiet kwiatów i zapaliła znicz na jednym z pomników. Popatrzyła na zdjęcie pięknej, uśmiechniętej kobiety na nagrobku. Mimowolnie po policzku spłynęła jej łza, którą szybko obtarła. Żałowała, że nie mogła jej poznać. Z opowiadań wnioskowała, że była to wspaniała osoba. Niestety umarła w smutny sposób zostawiając kochającego męża i córkę. Larysa usiadła na chwilę na ławce i spuściła wzrok. Nagle usłyszała kroki za plecami, więc się odwróciła. Ujrzała znajomą twarz.
- Larysa?!
- Rodrigo! Miło cię widzieć- powiedziała i wstała z ławki a następnie podeszła do niego. Pocałowali się w policzek na powitanie.
- Nie wiedziałem, że wróciłaś do Kolumbii. Roger nic mi nie wspominał- rzekł.
- Bo nie wiedział. Dopiero niedawno zawiadomiłam Glorię.- wyjaśniła- Wróciłam z córką.
- A Javier?
- Nie żyje- rzekła ze smutkiem- Rak… - po policzku spłynęła jej łza.
- Przykro mi. Musi ci być ciężko- odparł. – A może wybierzemy się na kawę i porozmawiamy?- zaproponował.
- Chętnie- odpowiedziała z lekkim uśmiechem i udała się wraz z nim w kierunku bramy cmentarnej.
Wieczorem Miranda i Miguel urządzili sobie mały maraton filmowy. Lubili spędzać ze sobą wolny czas. Na stoliku stała miska pełna popcornu i otwarte puszki Coca- Coli. W salonie, gdzie stał telewizor panował bałagan. Na podłodze walały się puste puszki po napojach i porozrzucane ubrania. Kiedy film się skończył Miranda omiotła wzrokiem pomieszczenie i powiedziała:
- Kurka wodna! Ale tu burder! Trzeba będzie posprzątać.
- Święta racja!- potwierdził Miguel.
Oboje zerwali się z kanapy i rzucili się w wir pracy. Szybko wszystko posprzątali i odkurzyli. Po chwili salon był czysty i schludny. Weszli do kuchni a Miranda zaparzyła pysznej herbaty i nalała do filiżanek.
- Dobrze, ze pogodziliście się z Juliettą- powiedział nagle Miguel.
- Tak. Nie wiem, co mi strzeliło do tego durnego łba, żeby się tak zachować. – odparła.- Myślałam, że pasowalibyście do siebie. A ty? Nie będziesz o nią walczył? Może kiedyś…
- Nie- przerwał jej - Nie chcę jej się narzucać. Jasno mi powiedziała, że możemy być tylko przyjaciółmi. – powiedział smutnym głosem- Nie można nikogo zmusić do miłości.
- To prawda. – potwierdziła- Jaka szkoda! Tak chciałabym, aby dwie osoby, które kocham najbardziej na świecie były szczęśliwe.
- I będą!- odparł Miguel i położył swoją rękę na jej dłoni- Na pewno jeszcze spotkam kobietę, która mnie pokocha równie mocno tak jak ja ją. Wierzę w to!
Był już późny wieczór kiedy piękna blondynka wyszła na spacer w towarzystwie przystojnego mężczyzny. Nie wiedzieli, że są obserwowani. W jednym z niedaleko zaparkowanych samochodów siedziała dwójka osób: kobieta i mężczyzna.
- Nie mówiłam, że to ździra?!- odezwała się kobieta.- I co nadal myślisz, że to tylko jej znajomy?
- Bawisz się w Sherlock’a Holmes’a? – spytał a po chwili dodał.- Ale rzeczywiście masz rację Maritzo. Ona kłamie i chce położyć łapę na naszych pieniądzach. Tylko jak przekonać o tym ojca?- zastanowił się. – On świata poza nią nie widzi.
- Musimy ją zdemaskować. Nie uda jej się nas ograbić. Już ja tego dopilnuję!- rzekła z determinacją.
- A jak tego dokonamy?- zainteresował się.
- Będziemy ją obserwować i śledzić.
- A jeśli nas zauważy?
- Za kogo ty mnie masz? Mam rozum a nie trociny! – odpowiedziała.- Będziemy ją śledzić w przebraniu głąbie- powiedziała i trzepnęła Facunda po głowie.
- A co potem?
- W odpowiednim czasie złożymy jej towarzyską wizytę- odparła- Ciekawe czy wtedy będzie taka pewna siebie? Zdemaskujemy jej kłamstwa. Nie pozwolę, żeby ta dziwka weszła do naszej rodziny!
CZYTASZ
Blask Twoich Oczu
RomanceOboje wychowali się bez matki, oboje zostali boleśnie zranieni w przeszłości przez osoby, które kochali; oboje postanowili, że już nigdy się nie zakochają. Jednak los chce inaczej. Czy jeśli tych dwoje się spotka połączy ich gorące uczucie? Czy będ...