Była już ciemna, gwiaździsta noc gdy Rodrigo Santander siedział przy stoliku na balkonie swojego mieszkania. Uwielbiał tak przesiadywać przy lampce dobrego wina albo koniaku. Mógł wtedy rozmyślać. Spojrzał w dół na puste ulice miasta. Nie widać było żadnego samochodu, ale nic dziwnego, była już późna godzina. Środek nocy. Ale Rodrigo nie spał o tej godzinie. Wziął łyk koniaku i zamyślił się na chwilę. Żałował, że ten wieczór skończył się tak szybko. Dla niego mógłby trwać do rana. Wreszcie poznał Laurę – siostrę Rogera. Była niezwykle miłą, sympatyczną i oczywiście piękną kobietą. Już nie pamiętał, kiedy ostatni raz jakaś kobieta wywarła na nim takie wrażenie. Chyba tylko Ligia – matka Raula. Przeżyli ze sobą parę krótkich, ale za to szczęśliwych lat. Dała mu to czego pragnął, czyli syna. Niestety nie było jej dane patrzeć jak dorasta Raul. Któregoś dnia wracając z pracy jej samochód wpadł w poślizg, a ona straciła panowanie nad kierownicą. Uderzyła w drzewo. Zginęła na miejscu. Rodrigo bardzo przeżył śmierć swojej ukochanej żony, długo nie mógł się z tego otrząsnąć. Raul nawet nie pamiętał matki, był jeszcze bardzo mały, ale ojciec zawsze mu o niej mówił i nie pozwalał o niej zapomnieć. Na szczęście w końcu pogodził się ze śmiercią Ligii, dzięki pomocy i wparciu Bunii, niani Raula. To dzięki niej jego syn wyrósł na porządnego człowieka. Niestety, jak to w życiu bywa, ona też odeszła. Ale miała już swoje lata.
Po Ligii Rodrigo długo nie miał kobiety, aż spotkał Valerię. Była nieziemsko piękna. I ta uroda go zgubiła. Ożenił się z nią, kiedy jego syn miał piętnaście lat. Był zaślepiony miłością, więc nie widział prawdziwej natury tej kobiety. Kiedy jego firma przechodziła poważny kryzys finansowy, Valeria pokazała swoje prawdziwe oblicze. Zależało jej tylko na wygodnym życiu i kasie, niczym więcej. Szybko przeprowadzono rozwód. Potem zniknęła ona na zawsze z ich życia. Rodrigo nie mógł sobie darować jednego: że przez dziesięć lat małżeństwa nie spostrzegł jako ona jest naprawdę.
Odsunął od siebie wszystkie wspomnienia, zarówno te dobre jak i te złe. Wszedł do mieszkania zamykając drzwi od balkonu i zasłaniając okno, a następnie podszedł do barku aby postawić pustą szklankę. Jeszcze raz pomyślał o Laurze. Zastanowiło go jedno: dlaczego jej mąż nie przyjechał? Mówiła, że ma dużo pracy. Czy praca ma być ważniejsza od rodziny? Gdyby to on miał taką żonę, jak Laura, to byłaby najważniejsza w jego życiu. Czuł jakiś smutek w jej głosie, gdy opowiadała o mężu. Może przechodzą jakiś kryzys? Rozwodzą się? To były tylko jego domysły. Postanowił jedno: musi ją bliżej poznać, nie zważając na to, że jest mężatką. On nie chce rozbijać jej małżeństwa, chce tylko się z nią zaprzyjaźnić.
W tym samym czasie ktoś inny także nie spał. Siedział przy zapalonej lampce i oglądał w jej świetle swoje trofeum: kosmyk ciemnych włosów. Były związane jedwabną, błękitną tasiemką. Zapalił papierosa. Przypomniał sobie zbrodnię jaką popełnił i roześmiał się na głos.
– Niedługo w całym mieście rozlegnie się wieść o moim czynie, kolejnym. Kobiety będą się mnie bać, żadna nie będzie czuć się bezpiecznie.
Otworzył metalowe pudełko. Na jego dnia leżały inne pukle włosów, wszystkie w ciemnym kolorze. Na swoje ofiary przeważnie wybierał brunetki, miał do nich słabość. Zawsze przed robotą obcinał swojej ofierze mały kosmyk włosów. Stanowił dla niego trofeum. Zamknął pudełko i przekręcił klucz w małym zamku. Zaciągnął się papierosem.
– A może kiedyś przerzucę się na blondynki i rude – zastanowił się. – Muszę nad tym pomyśleć.
Od ponad pół godziny niespokojnie wierciła się na łóżku. Przekręcała się z boku na bok. Sen nie chciał przyjść. W końcu usiadła na łóżku i spojrzała na budzik stojący na stoliku nocnym obok jej łóżka. Wskazywał drugą w nocy. Przez okno widać było srebrną tarczę księżyca. Manuela wstała, założyła na siebie szlafrok i wyszła na balkon. Lekki wietrzyk rozwiał jej długie, lekko kręcone włosy. W tej fryzurze wyglądała na młodszą, niż była w rzeczywistości. A miała już osiemnaście lat, więc powoli wkraczała w dorosłe życie, w którym czekają ją nie tylko radości, ale także smutki i troski. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Położyła ręce na zimnej balustradzie i poczuła zimno. Jej ręce cierpły, ale mimo to nie zabrała ich. Lekko przymknęła oczy. Nagle znowu znalazła się w ogrodzie pełnym kwiatów w towarzystwie tego przystojnego chłopaka. Pablo! Wciąż w uszach rozbrzmiewał jego głos. Był taki melodyjny… Dość! Raptownie otworzyła oczy. Zauważyła, że na dworze jest wyjątkowo chłodno, więc dlaczego ona czuła ciepło na całym ciele? Weszła do pokoju i zapaliła lampkę przy swoim łóżku. Teraz już nie zaśnie. Wyjęła spod poduszki swój pamiętnik, gdzie zawsze go trzymała. Poszukała wzrokiem długopisu. Leżał na biurku, obok komputera. Zdjęła szlafrok i rzuciła go na łóżko, poszła po długopis a potem z powrotem usiadła. Przez chwilę siedziała zamyślona. Znowu ujrzała twarz Pabla. Jego krótkie, ciemne włosy, te przepiękne oczy. Tak jak obiecał pokazał jej cały ogród. Był taki magiczny, jak z bajki. Większości kwiatów nie znała. Kiedy on stał tak blisko niej, czuła mocne bicie swego serca.
Otworzyła pamiętnik i pozwoliła, aby jej myśli swobodnie spływały na papier. W ciszy słychać było tylko skrzypienia długopisu.
Tak bardzo chciałabym cofnąć czas
i znaleźć się w tym ogrodzie razem w Tobą.
Do teraz nie mogę zapomnieć
Twej twarzy
Twoich pięknych oczu
Twojego uśmiechu.
W uszach wciąż mi rozbrzmiewa ton Twego głosu.
Co się ze mną dzieje?
Kiedy myślę o Tobie
Serce tak szybko mi wali.
Czy to możliwe
że się w Tobie zakochałam?
A może to tylko zauroczenie?
Odłożyła długopis i zamknęła pamiętnik, a następnie odłożyła go na miejsce, czyli pod poduszkę. Chwilę jeszcze siedziała w bezruchu, wpatrując się w księżyc widoczny przez niezasłonięte okno. W końcu położyła się na łóżku wciąż rozmyślając o Pablu.
CZYTASZ
Blask Twoich Oczu
RomanceOboje wychowali się bez matki, oboje zostali boleśnie zranieni w przeszłości przez osoby, które kochali; oboje postanowili, że już nigdy się nie zakochają. Jednak los chce inaczej. Czy jeśli tych dwoje się spotka połączy ich gorące uczucie? Czy będ...