Rozdział 20

872 19 1
                                    

Miranda i Miguel nadal byli pochłonięci rozmową nie zwracając uwagi na otaczający świat i ludzi. Od zawsze mieli ze sobą bardzo dobry kontakt. Prawie nigdy się nie kłócili. A jeśli już to o jakąś błahostkę. Nagle Miguel zwrócił uwagę na piękną kobietę, która wyszła z jednego z pomieszczeń. Miranda zauważyła, że brat jej nie słucha i wpatruję się w coś a raczej w kogoś. Odwróciła się zobaczyć co tak przykuło jego uwagę i zobaczyła swoją najlepszą przyjaciółkę. Pomachała do niej aby podeszła do nich i Julietta tak zrobiła.

- Pozwól, że ci przedstawię mojego brata. To Miguel- powiedziała Miranda zwracając się do Julietty.

Juli spojrzała na niego, uśmiechnęła się lekko i podała mu swą dłoń.

- Julietta- przedstawiła się i uśmiechnęła się delikatnie do niego. – Miło mi cię poznać.

- Mi tym bardziej- odpowiedział i delikatnie uścisnął jej wyciągniętą dłoń. Chciał ją chwile dłużej przytrzymać, ale Julietta szybko zabrała swoją dłoń.

- Podobno jesteś pilotem. Miranda coś mi wspominała. – rzekła Juli.

- Tak, to prawda. – odparł nie odrywając od niej wzroku. Był nią oczarowany. Jeszcze żadna kobieta nie zrobiła na nim takiego wrażenia.- Co jeszcze ci o mnie mówiła? Mam nadzieję, że dobrze.

- No nie wiem- uśmiechnęła się tajemniczo- Narzekała, że nie masz dla niej dużo czasu i …- nie skończyła bo Miranda dala jej kuksańca- Co? Przecież tak mówiłaś.- zwróciła się do przyjaciółki.

- Taka praca- odparł i bezradnie rozłożył ręce.- Ale teraz będziemy mieli dla siebie więcej czasu, bo wziąłem urlop. Nie można przecież żyć samą pracą!

- To prawda- Juli przyznała mu rację- praca to nie wszystko.

Nastała chwila ciszy, podczas której Miguel wpatrywał się w Juliettę. Od pierwszej chwili mu się spodobała.

- A może wybierzecie się ze mną na lunch?- spytał- Serdecznie zapraszam.

Tak naprawdę chciał ten wolny czas spędzić z Julietta, aby ją bliżej poznać. Miranda domyśliła o co bratu chodzi. Dobrze go znała.

- Bardzo chętnie – odpowiedziała Miranda- ale ja niestety nie mogę. Ale Julietta z pewnością dotrzyma ci towarzystwa. Prawda Juli- spytała przyjaciółki a do brata puściła „oczko”, którego Julietta nie zauważyła.

- Jeśli to żaden kłopot- odpowiedziała Julietta.

- Ale to żaden kłopot, tylko przyjemność- uśmiechnął się i popatrzył w jej piękne oczy.- To co idziemy? Poznamy się bliżej.

- W porządku.- powiedziała i poszli razem w kierunku windy.

Raul, który wyszedł z biura zobaczył ich uśmiechniętych i wchodzących do windy. Podszedł do Mirandy i położył na jej biurku teczkę.

- To są dokumenty, o które prosił pan Roger- zwrócił się do niej.

- OK. Zaraz mu zaniosę – odpowiedziała i wzięła teczkę do ręki.

- Z kim wyszła Julietta?- spytał nagle. Chciał wiedzieć kim jest ten mężczyzna. Nie podobało mu się to jak patrzył na Juli.

- Z moim bratem Miguelem. Przyszedł mnie odwiedzić. Poznałam go z Julietta. I wiesz co? Chyba wpadła mu w oko- stwierdziła z uśmiechem.- Zobaczyłam to w jego oczach. Poszli razem na lunch, żeby się bliżej poznać. – powiedziała i poszła do gabinetu Rogera. Raul wszedł do swojego biura głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Był wściekły. Miał zamiar zaprosić Juli na lunch, ale ktoś go uprzedził. Sam nie wiedział co to, ale poczuł w sercu coś dziwnego. Nie umiał tego nazwać.

Pablo wyjął z rąk Thelmy zdjęcie i popatrzył na nie. Nie mógł powiedzieć jej prawdy. Tyle lat ją ukrywał i co nagle miał wszystko wyznać. A jeśli nie uda się odnaleźć Sandry mimo najszczerszych i najlepszych chęci? Po co budzić nikle nadzieje? Niech lepiej zostanie tak jak jest.

- To jest… moja koleżanka z dzieciństwa- skłamał. Czul się okropnie. Tyle lat żyła w kłamstwie, ale nie mógł postąpić inaczej. Obiecał sobie, że powie jej prawdę jak odnajdzie Sandrę lub natrafi na jej ślad. Thelma bardzo by cierpiała wiedząc, że ma siostrę, która została porwana. – To bardzo stare zdjęcie. Szukałem czegoś i wpadło mi w ręce. Nie wiedziałem, że je jeszcze mam. – powiedział nie patrząc siostrze w oczy. Bał się tego co mogła zobaczyć w jego oczach: kłamstwo.

- Rozumiem- odparła.- Widać bardzo się lubiliście. Macie takie radosne i szczęśliwe twarze. Co się z nią dzieje?

- Nie wiem. Nasz kontakt urwał się dawno temu. Wyjechała z Wenezueli jak byłaś jeszcze małą dziewczynką. Miałaś może dwa lata- odpowiedział i schował zdjęcie do szuflady, a nie jak zwykle pod materac. Chciał uniknąć pytań siostry. Odwrócił się do niej. Thelma ujrzała w jego oczach ból i smutek.

- Pablo, powiedz co się dzieje?- spytała z troską w głosie- Ostatnio chodzisz jakiś smutny i przygnębiony. Jestem twoją siostrą i możesz mi wszystko powiedzieć.

- Wiem- odrzekł i przytulił ją do siebie.- Naprawdę nic się nie dzieje. Wszystko w porządku. Kocham cię siostrzyczko.- powiedział i przytulił ją do siebie.

- Ja ciebie też- odpowiedziała szczęśliwa mocno wtulając się w jego silne ramiona.

Fabiana siedziała na kanapie w salonie i piła kawę jednocześnie oglądając album ze zdjęciami Gabrieli, swojej jedynej i ukochanej córeczki.

- Byłaś taką śliczną dziewczynką. Wniosłaś tyle radości do tego domu. – mówiła sama do siebie patrząc na zdjęcie swojej córki z pierwszej komunii świętej. Była ubrana w śliczną biała sukienkę z delikatnymi falbankami. Na głowie miała piękny wianek a na twarzy widniał radosny uśmiech z powodu przyjęcia Jezusa do swojego malutkiego serduszka. Fabiana zamknęła album i położyła go obok siebie. Upiła łyk kawy i pogrążyła się w myślach. Nie mogła pogodzić się ze śmiercią swojej córki. Nadal obwiniała swojego zięcia o jej śmierć. Uważała, że Gabrielę spotkała kara boża, za to, że mimo jej protestów spotykała się z nim a na dodatek wzięła ślub w sekrecie. Żyła w tym przeświadczeniu wiele lat i nikt nie potrafił wybić tej niedorzeczności z jej głowy. Reynardo tyle razy jej tłumaczył, ze to przez człowieka, który napadł ich córkę, Gabrielli nie ma teraz z nimi, ale Fabiana nie mogła i nie chciała dopuścić tej prawdy do siebie. Postanowiła, że za śmierć Gabi musi ktoś zapłacić. A tym kimś miał być Roger. Odstawiła pustą szklankę po kawie na stolik. Nagle wpadła jej do głowy pewna myśl.

- Wiem!- powiedziała i uśmiechnęła się do siebie.- Wiem kto mi pomoże w zemście.

Podeszła do telefonu i wystukała numer.

- Halo!... Rebeca?… Tu Fabiana… Mi też miło cię słyszeć… Musimy się spotkać… A kiedy masz czas?... Dobrze, pasuje mi… To do zobaczenia.- odłożyła słuchawkę i popatrzyła przez okno.- Już niedługo! Już niedługo cię pogrożę! Stracisz szacunek i uznanie. Będziesz skończony!

Blask Twoich OczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz