Rozdział 11

989 22 1
                                    

Pablo Corragos siedział w swoim pokoju pogrążony w myślach. Rozmyślał nad swoim życiem, nad obietnicą jaką złożył matce w dniu jej śmierci. „ Odnajdę moją siostrę choćbym miał na to poświęcić całe życie. Obiecuje Ci to”. – przypomniał sobie przysięgę, którą jej złożył. Miał jeszcze jedną siostrę, Sandrę, która została porwana jak miał trzy latka. Była od niego starsza o dwa lata. Poszukiwali jej, ale nie udało jej się odnaleźć. Potem jego rodzice adoptowali Thelmę. Nigdy nie ukrywali przed nią prawdy, że nie jest ich biologicznym dzieckiem. Nie powiedzieli jej jednak o Sandrze, gdyż Thelma była bardzo wrażliwą osobą i mogłaby cierpieć. Gdy Pablo skończył osiemnaście lat umarł mu ojciec a rok później matka. Został z siostrą sam na świecie. Ona miała przed sobą jeszcze rok nauki, a Pablo nie pozwolił jej rzucić szkoły. Musiał ciężko pracować na ich utrzymanie, gdyż jego rodzice nie byli bogaci i nie zostawili im wielkiego majątku. Gdy Thelma skończyła szkołę także poszła do pracy. Została służącą, a jej brat był ogrodnikiem. Bardzo lubił tę pracę.

Już jako dorosły człowiek dowiedział się że jego porwana siostra została wywieziona do Kolumbii. Postanowił tam wyjechać za wszelką cenę, aby ją odnaleźć. Na szczęście na jego drodze pojawił się Roger, który mu to umożliwił i dał mu pracę ale u siebie w Kolumbii. Pablo zgodził się wyjechać. Thelma miała dołączyć do brata po dwóch tygodniach, gdyż nie mogła z dnia na dzień rzucić pracy ( tak się umówiła ze swoimi pracodawcami).

Pablo podszedł do swojego łóżka i wyjął spod materaca stare zdjęcie, przedstawiające dwoje dzieci: dwuletniego chłopca i śliczną dziewczynkę, wyższą od niego. Trzymali się za ręce i uśmiechali się.

Siostrzyczko, gdzie jesteś?, pytał sam siebie. Czy kiedykolwiek zdołam cię odnaleźć?

Julietta zeszła ze schodów i podeszła do ojca stojącego ze swoim przyjacielem. Rodrygo odwrócił się i spojrzał na nią. Raul nadal był odwrócony tyłem i jej nie wiedział. Oglądał zdjęcia stojące nad kominkiem.

- To jest właśnie Julietta- powiedział Roger

- A więc to jest twoja córka? Bardzo mi miło poznać tak śliczną i uroczą osobę- zwrócił się do niej i pocałował ją w rękę. - A to jest mój syn Raul.

Raul odwrócił się w ich stronę. Ich oczy się spotkały. Oboje byli bardzo zaskoczeni swoją obecnością. Julietta nigdy by się nie spodziewała, że we własnym domu spotka mężczyznę, na którego wpadła poprzedniego wieczoru w dyskotece.

- Miło mi pana poznać- powiedziała i wyciągnęła do niego rękę.

- Mi również- odpowiedział i lekko uścisnął jej rękę cały czas patrząc w jej oczy, z których bił taki sam niesamowity blask, jak tego wieczoru w dyskotece.

Juliecie przeszedł po plecach dreszcz. Raul przytrzymał jej dłoń odrobię dłużej niż powinien. Stali by tak jeszcze długą chwilę, gdyby nie Thelma, która przyszła oznajmić, że kolacja jest już gotowa. Juli wyrwała swoją dłoń z jego uścisku i poszła za ojcem do jadalni. Raul i Rodrygo podążyli za nimi.

Oktavia weszła do mieszkania i walnęła się na łóżko. Potem się roześmiała. Z łazienki wyszedł Mauricio Romos, jej kochanek, ten sam z którym uciekła.

- Co cię tak cieszy? – spytał.

- Nasz plan się powiódł- odpowiedziała- już niedługo forsa tego cymbała będzie nasza.

Oktavia od pewnego czasu spotkała się z pewnym starszym, ale za to bogatym mężczyzną. Oszalał na jej punkcie, a ona to wykorzystywała. Owinęła go sobie wokół palca tak jak niegdyś Raula.

- Skąd wiesz?

- Tan stary cap je mi z ręki. Świata poza mną nie widzi. Na pewno niedługo poprosi mnie o rękę. Mam tylko nadzieję, że te jego bachory mi nie przeszkodzą. Nie cierpią mnie i okazują mi to na każdym kroku. Ale nieważne, to on rządzi i oni nie mają nic do gadania- zwróciła się do Mauricia z uśmiechem.- Na pewno już niedługo będziemy bogaci. Trzeba tylko cierpliwie poczekać, on już niedługo pożyje.

- Jak to?

- Jest już w sędziwym wieku i większe wzruszenie albo seks może mu zaszkodzić –powiedziała, a w myślach dodała: – A jeśli mu nie zaszkodzi to pomogę mu zejść z tego świata, ale ty nie musisz o tym wiedzieć.

- Nie podoba mi się, że będziesz leżeć w ramionach tego starucha i on będzie pieścił twoje ciało. To ja powinienem to robić.

- Chyba nie jesteś zazdrosny?- widząc ponurą minę Mauricia dodała- Kochanie, przecież będę jego żoną. Muszę spełniać ten przykry obowiązek. Myślisz, że mi się to podoba? Ale czego nie robi się dla pieniędzy?!

- W tej chwili byłabyś pewnie żoną Raula- nagle stwierdził.

- Tak! Jak pech to pech. Jaka szkoda, że firma jego ojca musiała zbankrutować. Pławiłabym się teraz w luksusie i nie musiałabym się zadawać z tym starym próchnem. – odpowiedziała.

Oboje nie wiedzieli o tym, że firmy Rodryga i Rogera połączyły się i Raul nie był biedny, tak jak myślała.

- Nie mówmy już o tym- odezwała się nagle- zajmijmy się przyjemniejszymi sprawami.

Podeszła do niego i pocałowała go namiętnie. Oboje zaczęli powoli kierować się w stronę łóżka.

Blask Twoich OczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz