Rozdział 94

173 11 0
                                    

Laura już od dłuższego czasu próbowała zapomnieć o Rodrigu, ale nie potrafiła. Wiedziała, że związał się z tą pielęgniarką, która się nim opiekowała: Monicą. Bolało ją to. Sama myśl, że jest teraz z nią powodowała u niej smutek. Wiedziała, że ta kobieta go kochała, bo widziała to w sposobie w jaki patrzyła na mężczyznę. Tylko czy on też jest w niej zakochany. Tego nie wiedziała.

Wielokrotnie o nim myślała i już dawno doszła do wniosku, że to co do niego czuła, to nie była tylko zwykła sympatia czy przyjaźń, ale coś więcej. Kochała go. Teraz mogła to przyznać przed samą sobą. Nie mogła się już dłużej oszukiwać. A Armando? Przecież był jej mężem od tylu lat. Coś się wypaliło. Teraz czuła do niego tylko strach, ale nie chciała się jemu poddać. Muszę walczyć o swoje szczęście, pomyślała. Nie zamierzała już dłużej być z człowiekiem, który podniósł na nią rękę i szantażem zmuszał ją do zaniechania spotkań z Rodrigiem.

Nie ugnę się tym razem, postanowiła. Nie pozwolę sobie odebrać Lily. Jest dla mnie najważniejsza na świecie i będę o nią walczyć.

Laura była zdeterminowana walczyć o swoje szczęście. Nawet jeśli dla niej i Rodriga mogło być już za późno nie zamierzała już dłużej żyć u boku Armanda. Ich małżeństwo istniało już tylko na papierze a nie w życiu. Nie jestem jego własnością, pomyślała. Od jakiegoś już czasu chodził jej po głowie pomysł rozwodu i uznała, że to jedyne dobre wyjście. Nie chciała już z nim być. Zresztą on na pewno kogoś ma, może już od kilku lat. Tyle razy wracał późno do domu i był ciągle zmęczony. A teraz jeszcze doszła jego agresja. To już nie była miłość. A jeśli nawet to chora. Ona nie zamierzała tkwić dalej w tym toksycznym związku.

Ubrała się w zieloną sukienkę, która doskonale podkreślała kolor jej włosów. Przejrzała się w lustrze i uśmiechnęła się do siebie. Mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno, pomyślała. Złapała torebkę i już miała wyjść gdy do pokoju wszedł Armando. Obrzucił żonę uważnym spojrzeniem.

– Wychodzisz gdzieś? – zapytał.

Laura nic się nie odezwała, tylko ominęła go bez słowa. Chciała wyjść z pokoju, gdy mężczyzna złapał ją mocno za rękę.

– Pytałem się o coś? Wychodzisz? Pewnie na spotkanie z nim? Widocznie groźby na ciebie nie podziałały. Za słabo cię przekonałem, suko.

– Daruj sobie te obelgi – powiedziała spokojnie Laura patrząc na swoją rękę, którą on trzymał. – Puść mnie!

– Ani mi się śni. Myślisz, że możesz bezkarnie mnie oszukiwać? To się mylisz, grubo się mylisz? – To powiedziawszy z całej siły pociągnął ją za włosy, aż kobieta pisnęła i rzucił ją na łóżko. Gdy próbowała wstać uderzył ją w twarz, aż upadła z powrotem. – Jesteś moją żoną i ja będę cię miał. Tylko ja! Rozumiesz, suko.

Laura nie poddawała się. Dawno nie wiedziała tak wściekłego Armanda. Zachowywał się jak zwierzę. Musiała się ratować. Nie zamierzała dłużej być jego żoną. O nie! Drugi raz próbowała wstać, ale znowu ją uderzył. Chciał położyć się na niej, gdy nagle oboje usłyszeli krzyk.

Spojrzeli w kierunku drzwi, gdzie w progu stała Lily. Na jej twarzy widniał strach.

– Lily – jęknął Armando widząc córkę.

Nie spodziewał się ujrzeć jej tutaj. To całkowicie wszystko komplikowało. Postanowił jakoś temu zaradził. Chciał do niej podejść, ale dziewczynka wykrzyknęła przez łzy:

– Uderzyłeś mamusię! Nienawidzę cię!!!

Potem szybko wybiegła na korytarz. Armando odwrócił się do żony:

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 18, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Blask Twoich OczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz