Wchodziła do swojej garderoby, gdy nagle poczuła czyjąś rękę na swoim pośladku. Dobrze widziała do kogo ona należy.
- Zabieraj tę łapę, bo nie ręczę za siebie- krzyknęła i odwróciła się.
Mężczyzna za nią stojący uśmiechał się do niej bezczelnie. Przysunął się odrobinę do niej i wziął kosmyk jej rudych włosów w palce.
- Kochanie – powiedział. – Nie znasz się na żartach? Czemu jesteś dla mnie taka niemiła? Ranisz moje serce. - Zabrał rękę z jej włosów i położył sobie na piersi.
- Phi- fuknęła- Też wymyślił. Tekst z jakiegoś tandetnego filmu. Mógłbyś wymyślić coś lepszego. – Weszła do garderoby a on za nią.
Zamknął drzwi i objął ją w pasie a następnie pocałował w szyję. Za ten wyczyn dostał łokciem prosto w brzuch. Skulił się trochę, ale po chwili wyprostował się i spojrzał na ognistowłosą , która aż kipiała ze wściekłości.
- Odczep się w końcu ode mnie! I nie dotykaj mnie, kretynie! – krzyknęła a jej policzki nabrały purpurowej barwy.
Blondyn nie przejął się zbytnio jej krzykiem, tylko powoli do niej podszedł. Ona się cofała, aż w końcu natrafiła na ścianę i nie miała żadnej drogi ucieczki od niego. Ich twarze były bardzo blisko siebie.
- I co teraz?- spytał.- Już mi nie uciekniesz, skarbie.
- Odsuń się- rzekła ze złością- bo…
- Bo co?- przysunął swoje usta do jej warg.
- Bo… bo…- zaczęła mówić coraz ciszej. Nie mogła wydobyć z siebie żadnego odgłosu.
Mężczyzna nie czekając na jej odpowiedź delikatnie ją pocałował. O dziwo, kobieta oddała pocałunek a co więcej bardzo jej się to podobało. Po chwili otrząsnęła się, odepchnęła go a następnie wymierzyła mu policzek.
- Nigdy więcej tego nie rób!- wycedziła przez zęby i odeszła od ściany.
- Podobało ci się. Nie zaprzeczysz, że za mną szalejesz!- rzekł z lekkim uśmieszkiem na ustach.
- Chyba masz gorączkę!- oburzyła się. – Ja za tobą szaleję. Też wymyślił! – rzekła z ironią w głosie. – A teraz zabieraj stąd te swoje cztery litery, zanim stracę cierpliwość!
- Pójdę jak mi dasz buziaka- powiedział dotykając swoich warg.
- Mogę ci dać, ale kopa w dupę! Jazda mi stąd!- krzyknęła.
- Daj całusa, to sobie pójdę- nie dawał za wygraną.
Kobieta straciła cierpliwość i rzuciła w niego pierwszą rzeczą, jaka nawinęła się jej pod rękę, a była to… suszarka do włosów. Jednak nie trafiła w niego tylko w ścianą. Z suszarki zostały tylko resztki.
- Pudło!- zaśmiał się mężczyzna.
Ognistowłosa zaczęła gonić go po pomieszczeniu rzucając w niego różnymi przedmiotami. Nigdy nie trafiała, bowiem mężczyzna miał dobry refleks i zawsze się uchylał.
- Kończmy tę zabawę, kochanie.- powiedział- Daj mi buziaka, to pójdę.
Rudowłosa wzniosła oczy i ręce do nieba. Po chwili rzekła z lamentem:
- Boże! Za jakie grzechy mnie tak pokarałeś, że muszę znosić tego imbecyla!- rzuciła w niego wazonem z kwiatami, który rozbił się o drzwi. Jak zwykle pudłowała.
W tej chwili do środka weszły dwie osoby: kobieta i mężczyzna. Popatrzyli na podłogę, na której leżały różne porozrzucane rzeczy w tym rozbity wazon z kwiatami i zepsuta suszarka.
- Paola, co tu się stało?- spytała blondwlosa- Tornado, czy co?
- Raczej trzecia wojna światowa- wtrącił mężczyzna jej towarzyszący.
- Nie- zaprzeczył blondyn- To tylko mała kłótnia kochanków.
Pao rzuciła by się na niego z pięściami, gdyby nie Patty, która odciągnęła ją na bok.
- Idź do specjalisty! Chcesz, to polecę ci jakiegoś!- powiedziała patrząc na niego z wściekłością w oczach. – Co za szczęście, że niedługo kończy ci się kontrakt i nie będę musiała cię dłużej znosić.
- Obawiam się, że jednak będziesz musiała. – rzekł Paolo i uśmiechnął się.
- Co ty mówisz? Jak to?- spojrzała na bruneta, który przyszedł z Patty. – Fernando o czym on mówi?
Brunet spojrzał na Paolę i powoli przełknął ślinę. Po chwili milczenia powiedział.
- Paolo mówi prawdę. Podpisałem kontrakt z moim wieloletnim wspólnikiem. Chciał tylko was dwoje. Za miesiąc wyjeżdżacie do Kolumbii.
- Co takiego? Nie mówisz poważnie. Znowu muszę znosić tego idiotę! – oburzyła się Pao- Ja nie chcę z nim pracować. Mam jakieś wyjście?!
- Obawiam się, że nie. To już postanowione. – odparł Fernando.
Alicia w środku aż kipiała ze złości patrząc na spojrzenia Larysy i Rogera, które posyłali sobie podczas kolacji. Nie dając po sobie poznać jak jest wściekła, powoli przeżuwała każdy kęs jedzenia. Przy stole panowała wspaniała atmosfera, nie licząc „Gabrieli” która co jakiś czas wtrącała jakieś zdanie chcąc odwrócić uwagę od Larysy. Nie zawsze jej się to udawało. Czuła się ignorowana przez Rogera, który przez cały wieczór wpatrywał się w Larysę jak w obrazek. Julietta widziała minę Alicii i bardzo się cieszyła z niezbyt dobrego nastroju ”Gabrieli”.
- Dobrze ci tak- cieszyła się w myślach.
Manuela znalazła wspólny język z Juli i czuła się dobrze w jej towarzystwie. Od razu ją polubiła, zresztą nie mogło być inaczej bowiem Julietta zawsze była miła i sympatyczna. Manuela zdała sobie sprawę że znalazła bratnią i przyjazną duszę. Miała nadzieje, że niejedyną. Tymczasem Alicia nie mogąc już dłużej znieść tej miłej i przyjaznej atmosfery jaką roztoczyła Larysa swoją obecnością, postanowiła jak najprędzej się ulotnić.
- Przepraszam, ale muszę już iść. – powiedziała- Źle się czuję i nie mogę dłużej zostać!
- Odprowadzę cię- zaproponował Roger . Wstali od stołu i wyszli z jadalni.
- Kto ci kazał zostawać- mruknęła pod nosem Julietta.- Po grzyba ty nam tu potrzebna! Nikt cię nie zapraszał!
- Chyba nie za bardzo ją lubisz- zauważyła Larysa słysząc słowa Julietty.
- Nie- potwierdziła Juli- Ona mi się nie podoba.
- Czy nie jesteś uprzedzona ?- spytała Gloria. – A może zazdrosna?
- Nie babciu- zaprzeczyła Julietta. – Chcę, żeby ojciec miał kogoś i nie był przez całe życie sam. Pragnę, żeby się związał z kobietą która go kocha. A ona na pewno nic do niego nie czuje, nie kocha go i ja to udowodnię!- rzekła z determinacją i pewnością w glosie.
Czarne świece paliły się wolnym i jasnym płomieniem. Obok nich leżało zdjęcie przedstawiające młodą, piękną kobietę o długich czarnych włosach.
- Jesteś piękna- powiedział mężczyzna patrząc na fotografię, która wziął do ręki. – Już niedługo się spotkamy ślicznotko! Przeżyjemy ze sobą cudowne chwile, zanim dołączysz do swojej uroczej mamusi. Nie wiesz, ale z nią też spędziłem cudowne chwile, ale jakiś palant mi przeszkodził. Ale zapłaci mi za to! Na pewno!- spojrzał na zdjęcie i pocałował je a następnie odłożył na ołtarzyk. – Do zobaczenia, moja piękna!
Zdmuchnął palące się świece, a następnie wyszedł z pomieszczenia zamykając je na klucz.
CZYTASZ
Blask Twoich Oczu
RomansOboje wychowali się bez matki, oboje zostali boleśnie zranieni w przeszłości przez osoby, które kochali; oboje postanowili, że już nigdy się nie zakochają. Jednak los chce inaczej. Czy jeśli tych dwoje się spotka połączy ich gorące uczucie? Czy będ...