Rozdział 33

716 19 0
                                    

 Thelma razem ze swoim bratem Pablem siedzieli na ławce w ogrodzie wsłuchując się w ciszę. Wokół słychać było tylko delikatny szum liści na drzewach i muzykę grających świerszczy w zielonej trawie. Ten wieczór był taki spokojny i cichy. Niebo było pełne gwiazd.

- Wiesz- odezwała się nagle Thelma- Brakuje mi rodziców, mamy i taty.

- Mi także- odparł i przytulił siostrę- Ale na szczęście mamy siebie. Tylko to się liczy- pocałował ją w czoło. – Chciałbym, aby przy nas byli.

- Ja też. Ale oni są w naszych sercach i pamięci. Tak zostanie już na zawsze. Mama była taką radosną i dobrą osobą. Zawsze otaczała nas ciepłem i miłością. A tato także nas kochał, ale nie okazywał uczuć tak ostentacyjne jak mama. Brakuje mi ich obojga. – powiedziała a z oczu popłynęły jej gorzkie łzy. Gdy uspokoiła się trochę popatrzyła w niebo na lśniące gwiazdy- Wiesz, ja wierzę w to, że jedną z gwiazd jest mama a inną tata. Czuwają nad nami i opiekują się. Może, to jest głupie, ale ja głęboko w to wierzę. Tam w niebie jest im teraz dobrze i my kiedyś do nich dołączymy.

- To nie jest głupie- zaprzeczył Pablo. – Tak bardzo chciałbym ci powiedzieć o Sandrze- pomyślał- Mam nadzieje, że ją kiedyś odnajdę. Mamo, tato pomóżcie mi!- popatrzył w niebo.

- Muszę ci kiedyś o tym powiedzieć- mówiła do siebie w myślach Thelma- Będziesz miał do mnie pretensje, że nie powiedziałam ci prawdy, ale bałam się. Nadal się boję, ze nie zrozumiesz i mi nie wybaczysz. A tego nie zniosę! Jesteś dla mnie wszystkim! Mam tylko Ciebie!!

Marcelo przez cały wieczór obserwował Mirandę. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Był nią zauroczony. Nie zwracał uwagi na inne kobiety. Gdy zobaczył jak podąża w stronę stolika szybko poszedł za nią. Złapał ją za rękę a ona odwróciła się.

- Co jest? – spytała.

- Nareszcie cię złapałem- powiedział z uśmiechem- ślicznie wyglądasz!

- Dziękuję- odpowiedziała patrząc na niego. Wyglądał wspaniale w eleganckim garniturze.

- Zatańczymy?- spytał i nie czekając na jej odpowiedź porwał ją na parkiet.

W tle grała wolna piosenka, więc Marcelo objął Mirandę w talii i przyciągnął do siebie. Chciała zaprotestować, ale było jej tak dobrze w jego ramionach, że zrezygnowała. Położyła mu ręce na ramionach i zaczęła z nim tańczyć.

Tymczasem Julietta nie mogła się opędzić od grona wielbicieli. Każdy mężczyzna chciał z nią zatańczyć, a ona nie odmawiała, bo kochała taniec. Raul stał pod filarem i patrzył na nią z zachwytem w oczach. Jeszcze nie udało mu się z nią zatańczyć, bo zawsze ktoś go ubiegał.

- Teraz albo nigdy!- pomyślał, gdy skończyła się piosenka i szybko podszedł do niej. –Zatańczysz?- spytał.

Juli spojrzała mu w oczy, a jej serce znowu mocniej zabiło. Uśmiechnęła się lekko.

- Oczywiście- odparła.

Raul objął ją delikatnie w talii. Julietta poczuła drżenie na całym ciele a serce łomotało jej w piersi jak oszalałe. Tańczyli w rytm muzyki patrząc sobie w oczy. Nic się więcej nie liczyło. Nie było tłumu ludzi, ani hałasu. Byli tylko oni i muzyka grająca w tle.

- Mówiłem, że nasz plan wypali- powiedział Roger do Rodryga patrząc na tańczących Raula i Juliettę.

- Ładnie razem wyglądają- odparł Rodrygo- Ale czy…

- Mówię, ci oni będą ze sobą. Czuję to!- rzekł Roger uśmiechając się.

- Skoro tak mówisz!- powiedział Rodrygo i wziął łyk szampana z kieliszka, który trzymał w ręku- Wiesz, że niedawno spotkałem Larysę na cmentarzu. – zmienił temat Rodrygo- wróciła do Kolumbii na stałe!

- Tak wiem, mama mi mówiła. Zaprosiła ją z córką na kolację!- powiedział.- Nic nie wspominała o Javieru.

- To ty nie wiesz?!- zdziwił się Rodrygo.- Javier nie żyje. Larysa nie chciała wiele mówić o tym, jak umarł. Wiem tylko tyle, że miał raka trzustki.

- To przykre- zasmucił się Roger. – Na pewno jest jej ciężko. Ale nareszcie się spotkamy po tylu latach. Bardzo brakowało mi rozmów z nią!

Miranda także przypatrywała się przyjaciółce. Zauważyła w jej oczach jakieś iskierki, jak patrzyła na Raula. Jeszcze nigdy na żadnego mężczyznę nie patrzyła w ten sposób. Co to mogło oznaczać?! Wzięła kawałek ciasta ze stolika i zajadała go z apetytem. Potem upiła łyk drinka. Bawiła się doskonale. Muzyka ucichła. Miranda zauważyła jak Juli oswobodziła się z objęć Raula i szybko poszła do łazienki. Podążyła za nią i zastała przyjaciółkę pochyloną nad umywalką i patrzącą w lustro. Podeszła do niej.

- Juli, co się dzieje? – spytała- Źle się czujesz?

- Nie wiem- odpowiedziała Julietta- tak mi się jakoś słabo zrobiło i duszno. – dotknęła się lewej piersi- Serce mi tak szybko bije.

- A to takie buty!- rzekła Miranda i się roześmiała. – A niech mnie kule biją! Już teraz wszystko jasne! Juli jest zakochana w Raulu i dlatego nie mogła odwzajemnić uczuć Miguela. Czemu ja się wcześniej nie domyśliłam?!- pomyślała.

- Z czego się śmiejesz?- oburzyła się Julietta- A może ja jestem chora?!

- Taak. Chyba z miłości. – stwierdziła.

- Co ty pleciesz? Z jakiej miłości? Chyba za dużo wypiłaś!

- Jestem na tyle trzeźwa, żeby zauważyć pewne rzeczy. – odparła Miranda- Widziałam jak patrzyłaś na Raula. Kochasz go!

- Co???? Wydaje ci się- gwałtownie zaprzeczyła a potem dodała- Jestem już zmęczona, chyba pojadę do domu- powiedziała i wyszła.

Miranda spojrzała za zamykającymi się drzwiami a później spojrzała w lustro. Uśmiechnęła się do swojego odbicia.

- Nie nazywam się Miranda Rodriguez jeśli ona nie kocha Raula- pomyślała malując swoje usta.

No dobra w tym tygodniu jeszcze jeden rozdział.  Dodałam także piosenkę, przy której tańczyli Juli i Raul :)

Blask Twoich OczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz