Rozdział 62

442 17 1
                                    

Laura z uśmiechem patrzyła na śpiącą Lily w jej wielkim łóżku. Ta mała kruszynka była dla niej wszystkim. Cicho westchnęła. Tak bardzo tęskniła za mężem. Żałowała, że przed wyjazdem pokłócili się. Armando ani razu do niej nie zadzwonił, a ona też nie chciała. Oboje byli uparci. Uważała, że to do niego należy pierwszy krok. Ona nie miała sobie nic do zarzucenia.

Otworzyła swoją torebkę i pierwszą rzeczą na jaką zwróciła uwagę była karta kredytowa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby należała do niej. Ale to była własność Rodriga. Skąd się tu wzięła, zadała sobie pytanie. Zaczęła przypominać sobie cały dzień. Była z córką z w sklepie z zabawkami a potem spotkały Rodriga i poszły na lody. No jasne, zalśniło w jej głowie. Zostawił kartę na stoliku i szybo wybiegł z kawiarni, bo dostał waży telefon. Musiałam ją odruchowo zabrać ze sobą, pomyślała. Spojrzała na zegarek. Nie było jeszcze późno, więc postanowiła podjechać do niego. Zamówiła taksówkę i po chwili wybiegła z domu.

Po kwadransie była już na miejscu. Szła w kierunku budynku, gdzie mieszkał Rodrigo, gdy nagle zauważyła na chodniku, przed klatką leżące ciało. Gdy podeszła bliżej zakryła usta z przerażenia.

– Boże! Rodrigo! – wykrzyknęła i nachyliła się nad nim.

Obok piersi miał ranę, z której płynęła krew. Głowa leżała na twardej kostce, zabrudzonej na czerwono. Drżącą ręką wyjęła z torebki telefon komórkowy.

– Oby nie było za późno... – powiedziała wystukując numer pogotowia.

***

Pablo wysłuchawszy całej historii Thelmy, bez słowa wstał i podszedł do okna. Spojrzał w ogród, całkowicie pochłonięty przez mrok.

– Wiem, co sobie teraz o mnie myślisz. – Do jego uszu dotarł jej smutny głos. – I zapewne będziesz miał rację. Nie jestem więcej warta od zwykłej dziwki, każdy to powie.

Pablo szybko się odwrócił i zbliżył się do siostry. Ukucnął obok ujmując jej dłonie.

– Nie wolno ci tak o sobie mówić – powiedział patrząc na jej zapłakaną twarz. – Dla mnie jesteś najważniejsza. Nie przejmuj się tym. – Wskazał na leżące na łóżku zdjęcia, przedstawiające nagą Thelmę. – Nie masz się czego wstydzić. Jesteś piękna i inne kobiety powinny ci zazdrościć takiej urody.

– Naprawdę?

– Oczywiście. Te zdjęcia to sztuka, a nie pornografia. – Sięgnął po magazyn dla panów, gdzie w środku był wielki plakat przedstawiający Thelmę. – Nie są wulgarne ani ohydne jak w innych czasopismach tego typu. Pokazują piękno. – Odłożył gazetę z powrotem na łóżko. – Nie potrzebnie to przede mną ukrywałaś.

– Teraz to wiem. – Twarz Thelmy rozjaśnił promienny uśmiech. – Nie miałam wyjścia.

– To przez Fernanda – krzyknął ze złością. – Jakbym go dorwał w swoje ręce, to tak bym go urządził, że rodzona matka by go nie poznała. – Odgarnął z czoła kosmyk włosów. Zrobił poważną minę i rzekł: – Ja też nie do końca byłem z tobą szczery. Pamiętasz to zdjęcie, które kiedyś widziałaś u mnie? – Gdy siostra skinęła, ciągnął dalej: – Okłamałem cię. Ta dziewczynka to nie była moja koleżanka tylko siostra.

– Siostra? – powtórzyła zaskoczona Thelma.

– Tak. Mamy siostrę.

Pablo opowiedział Thelmie całą historię o Sandrze. O tym jak próbował ją odnaleźć przez te wszystkie lata. Starał się nie pomijać żadnego szczegółu. Poczuł ulgę, że w końcu może wyznać tą tajemnicę, tak długo skrywaną przez lata. Kamień spadł mu z serca. Miał nie mówić jej o Sandrze, póki się nie odnajdzie, ale kiedy Thelma wyznała mu prawdę o sobie, postanowił już dłużej tego przed nią nie ukrywać. Miała prawo wiedzieć.

– Mam siostrę – rzekła Thelma, gdy Pablo skończył mówić. – Będę się modliła, aby się odnalazła. A teraz obiecaj mi jedną rzecz.

– Jaką?

– Już nigdy więcej żadnych tajemnic.

– Obiecuję. – Pocałował ją w czubek głowy.

Nagle do ich uszu dotarły jakieś podniesione głosy. Rodzeństwo wyszło z pokoju. Odgłosy pochodziły z salonu. Gdy tam weszli im oczom ukazał się okropny widok: dwóch policjantów prowadziło skutego kajdankami Rogera do drzwi wyjściowych podczas gdy trzeci z nich trzymał Juliettę, która wyrywała się do ojca.

– Zostawcie go! On nic nie zrobił! – krzyczała próbując wyszarpać się z żelaznego uścisku trzymającego ją mundurowego.

– Uspokój się dziewczyno, bo ciebie też zamkniemy za utrudnianie – rzekł do niej jeden z policjantów. – Dobrze ci radzę.

Te słowa ją otrzeźwiły. Przez chwilę patrzyła jak wychodzą, po czym wybiegła za nimi. Byli już przy policyjnym wozie, zaparkowanym na ulicy.

– Powiedzcie chociaż za co – rozpaczliwie próbowała się czegoś dowiedzieć.

– To wykaże śledztwo – powiedział jeden z mundurowych.

Wpakowali Rogera do środka, a gdy sami wsiedli odpalili silnik i odjechali. Julietta stała przez chwilę bez ruchu. Czuła, że zaraz pęknie jej serce. Gdy poczuła na swoim ramieniu czując rękę, odwróciła się. To była jej babcia. Towarzyszyła jej cała służba. Wszyscy mieli nietęgie miny. Juli już dłużej nie mogła powstrzymać łez cisnących się do oczu. Głośno się rozpłakała przytulając się do Glorii.

***

Laura siedziała na krześle przy sali operacyjnej, gdzie chwilę wcześniej zniknął wózek z rannym Rodrigem. Co jakiś czas wychodzili stamtąd pielęgniarki. Czuła się tak, jakby to wszystko było jakieś nierealne i nierzeczywiste. Jakby była w zupełnie innym świecie. Przecież dzisiaj z nim rozmawiała, miło spędzali ten czas. A teraz? Walczył o życie. W myślach się modliła, aby nie było za późno. Dlaczego ktoś chciał zabić takiego cudownego człowieka, pytała się w myślach. Podniosła głowę i zauważyła jak w jej stronę biegnie Raul. Zawiadomiła go jak tylko przywieziono Rodriga.

– Co się stało? – zapytał, siadając obok.

Laura spojrzała na niego. Jak miała mu to powiedzieć? Nie mam wyjścia, muszę powiedzieć prawdę, postanowiła.

– Znalazłam go przed klatką schodową. Ktoś go postrzelił.

– Boże! – Raul ukrył twarz w dłoniach. Nie krył łez.

– Teraz go operują. Na pewno wszystko będzie dobrze. Jest w dobrych rękach. – Laura próbowała go jakoś uspokoić.

– Jak go tam znalazłaś?

Laura wszystko mu wyjaśniła: o spotkaniu, o zostawionej karcie kredytowej. Chłopak dziękował Bogu, że znalazła się ona w odpowiednim miejscu i czasie. Ciszę, jaka zapanowała między nimi przerwał głośny dźwięk komórki Laury. Oddaliła się, aby odebrać. W czasie rozmowy jej twarz zbladła a oczy zrobiły się wilgotne. Kiedy skończyła rozmawiać zabrała torebkę i szybko wybiegła, nawet nie żegnając się z Raulem i nie mówić co się stało.

Raul nie zwrócił uwagi na jej minę. Czekał kilka godzin aż operacja się skończy. W końcu drzwi sali się otworzyły i wyjechał z niej wózek ciągnięty przez sanitariuszy. Szybko podbiegł.

– Tato! Tato! – krzyczał do nieprzytomnego mężczyzny.

– Proszę się odsunąć. – Jeden z sanitariuszy do odepchnął.

– To mój ojciec, muszę wiedzieć co z nim!

W tej samej chwili podszedł do niego lekarz.

– Co z nim?

– Może usiądziemy? – Zaproponował mężczyzna w białym kitlu, a Raul przytaknął. – Pana ojciec miał dużo szczęścia. Kula o kilka centymetrów minęła serce i przeszła na wylot. W przeciwnym razie już by nie żył. Gorzej jest z głową.

– Co jest nie tak?

– Podejrzewamy wstrząśnienie mózgu, ale wszystko wykażą badania. Nic więcej nie wiemy. Trzeba czekać.

Blask Twoich OczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz