Rozdział 64

442 17 3
                                    

Raul siedząc przy łóżku ojca nie krył łez. Rodrigo był podłączony do różnych rurek i aparatur podtrzymujących życie. Kilka godzin po operacji odzyskał przytomność, ale na krótko. Potem jego stan gwałtownie się pogorszył. Okazało się, że jego stan jest poważniejszy niż początkowo sądzili lekarze. Badania, którym został poddany wykazały obrzęk mózgu. Potem Rodrigo zapadł w śpiączkę. To było częste następstwo takich poważnych urazów głowy. Lekarze nie potrafili powiedzieć kiedy się wybudzi. Było na to zdecydowanie za wcześnie. Wszystko zależało od tego jak jego organizm zareaguje na podawane leki. Także serce odgrywało tutaj ważną rolę. Jako, że mężczyzna nigdy wcześniej nie miał z nim kłopotów, lekarze byli dobrej myśli, ale jednak wszystko mogło się zdarzyć. Jego stan określono jako ciężki. Przebywał na oddziale intensywnej terapii, gdzie wstęp mieli tylko najbliżsi chorego. Sala w której leżał była połączona z maleńkim pokojem, gdzie cały czas siedziała pielęgniarka, która akurat miała dyżur. Tak więc pacjenci byli pod opieką dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Spojrzał na twarz ojca. Pojawiły się na niej parę drobnych zmarszczek. Owinięta bandażami głowa spoczywała na miękkiej poduszce. Kto mógł to zrobić?, Raul pytał się w myślach. Czy miał jakichś wrogów? Nigdy mi o tym nie wspominał. Czując czyjąś rękę na ramieniu odwrócił się. Za plecami stała ciemnowłosa kobieta w białym kitlu. To była pielęgniarka, która przyszła zmienić swoją koleżankę. Teraz przyszła jej kolej na czuwanie.

– Powinien pan odpocząć – rzekła. – Siedział tu pan całą noc.

– Nie chciałbym zostawiać ojca.

– To może pan napije się kawy? Automat jest na korytarzu.

– Chętnie – odparł. – Na pewno postawi mnie na nogi.

Raul wyszedł, a kobieta usiadła na jego miejscu. Poprawiła plakietkę z nazwiskiem i spojrzała na mężczyznę. Musiała przyznać, że był nadal przystojny mimo swojego wieku. Mógł podobać się kobietom. Westchnęła cicho i weszła do pokoju. Usiadła na krześle nie odrywając wzroku od leżącego mężczyzny.

***

Fabiana była kompletnie zaskoczona. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Musiała jak najszybciej jakoś wybrnąć.

– Już wróciłeś? – zapytała.

– Zapomniałem kluczy od samochodu. A ty nie zmieniaj tematu. Pytałem, czy miałaś coś wspólnego z aresztowaniem Rogera i oczekuje odpowiedzi.

– Ja? O co mnie podejrzewasz?

– Słyszałem co mówiłaś przed chwilą – odparł Reinardo krzyżując ręce na piersi.

– A co ja niby takiego mówiłam: że ma to na co zasłużył. I to ma być niby dowód, że maczałam w tym palce?

– Sam nie wiem.

– Nienawidzę Rogera, to prawda. Ale nie miałam z tym nic wspólnego. – Fabiana spojrzała mu prosto w oczy. Kłamstwo bez trudu przechodziło jej przez gardło. Doszła w tym do perfekcji. – Nie kłamałabym patrząc ci prosto w oczy. Podejrzewasz mnie o intrygę, tak?

– Zawsze mówiłaś, że go zniszczysz.

– Między słowami a czynami jest duża różnica. To tylko takie gadanie. – Wstała z kanapy. W jej oczach pojawiły się łzy. Zawsze potrafiła płakać na zawołanie i umiała to wykorzystać. – Kolejny raz ci powtarzam: nie miałam z tym nic wspólnego. Widocznie Roger nie jest taki święty jak myślałeś.

– Nigdy nie uwierzę w to co mu zarzucają. On jest niewinny. – Złapał kluczyki leżące na stoliku i wyszedł.

Fabiana odetchnęła z ulgą. Opadła na kanapę.

Muszę się bardziej pilnować, pomyślała. Mój długi język może mnie kiedyś zgubić.

***

Vanessa tak jak reszta służby martwiła się o swojego szefa. Kiedyś Roger pomógł jej zabierając z ulicy, gdzie żebrała i dał pracę. Ona odwdzięczyła się mu pracując najlepiej jak tylko potrafiła. Ale nawet to zamieszanie nie spowodowało u niej zmiany zachowania względem Thelmy. Doskonale pamiętała co tamta miała dla niej zrobić. Znalazła ją w ich pokoju.

– Rozmawiałaś z Pablem? – zapytała bez wstępów. – Twój czas się skończył.

Thelma powoli się odwróciła i spojrzała Vanessie prosto w oczy.

– Nie i nie zamierzam – odparła.

– Chyba koniecznie chcesz, żeby twój braciszek poznał twoją przeszłość. Chętnie go uświadomię. – Vanessa uśmiechnęła się z triumfem na twarzy.

– Proszę bardzo – odcięła się Thelma. – Pablo już wszystko wie. Powiedziałam mu prawdę.

– Łżesz jak pies!

– Nie – odrzekła Thelma spokojnym głosem. – Chcesz się przekonać? Idź do niego. Uzna cię za intrygantkę i nie będziesz mogła już na nic liczyć, nawet na jego przyjaźń.

Vanessa podniosła rękę i chciała uderzyć ją w twarz, ale Thelma w porę złapała ją za nadgarstek. Następnie odepchnęła ją od siebie i popchnęła na ścianę.

– Nigdy więcej mnie nie uderzysz! Nie pozwolę się tak więcej traktować, nie będziesz mnie już więcej szantażować. Pablo nigdy z tobą nie będzie, wbij to sobie do główki. – Wyprostowała się i z dumnie uniesioną głową wyszła.

Vanessa nadal nie mogła dojść do siebie. Była w szoku. Ta mała się zbuntowała. Myślała, że będzie mieć ją w garści, ale się przeliczyła. Zacisnęła pięści z całej siły.

– Jeszcze zobaczymy czyje będzie na wierzchu. Jeszcze tego pożałujesz!

***

Nadal nie było wiadomo nic nowego w sprawie Rogera. Luis Eduardo starał się jak mógł, ale nie udało mu się załatwić ani wyjścia za kaucją ani widzenia. Julietta była zrozpaczona, a Miranda, która niedawno dowiedziała się co się stało wspierała przyjaciółkę. Największym ciosem dla Juli był brak Raula u jej boku. Nie było go przy niej, wtedy kiedy najbardziej potrzebowała jego obecności i wsparcia. Wtuliłaby się w jego ramiona, a on głaskałby ją za włosy i mówił, że wszystko będzie dobrze. Albo nie musiałby nic mówić. Wystarczyłaby tylko jego obecność. Cały dzień bezskutecznie próbowała się do niego dodzwonić. Miał wyłączony aparat. Marcelo także nie wiedział, gdzie jest jego przyjaciel. Nie było go ani u siebie ani u swego ojca. Rodrigo także nie odbierał. Juli kolejny raz próbowała się dodzwonić do ukochanego, ale znowu włączyła się poczta głosowa.

– Gdzie on jest? Dlaczego nie odpowiada? – płakała.

Luis Eduardo spojrzał na nią. W jego oku pojawił się błysk.

– Pewnie ugania się za jakimiś panienkami – odparł.

– Nieprawda! – krzyknęła Juli. – On nie mógłby mi tego zrobić. Kocha mnie.

– Więc gdzie jest teraz twój chłopak? Jak wytłumaczysz, że nie ma go przy tobie? Dlaczego nie odpowiada na twoje telefony? Sama mówiłaś, że kiedyś był kobieciarzem. Może nadal nim jest?

Miranda z niedowierzaniem kręciła głową. Nie podobało jej się to, co wyprawiał Luis. Wykorzystywał okazję, aby tylko zbliżyć się do Juli. Julietta jeszcze raz wybrała numer do Raula. Znowu nic. Cisnęła aparat na kanapę.

– Nie płacz – rzekł Luis Eduardo kładąc swoją rękę na jej ramieniu. – On na ciebie nie zasługuje. Nie zależy mu na tobie.

– Jak możesz tak mówić?! – rzekła Laura, która weszła do salonu. – Raul nie jest u żadnej panienki, jak sądzisz tylko w szpitalu. Dlatego ma wyłączony telefon.

– W szpitalu? – Juli podniosła głowę i spojrzała na ciotkę.

– Przepraszam, że ci tego wcześniej nie powiedziałam, ale wyszła ta sprawa z Rogerem i po prostu zapomniałam cię poinformować. Wczoraj znalazłam Rodriga postrzelonego. Pojechałam do szpitala z pogotowiem, a potem zawiadomiłam Raula. Jest teraz u ojca.

Julietta raptownie poderwała się z kanapy.

– Muszę jak najszybciej tam jechać. Raul mnie potrzebuje!

Blask Twoich OczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz