𝐁𝐨́𝐥

717 18 13
                                    


10.09.1939 ~Warszawa~

POV RÓŻA:

Przez dłuższy czas nie utrzymywałam kontaktu z Zawadzkim. Wiem że pewnie pomyślicie że on miał rację bo ja zapomniałam kenkarty. Nie zapomniałam, tylko ojciec mi ją wyciągnął. Przecież nie powiem Zawadzkiemu co ojciec mi robi przez całe życie. Tego dnia czekała mnie zbiórka Szarych Szeregów przed kolejną akcją Małego Sabotażu. Nie wiedziałam co to będzie za akcja, ale bałam się że znów coś spierdolę. W zasadzie to nie ja. Przed wyjściem kilka razy sprawdziłam czy mam kenkartę. Mam, mogę być spokojna. Szłam do miejsca docelowego i myślałam. Nad czym ? Nad wszystkim.

Na miejscu już wiedziałam że będzie ciekawie. Zośka powiedział o wszystkim Orszy. No to zaczynamy wesoły cyrk..

- Maryśka co to była za akcja z kenkartą?- zapytał mężczyzna, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, no przecież prawdy mu nie powiem

~Dobra Mańka weź to na klatę jak prawdziwy żołnierz- pomyślałam ~

- Zapomniałam jej, myślałam że jest w tej torebce, ale była w innej - skłamałam, no przecież prawdy mu nie powiem, co nie?

- Jeszcze jedna taka akcja i wylatujesz z Szarych Szeregów- odrzekł mężczyzna - Zrozumiano ?

- Tak - odparłam, opuszczając głowę. Czy powiedzenie prawdy było by lepszym pomysłem? Nie

Orsza który stał dość blisko mnie, chciał po coś sięgnąć i wykonał dość gwałtowny ruch. Na co ja, odruchowo zasłoniłam się rękami i odskoczyłam jak poparzona.

~No przypał w chuj, Mania coś Ty odjebała? - pomyślałam~

Zośka patrzy się na mnie jakby ducha zobaczył, Orsza się patrzy na mnie jakby ducha zobaczył. Ja stoję w bezruchu, uświadamiając sobie co właśnie odwaliłam. Ulotniłam się stamtąd najszybciej jak się dało. Chciałam oddalić się stamtąd najszybciej jak się dało. Gdy Alek zapytał mnie gdzie idę, rzuciłam szybkie "Powiedz że się źle czuje". Nie chciałam tam być, nie chciałam się tłumaczyć. Szłam szybkim krokiem do domu. Gdy dotarłam do domu i ścuągnęłam odzież wierzchnią szybko udałam się do łazienki. Zamknęłam się od środka. Odsunęłam szufladę, wyciągnęłam z niej ostrze do maszynki ojca. Podwinęłam rękaw.

Jedna kreska

Druga kreska

Trzecia i kolejna

To była cała jej ucieczka

Po moich przedramionach obficie spływała krew. Zabandażowałam rany i wyszłam z łazienki. Pożałowałam tego. Ojciec znów mnie uderzył. Tak też było i tym razem. Czasem bił mnie do nieprzytomności. Od zawsze miałam całe ciało w siniakach. Wiecznie chodziłam w długich swetrach. Ludziom mówiłam że jest mi po prostu zimno. Inni wierzyli, inni nie. Tego razu obudziłam się po kilku jak nie kilkunastu godzinach, na podłodze, z potwornym bólem wszystkiego...

Mamo zabierz mnie do siebie błagam...

-----------------------------------

Serwus!

No nie mogłam się powstrzymać żeby nie dać drugiego rozdziału dzisiaj. Może jest trochę taki słabszy, ale jestem po balu ósmoklasisty. Więc mam wytłumaczenie

Strzała

Czuwaj!

𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz