𝐍𝐢𝐞𝐧𝐚𝐰𝐢𝐝𝐳𝐞̨ 𝐂𝐢𝐞̨

151 10 18
                                    

16.12.1943 ~Warszawa~

Miesiąc temu Mania opuściła szpital. Od tamtego czasu nie miała kontaktu z Franzem Neumannem. Po prostu nie dawał żadnego znaku życia. Z dnia na dzień po prostu ją zostawił. Marysia czuła się jak zabawka, którą Franz się pobawił a gdy mu się znudziła porzucił ją. Kobieta nie mogła tego przeboleć. Mężczyzna którego pokochała potraktował ją jak ostatnią szmatę. A może to uczucie przysłoniło jej obraz prawdziwego Franza Neumanna? Ale przecież w szpitalu było dobrze. Pomagał jej, był przy niej.

Mania powtarzała sobie że gdyby tylko spotkała go na ulicy walnęła by go w twarz. Ale o czym ona mówiła, przecież to dwudziesto-dwu letnie chucherko prędzej zrobiło by krzywdę sobie niż temu trzydziesto-dwu letniemu mięśniskowi. Tośka postanowiła wziąść się w garść. Nie było już Marii Kraszkiewicz - Zawadzkiej, była Maria Zawadzka. Zrezygnowała z pracy w szpitalu, nie chciała mieć styczności z Jakubem który był na zabój w niej zakochany. Znalazła nową pracę, nowe mieszkanie. Zmieniła nawet kolor włosów, czego później żałowała.

Tego popołudnia podczas usypiania dzieci ktoś, zadzwonił do drzwi. Z małym Stasiem na rękach skierowała się do drzwi. Był to listonosz który przyniósł list, dziewczyna wzięła go, podziękowała i zamknęła drzwi. Skierowała się do salonu i usiadła na prowizorycznej kanapie. Otworzyła list i już wiedziała do kogo należał ten jakże specyficzny charakter pisma. Jego właścicielem był Franz Neumann.

Pozdrawiam, witam rączki całuje wielce szanownej Pani, do nóg padam, ja sługa uniżony

-Teraz mu się tryb romantyka włączył? - zadrwiła

Żadne słowa nie są w stanie wyrazić jak bardzo chciałbym Cię przeprosić. Zachowałem się wobec Ciebie nie fair i nic mnie nie usprawiedliwia. Może to teraz głupio zabrzmi ale chciałem Cię chronić. Bałem się że Cię zranię. Bałem się że jak się dowiesz jakim człowiekiem byłem nie będziesz chciała mnie znać, a ja Cię kocham. Tak, kocham Cię. Tak, ja Franz Neumann były oficer niemiecki zakochałem się w Tobie. Jeżeli będziesz chciała przyjść i dać mi w gębę, wiem że na to zasługuje, znajdziesz mnie pod adresem: Głowackiego 16/9 mieszkanie 38*
Franz Neumann

Mani nie wierzyła w to co przeczytała, z jednej strony chciała mu wybaczyć a z drugiej nienawidziła go całym sercem. Nie wiedziała czym ma się teraz kierować: sercem czy rozumem?

***

Następnego dnia młoda kobieta, z rana zadzwoniła po swoją przyjaciółkę by zaopiekowała się na parę godzin dziećmi.

- Co Ty na randkę idziesz? - zapytała Lidka widząc jak jej przyjaciółka się stroi

Mania stała od samego rana w łazience i dosłownie pindrzyła się. Założyła swoją najlepszą sukienkę, co od jakiegoś czasu nie było w jej zwyczaju bo raczej chodziła w starych koszulach i bojówkach.

- Dziewczyny jak wyglądam? - zapytała się Zosi i Lidki wszedłszy do salonu

- Niesamowiciee - powiedziały obie jednocześnie

- Ja lecę - oznajmiła po czym pocałowała każde ze swoich dzieci i odchodząc usłyszała

- A mnie? - zawołała Lidka udając że się obraża

- A Ty jesteś moim dzieckiem, bo trochę za duża na pieluszki jesteś - zaśmiała się w odpowiedzi Maria po czym ubrała buty, założyła płaszcz, wzięła torebkę i wyszła

***

Marysia znajdowała się na Głowackiego, teraz szukała numeru 38, co sprawiło jej trudność bo nie była zbytnio dobra w orientacji w terenie.

Stanęła pod drzwiami mieszkania Franza Neumanna a jakiś cichy głos powtarzał jej w głowie żeby się stamtąd zawijała póki czas**.
Zapukała, teraz nie było już odwrotu. Stała pod tymi drzwiami czekając aż jej otworzy, czuła że zaraz serce wyskoczy jej z piersi.

Otworzył, w końcu...

- Mania.. - powiedział cicho, jeszcze nie rozbudzony mężczyzna

- Mogę wejść? - zapytała dziewczyna oschle a mężczyzna wpuścił ją do mieszkania

- Tu jest jakby luksusowo - wyszeptała sama do siebie idąc za mężczyzną do salonu

- Człowieku powiedz mi w co Ty tak wogóle ze mną pogrywasz? - wypaliła Mania, czuła że zaraz wybuchnie

- Chciałem Cię chronić. Jak powiedziałaś mi przez co przeszłaś bałem się jak zareagujesz jak się dowiesz kim byłem na początku wojny w Trójmieście - odparł mężczyzna

- Kim byłeś? - prychnęła Róża

- Ćpunem i mordercą - wypalił w końcu a dziewczyna aż cofnęła się ze strachu, zabolało to Neumanna ale wiedział że miała prawo tak zareagować

- Wiesz co jest najgorsze? Mimo to nadal Cię kocham - wyrzuciła Mania po czym jak najszybciej wybiegła z mieszkania

***

Wieczorem gdy dzieci zasnęły Marysia  siedziała w łazience, paląc papierosa rozmyślała nad tym co się dzisiaj wydarzyło. Nie wiedziała, kim była i kim był on..
Tak bardzo chciała się na sobie wyrzyć ale nie mogła dotknąć żyletki. Obiecała to Neumannowi w szpitalu. A Mania zawsze dotrzymuje obietnicy. Ogniem z zapalniczki pozostawiała na swojej skórze oparzenia. Jedne bardziej rozległe, drugie mniej.

Cierpieli, obydwoje w tym samym czasie cierpieli. Franz truł się alkoholem i papierosami a Róża spalała się. Oboje płakali w tym samym czasie w dwóch końcach Warszawy. Wiedzieli że się kochają.

Więc dlaczego teraz cierpią?

Serwus!

Przyznać się kto się spodziewał takiego zwrotu akcji? Jak wrażenia? Jak myślicie co będzie dalej? Czy któreś z nich wtargnie się na swoje życie? Czy będą razem?

* Ja wiem że nie ma takiej ulicy w Warszawie i nie było, zmyśliłam ją na potrzebę książki. Okej? Okej.

** Tym głosem w głowie Marysi każącym jej stamtąd zawijać byli czytelnicy nie lubiący Neumanna hehe

Kotwickaa, Czuwaj

𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz