03.11.1939 ~Warszawa~POV RÓŻA:
Listopad przywitał nas piękną pogodą. Ciepłe promienie jesiennego słońca wpadały do mieszkania. Pogoda sprawiała że aż chciało się żyć. A no tak, jest wojna a ludzie giną masowo...
Obudziłam się przez światło słoneczne, zaspanymi oczami spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę dziesiątą. Poleżałam jeszcze chwilę w łóżku i stwierdziłam że wstanę. Wyszłam z pokoju. Cisza. Czyli ojca nie ma. Na około smród wódki, wszędzie porozrzucane butelki. Śniadania I tak nie jem już miesiąc więc stwierdziłam że ogarnę ten syf. Wyciągnęłam spod zlewu worki na śmieci i zaczęłam zbierać szklane butelki. Podczas wyciągania butelek spod kanapy natrafiłam na coś Była to ramka ze zdjęciem. Delikatnie podniosłam owy przedmiot i spojrzałam na zdjęcie. Było to zdjęcie ze ślubu moich rodziców. Mama wyglądała tak pięknie, a ojciec. Jak nie on. Zabrałam zdjęcie ze sobą, zaniosłam je do swojego pokoju i wróciłam do sprzątania mieszkania.
Dzisiaj o piętnastej miał przyjść po mnie Tadeusz. Tego dnia urodziny miał Alek i organizowaliśmy imprezę niespodziankę dla niego. Stwierdziłam że zacznę się pomału szykować. Poszłam do łazienki, weszłam pod prysznic, umyłem ciało i włosy. Po wyjściu spod prysznica. Umyłam twarz i zęby, zrobiłam delitakny makijaż. Po wyjściu z łazienki powędrowałam do swojego pokoju. Najtrudniejsze zadanie. Wybór ubrania. Otworzyłam szafę, stanęłam przed nią. Po kilku minutach namysłu wybrałam beżową sukienkę z kołnierzykiem i rękawami do łokci.
Po chwili usłyszałam huk, ktoś wszedł do mieszkania. Standardowo był to ojciec nawalony w trzy dupy. Jezu Chryste to teraz nie wyjdę z mieszkania. Dobra ryzyk fizyk, idziemy
- A Ty gdzie leziesz? - zapytał ojciec
- A co Cie to obchodzi - burknęłam, no tak ja się nigdy nie nauczę że to nie jest dobry tekst
Zbliżył się do mnie i zaczął mnie szarpać za włosy, po chwili upadłam na ziemie. Nie krzyczałam bo wiedziałam że to nic nie da. Kopał mnie, bił i wyzywał. Tak było już zawsze, szło się przyzwyczaić. Po chwili przestał i odszedł.
- Co jest? - pomyślałam
Nie myśląc wiele podniosłam się z podłogi, chwyciłam za torebkę, otworzyłam drzwi i biegłam ile sił w nogach. Nie chciałam tam być. Zanim wyszłam z bloku, zwolniłam tempo, poprawiłam włosy i wyszłam. Przed blokiem czekał na mnie Tadeusz. Chłopak stał i patrzył się na mury bloku, jakby widział tam coś ciekawego
- Tadeusz - powiedziałam, odkrywając uwagę chłopaka od patrzenia się na mury
- Wow, Róża wyglądasz... - zaczął chłopak ale nie mógł skończyć - wyglądasz przecudnie
- Dziękuję- odparłam a moje policzki oblał rumieniec
Chwyciłam chłopaka pod ramię i zaczęliśmy iść w kierunku mieszkania Alka. Zdaniem Basi było wyciągnąć go na jakąś godzinę a w tym czasie ja, Tadeusz, Monia i Rudy mieliśmy przygotować imprezę niespodziankę dla Alka. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. W mieszkaniu byli już Rudy i Monia którzy zaczęli wszystko przygotowywać.
- Seruws - przywitałam się z obydwojgiem
- O państwo Zawadzcy, serwus - powiedział Rudy, zaczęło mnie to już wkurwiać i Zośkę też
- Jezu przestańcie z tym "Zawadzka", "Państwo Zawadcy" - powiedział wkurzony Tadek
- A co może masz kogoś? - zapytał Rudy który dalej w to brnął
- Tak, mam dziewczynę a Mania jest tylko moją przyjaciółką nikim więcej - powiedział Tadeusz a moje serce pękło na milion małych kawałków. Kocham go, szaleje za nim na zabój, ale on już ma kogoś.
Chwilę pomogłam w przygotowaniu, a potem wyszłam na klatkę schodową pod pretekstem zapalenia papierosa. Tak naprawdę po tym co się dowiedziałam chciałam być sama. Usiadłam na schodach i zaczęłam po cichu płakać. Po chwili z mieszkania wyszła Monia.
- Ej Róża Ty płaczesz? - zapytała siadając obok mnie i obejmując mnie ręką
- Chcę być sama - odparłam szlochając
- Ja wiem że kochasz Tadeusza - powiedziała - ale on nikogo nie ma
- Skąd wiesz ? - zapytałam po czym przytuliłam się do niej
- Po pierwsze gdyby miał dziewczynę to przyszedł by z nią a nie z Tobą. Po drugie widzę jak on na Ciebie patrzy - odparła głaszcząc mnie po plecach
- Najwidoczniej miłość nie jest dla mnie - powiedziałam wstając i ocierając łzy
- Róża...- powiedziała smętnym głosem Monia wstając
- Idziesz ? - zapytałam po czym obydwie weszłyśmy do mieszkania
Po chwili do mieszkania weszli Alek i Basia. Zaśpiewaliśmy naszemu solenizantowi "Sto lat" po czym Rudy i Monia pierwsi podeszli do niego z prezentem
- No Alek zdrowia, szczęścia i miłości i czego sobie zamarzysz - powiedział Rudy i uścisnęli sobie dłonie a Monia podała mu prezent, jeszcze Rudy coś powiedział mu na ucho i podeszliśmy z prezentem ja i Tadeusz
- Alek zdrowia, szczęścia, cierpliwości i miłości - powiedział Tadeusz
- A to prezent od nas - powiedziałam i podałam chłopakowi pudełko z prezentem
- Dziękuję Wam kochani i od razu z góry mówię że możecie u mnie nocować - powiedział Alek zwracając się do nas wszystkich
Potem przyszedł czas na tort. Każdy dostał po kawałku, nie chciałam tego jeść, więc zaraz po zjedzeniu poszłam do łazienki i zwymiotowałam. Potem przez resztę imprezy nic nie jadłam i udawałam że wszystko dobrze
***
(UWAGA MOCNE, BOŻE CO JA ROBIE ZE SWOIM ŻYCIEM)
Około jedenastej w nocy alkohol zaczął robić swoje. Nie pamiętam jak ale moje nogi poprowadziły mnie do pokoju Alka. W którym był Tadeusz. Byłam pijana nie na tyle żeby nie wiedzieć co się ze mną dzieje ale jednak byłam. Lekko chwiałam się na nogach co nie umknęło uwadze Tadeusza.
Chłopak spojrzawszy na mnie, wstał z łóżka i wziął ode mnie kieliszek z mocno procentowym alkoholem i postawił go na komodzie.
- Mania, Tobie już starczy - powiedział a ja wykorzystując okazję pocałowałam go w usta, niezbyt namiętnie ale pocałowałam, co odziwo chłopak odwzajemnił
(Koniec resztę wyobraźcie sobie sami)
-----------------------------------
Serwus!Mamy kolejny rozdział, bałam się go pisać, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana
Kotwicka, Czuwaj!
CZYTASZ
𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]
Historical Fiction"𝐌𝐢ł𝐨ść 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐥𝐢𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭, ł𝐚𝐬𝐤𝐚𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭. 𝐍𝐢𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚 𝐩𝐨𝐤𝐥𝐚𝐬𝐤𝐮, 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐧𝐨𝐬𝐢 𝐬𝐢ę 𝐩𝐲𝐜𝐡ą" 𝐀 𝐜𝐳𝐲 𝐦𝐢ł𝐨ść 𝐦𝐨ż𝐞 𝐛𝐲ć 𝐥𝐞𝐤𝐚𝐫𝐬𝐭𝐰𝐞𝐦? 𝐂𝐳𝐲 𝐨𝐛𝐞𝐜𝐧𝐨ść 𝐧𝐚𝐣𝐝𝐫𝐨ż𝐬𝐳𝐞𝐣 𝐨𝐬𝐨𝐛𝐲 𝐦...