10.11.1939 ~Warszawa~Od kilku dobrych dni pracuje w szpitalu. Jestem szczęśliwa że mogę pomagać innym i jednocześnie uciec od tego piekła w domu. Zastanawiacie się pewnie jak teraz wygląda moje życie. Wstaje rano kiedy ojciec śpi, idę na kilka godzin do szpitala, potem na zbiórkę i akcje Szarych Szeregów i potem znów do szpitala. Do domu wracam niedługo przed godziną policyjną. Ojciec wtedy już śpi, ja szybko się ogarniam i idę spać. Mój organizm funkcjonuje już nieco gorzej, przez to że praktycznie nic nie jadam.
Tego dnia szykowałam się do szpitala, ojciec spał, nagle do drzwi rozległo się pukanie. Poszłam je otworzyć, był to nie kto inny jak Tadeusz Zawadzki "Zośka". Nie wpuściłam go do mieszkania tylko wyszłam na klatkę schodową, zamykając za sobą drzwi.
- Co Cię tu sprowadza?- zapytałam - Nie mam zbyt dużo czasu bo śpieszę się do pracy
- Ty pracujesz? - zapytał zszokowany chłopak
- Tak, w szpitalu - odparłam szybko - Więc co Cię tu sprowadza?
- Marysia, czy Ty mnie unikasz? - zapytał chłopak, lecz ja mu nie odpowiedziałam - Tośka spójrz na mnie - powiedział kładąc swoje ręce na moich ramionach
Podniosłam głowę i spojrzałam w jego błękitne oczy. Takie piękne, tego mi brakowało. Jego obecności i poczucia bezpieczeństwa.
- Twoje oczy- powiedział powoli, patrząc w moje oczy które były całe czerwone i podpuchnietę z niewyspana i płaczu. Kiedyś takie piękne, roześmiane
Po chwili ktoś otworzył drzwi. Był to mój ojciec. Musiały go obudzić rozmowy zza drzwi.
- Kto to kurwa jest ? - zapytał, widać było że był wściekły i nie wachał się przed niczym
- Tato spokojnie - powiedziałam próbując go uspokoić
- Co kurwa spokojnie? - rzucił po czym zaczął szarpać Tadeusza
- Tato, tato błagam zostaw go- krzyczałam przez łzy, próbując ich rozdzielić choć wyglądało to żenująco
- Odpierdol się- warknął po czym odepchnął mnie tak że prawie uderzyłam głową o schody
- Mania! - krzyknął Tadeusz próbując się do mnie dostać, mimo iż mój ojciec go szarpał- Odjeb się człowieku- walnął do mojego ojca
W jego oczach widziałam determinację, strach i złość. Wszystko przeletywało w jego oczach na przemian. Bałam się, cholernie się bałam. Lecz nie o siebie tylko o Tadeusza. Po chwili ojciec szarpnał mną i wepchnął mnie do mieszkania i zatrzasasnął drzwi
----------------------------------------------------------------------------------
Serwus!Dzieje się moi państwo, dzieje. A będzie się działo jeszcze więcej
Kotwicka, Czuwaj!
CZYTASZ
𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]
Historical Fiction"𝐌𝐢ł𝐨ść 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐥𝐢𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭, ł𝐚𝐬𝐤𝐚𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭. 𝐍𝐢𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚 𝐩𝐨𝐤𝐥𝐚𝐬𝐤𝐮, 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐧𝐨𝐬𝐢 𝐬𝐢ę 𝐩𝐲𝐜𝐡ą" 𝐀 𝐜𝐳𝐲 𝐦𝐢ł𝐨ść 𝐦𝐨ż𝐞 𝐛𝐲ć 𝐥𝐞𝐤𝐚𝐫𝐬𝐭𝐰𝐞𝐦? 𝐂𝐳𝐲 𝐨𝐛𝐞𝐜𝐧𝐨ść 𝐧𝐚𝐣𝐝𝐫𝐨ż𝐬𝐳𝐞𝐣 𝐨𝐬𝐨𝐛𝐲 𝐦...