13.04.1940 ~Warszawa~
Wiosna, wreszcie. W końcu wszystko budzi się do życia, ale no tak. Jest wojna... Ehh, ludzie można powiedzieć że przyzwyczaili się do życia w ciągłym strachu. Jeśli wogóle można się do tego przyzwyczaić.
Kilka dni temu Tadeusz zauważył że coś dzieje się z Marysią. Zachowywała się jakoś inaczej. Dziwniej? Ciągle migała się od jedzenia mówiąc że nie jest głodna albo że jadła wcześniej.
- Ja wychodzę, będę za dwie godziny - oznajmiła tego poranka dziewczyna zbliżając się do wyjścia
Zawadzki jadł wtedy śniadanie ale przerwał te czynność i podszedł do dziewczyny. Zagrodził jej drzwi wyjściowe, stając przed nią i jedną ręką opierając się o framuge drzwi
- Co jest? Przepuść mnie. Co Ty robisz? - powiedziała Mania nie kryjąc zdziwienia i złości
- Kiedy ostatnio coś jadłaś? - zapytał głosem niemalże bez uczuć chłopak
- Nie Twoja sprawa- powiedziała zdenerwowana Tośka usiłując dopchać się do drzwi co było nieskuteczne
- Właśnie że moja, martwię się o Ciebie. Zresztą nie tylko ja. Ostatnio coś schudłaś i to bardzo dużo. Nie jesz praktycznie nic albo migasz się od tego tym że niby jadłaś albo zjesz potem- odparł Zawadzki już bardziej nerwowo
- Cholera on się coś domyślił - pomyślała Róża
- Więc teraz marsz do kuchni, osobiście Cię Przypilnuje abyś zjadła- rzekł stanowczym głosem chłopak wskazując ręką na kuchnię
Mania wiedziała że jest w dupie, i to murzyna. Więc nie pozostało jej nic innego jak ściągnąć buty i płaszcz i grzecznie iść do kuchni.
Ruszyła w kierunku kuchni a Zawadzki za nią. Usiadła przy stole a chłopak zrobił jej jedzenie i podał je jej a sam usiadł przy stole i kończył swoje jedzenie. Marysia wzięłą jednego kęsa który ledwo przeszedł jej przez gardło. Drugiego, trzeciego aż nagle poczuła nieprzyjemne uczucie. Przestała jeść i zasłoniła ręką usta.
- Ej, Marysia co jest? - zapytał Tadeusz który się nieco zmartwił
Dziewczyna natychmiast poderwała się z krzesła, podeszła do zlewu i zaczęła wymiotować.
- No kurwa dopiero co czyściłem ten zlew - jęknął cicho Tadeusz
Po czym wstał i podszedł do Manii, zebrał jej rude, puszyste włosy i cały czas jej je trzymał. Gdy skończyła wymiotować oparła się przedramionami o zlew i zaczęłą ciężko oddychać.
- Lepiej? - zapytał Tadeusz
Dziewczyna pokiwała głową a wtedy uderzyła druga seria wymiotowania.
- No to powtórka z rozrywki- mruknął cicho chłopak po czym przewrócił oczami
Ta "seria" trwała krócej niż poprzednia. Róża odkręciła wodę w kranie, nabrała trochę na dłoń i wypłukała sobie buzię. Wyprostowała się a Tadeusz puścił jej włosy. Stanęli naprzeciwko siebie. Stali chwilę w ciszy którą postanowił przerwać Tadeusz.
- Mania Ty masz zaburzenia odżywiania - powiedział
Dziewczyna tylko spuściła głowę i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Chłopak podszedł do niej i podniósł lekko jej twarz. Chciał aby popatrzyła na niego lecz ona uciekała wzrokiem by nie złapać z nim kontaktu wzrokowego. Chwycił ją za przedramiona i rzekł:
- Marysia, czemu Ty to sobie robisz? Czemu się wyniszczasz? - zapytał głosem pełnym troski i chęci uchronienia przed całym światem
Nie czekając na odpowiedź dziewczyny, przytulił ją. Wiedział że jego ramiona są dla niej jak broń, jak sacrum, jak miejsce gdzie żadne problemy nie mają znaczenia.
Za wsparcie, bo bez niego ciężko przeżyć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Serwus!
Tu Kotwicka z nowym rozdziałem, jak wam się podoba ? I jak wasze nastawienie przed rokiem szkolnym?
Czuwaj!
CZYTASZ
𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]
Historical Fiction"𝐌𝐢ł𝐨ść 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐥𝐢𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭, ł𝐚𝐬𝐤𝐚𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭. 𝐍𝐢𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚 𝐩𝐨𝐤𝐥𝐚𝐬𝐤𝐮, 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐧𝐨𝐬𝐢 𝐬𝐢ę 𝐩𝐲𝐜𝐡ą" 𝐀 𝐜𝐳𝐲 𝐦𝐢ł𝐨ść 𝐦𝐨ż𝐞 𝐛𝐲ć 𝐥𝐞𝐤𝐚𝐫𝐬𝐭𝐰𝐞𝐦? 𝐂𝐳𝐲 𝐨𝐛𝐞𝐜𝐧𝐨ść 𝐧𝐚𝐣𝐝𝐫𝐨ż𝐬𝐳𝐞𝐣 𝐨𝐬𝐨𝐛𝐲 𝐦...