20.11.1939 ~ Warszawa~
Minęło kilka długich dni od momentu kiedy Róża w masakrycznym stanie pojawiła na zbiórce. Od tamtego czasu nikt jej nie widział, nikt nie miał z nią żadnego kontaktu. Nikt nie wiedział co się z nią dzieje. Dlaczego nie dała żadnego znaku życia. Tadeusz ciągle myślał co mogło się z nią stać. Szalał za nią i martwił się o nią. Co prawda każdy się o nią martwił ale Tadeusz jakoś bardziej, inaczej...
Tego dnia chłopakiem targały złe przeczucia, nie mógł się na niczym skupić. Zawsze dokładny i precyzyjny dowódca tego dnia popełniał masę błędów. Po akcji postawił wszystko na jedną kartę
- Chłopaki idziemy do Róży bo mam złe przeczucia - oznajmił chłopak i nawet nie zamierzał zmieniać zdania
- Tadeusz ale... - zaczął Rudy który nie był co do końca przekonany czy to dobry pomysł
- Rudy, ja zdania nie zmienie. Idziemy do Róży - powtórzył nieco zdenerwowany Zawadzki
Rudy i Alek nie wiedzieli czy to dobry pomysł ale i tak szli z Tadeuszem. Droga do domu Mani która zawsze zajmowała dwadzieścia minut w tym przypadku zajęła niecałe dziesięć. W głowie chłopaka kręciło się mnóstwo czarnych scenariuszy
- Niech no tylko spotkam jej ojca to nie ręczę za siebie - pomyślał chłopak
Weszli do kamienicy w której znajdowało się mieszkanie dziewczyny, pomału zmierzali pod jej mieszkanie. Rudy i Alek wciąż chcieli się stamdąd wrócić, ale Zawadzkiemu za bardzo zależało na Marysi żeby odpuścić.
Ku ich zdziwieniu drzwi od mieszkania były lekko uchylone. Nie wiedzieli czego mogli się spodziewać. Stali pod drzwiami czekając na odpowiedni moment, aby wejść. Czy wogóle mogli liczyć na odpowiedni moment? Serce Zawadzkiego teraz zaczęło bić niemiłosiernie szybko i głośno tak że w tej ciszy Rudy i Alek bez problemu je słyszeli. Chłopak nie bał się samej akcji. Bardziej bał się tego co zobaczy. W jakim stanie będzie jego ukochana. Czy będzie martwa czy będzie zmasakrowana?
- W imię Ojca i Syna - Zawadzki przeżegnał się i wszedł do mieszkania
Jego psychika nie była gotowa na to co miał właśnie zobaczyć. Po całym mieszkaniu walały się butelki po wódce i innych alkoholach. W powietrzu unosił się arcyniemiłosierny smród napoi wysokoprocentowych.
- Ja pierdole , jak można tyle pić - pomyślał Zawadzki
Gdy wszedł w głąb mieszkania przeraził się tym co zobaczył. Jego ukochana siedziała nieprzytomna na krześle, usta miała zakneblowane, ręce i nogi miała związane. Jej głowa bezwładnie opadała. A jej włosy z długich aż po żebra stały się do ramion obcięte tak krzywo i nieumiejętnie że to aż bolało. Początkowo Zawadzki nie mógł się ruszyć z miejsca był sparaliżowany strachem. Po chwili jednak się ocknął i podbiegł do dziewczyny. Kucną przed nią i wziął jej twarz w dłonie. Była w jeszcze gorszym stanie niż kilka dni temu.
- Róża, Różyczka spójrz na mnie, proszę - mówił jak mantrę chłopak i klepiąc ją po policzkach aby się ocknęła - Mania, patrz na mnie - mówił zrozpaczony
- Rudy, Alek, gdzie Was do cholery wcięło ?- krzyknął, był już całkowicie rozdarty psychicznie
Po chwili i chłopaki znaleźli się w mieszkaniu, ich psychika również nie była gotowa na widok tak zmasakrowanej bliskiej im osoby
- Róża, co z nią?- zapytał Alek podbiegając do Tadeusza który próbował rozwiązać sznur na nogach dziewczyny
- Nie wiem, kurwa Rudy daj nóż - krzyknął, obracając głowę w stronę chłopaka
CZYTASZ
𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]
Historical Fiction"𝐌𝐢ł𝐨ść 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐥𝐢𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭, ł𝐚𝐬𝐤𝐚𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭. 𝐍𝐢𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚 𝐩𝐨𝐤𝐥𝐚𝐬𝐤𝐮, 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐧𝐨𝐬𝐢 𝐬𝐢ę 𝐩𝐲𝐜𝐡ą" 𝐀 𝐜𝐳𝐲 𝐦𝐢ł𝐨ść 𝐦𝐨ż𝐞 𝐛𝐲ć 𝐥𝐞𝐤𝐚𝐫𝐬𝐭𝐰𝐞𝐦? 𝐂𝐳𝐲 𝐨𝐛𝐞𝐜𝐧𝐨ść 𝐧𝐚𝐣𝐝𝐫𝐨ż𝐬𝐳𝐞𝐣 𝐨𝐬𝐨𝐛𝐲 𝐦...