09.11.1943 ~Warszawa~
Minął rok od kiedy kartki papieru nie zapisały historii państwa Zawadzkich. Historii dwojga przyjaciół, którzy zbudowali szczęśliwą rodzinę. Lecz nastąpiło to czego każdy się obawiał. Bańka trysnęła, z dnia na dzień życie Marii sypało się coraz bardziej.
W marcu tego roku straciła przyjaciół, a na domiar złego w sierpniu dzień przed jej urodzinami na wieczną wartę odszedł mężczyzna jej życia. Mężczyzna który był jej pierwszym pocałunkiem, pierwszą miłością, pierwszym poczuciem bezpieczeństwa. Tadeusz Zawadzki nie żył. Od tamtego momentu Maryśka obwiniała się że to jej wina, że jest to kara za to że pokochała innego mężczyznę.
Od sierpnia jedynym co trzymało ją przy życiu były jej dzieci. Chociaż i je coraz częściej zostawiała pod opieką swojej jedynej przyjaciółki. Nie było co ukrywać, paczka przyjaciół na życie i śmierć się rozpadła. Paweł, Zośka, Rudy i Alek nie żyli, Marysia staczała się w dół, Monia i Basia wyjechały a po Hali ślad zaginął. Teraz wspólne wakacje, urodziny, święta i wyjazdy były już wspomnieniem.
Tego pochmurnego dnia Mania jak zwykle zostawiła dzieci pod opieką Lidki, a sama udała się do karczmy zapić smutki.
Od momentu wejścia do karczmy miała przeczucie jakby ktoś śledził każdy jej ruch. Nie myliła się, przy ławie pod oknem siedział mężczyzna ubrany w elegancki garnitur. Kapelusz miał naciągnięty tak że nie było mu widać twarzy, tylko dym z papierosa.
Mężczyzna znał te rudą kobietę, rozpoznał ją mimo drastycznej zmiany wyglądu. Jej roześmiane oczy stały się szklane i niewyspane. Jej płomieniste włosy stały się jakby wyblakłe i pozbawione życia. Jej buzia zawsze lekko zaokrąglona stała się strasznie wychudzona.
- Jedną wódkę - wychrypiała dziewczyna podełwszy do kasy.
Kobieta za barem wyciągnęła kieliszek i napełniła go mocno procentowym alkoholem. Kieliszek w mgnieniu oka został wyzerowany przez Manię. To samo stało się z drugim.
- A daj całą butelkę - powiedziała wyciągnąwszy banknot, zabrała butelkę wódki i kieliszek po czym skierowała się do wolnej ławy
Tajemniczy mężczyzna obserwował jak Zawadzka zeruje kieliszek za kieliszkiem. W końcu dziewczyna oparła głowę o ręce a po jej twarzy zaczęły płynąć łzy. W pewnej chwili tajemniczy mężczyzna ugasił papierosa po czym wstał i powoli kierował się do ławy przy której siedziała dziewczyna. Usiadł obok niej bez słowa.
- Zawadzka, Tobie już chyba wystarczy - odezwał się mężczyzna odpaliwszy kolejnego papierosa ( ej no ale on dosłownie tyle pali, zauważyłam to wczoraj na odcinku ~autorka)
- Spierdalaj, kim Ty wogóle jes.. - zaczęła z wyrzutem kobieta ale ucięła zadanie bo gdy odwróciła głowę zobaczyła nie kogo innego jak Neumanna - Franz...
- We własnej osobie - odparł mężczyzna, Marysi zdawało się jakby on był wyssany z uczuć, przynajmniej taki miał głos
- Co Ty tutaj robisz? - zapytała Mania
- Lepsze pytanie: Co Ty tutaj robisz? - odbił pytanie Franz
- Opłakuje smutki - odparła Maria
- Kryzys w małżeństwie - zadrwił Neumann
- Mój mąż nie żyje - odparła dziewczyna napełniając kolejny kieliszek wódką
- Tobie już wystarczy - odparł mężczyzna zabierając dziewczynie kieliszek, zrobiło mu się głupio że zadrwił z niej - Przepraszam
- Zabierz mnie do domu - wybełkotała Mania
- No to chodź - odparł Franz wstając po czym pomógł Róży wstać, no w tym stanie prędziej by sobie coś zrobiła
CZYTASZ
𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]
Historical Fiction"𝐌𝐢ł𝐨ść 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐥𝐢𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭, ł𝐚𝐬𝐤𝐚𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭. 𝐍𝐢𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚 𝐩𝐨𝐤𝐥𝐚𝐬𝐤𝐮, 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐧𝐨𝐬𝐢 𝐬𝐢ę 𝐩𝐲𝐜𝐡ą" 𝐀 𝐜𝐳𝐲 𝐦𝐢ł𝐨ść 𝐦𝐨ż𝐞 𝐛𝐲ć 𝐥𝐞𝐤𝐚𝐫𝐬𝐭𝐰𝐞𝐦? 𝐂𝐳𝐲 𝐨𝐛𝐞𝐜𝐧𝐨ść 𝐧𝐚𝐣𝐝𝐫𝐨ż𝐬𝐳𝐞𝐣 𝐨𝐬𝐨𝐛𝐲 𝐦...