14.10.1943 ~Warszawa - Perspektywa Zośki~
Dwa dni temu odbiliśmy Marysię z getta. Jak wiecie całe szczęście akcja przebiegła pomyślnie ale za to z Tosią nienajlepiej. Cały czas leży osłabiona, z gorączką i nie je nic ani nie pije. Mam ogromny żal do Rudego że to przez jego pomysł dziewczyna jest w stanie w takim jakim jest. Lecz z tyłu głowy mam te myśl że to było potrzebne by ją wyciągnąć stamtąd. Tak bardzo nienawidzę bezsilności, to jest niesamowicie upokarzające uczucie. Patrzysz jak miłość Twojego życia cierpi a Ty nie możesz z tym nic zrobić.
Od odbicia nawet nie byłem w naszym starym mieszkaniu. Póki co mieszkamy u moich rodziców a chłopaki pomagają mi szukać mieszkania dla mnie i dla Mani. Zapytacie jak ja się czuję. Koszmarnie - nie spałem od 3 dni, cały czas tłuką mną nerwy. Czuje się beznadziejne, potrzebuje chwili wytchnienia, ten strach zjada mnie od środka. Strach o kobietę mojego życia, ale przecież nikomu nie pokaże tego że się boje.
Gdy w końcu Mania zanęła, cicho wyszedłem z pokoju ostrożnie zamykając za sobą drzwi. W kuchni zastałem siedzącego przy stole mojego ojca który czytał jakąś gazetę, dosiadłem się do niego.
- Jak się Marysia czuje? - zapytał odłożywszy gazetę
- Na razie zanęła - odparłem po czym ziewnąłem. Trzy dni bez spania dają mi jednak w kość.
- Powinieneś odpocząć - rzekł ojciec
- Tato, nie mogę - odrzekłem pokręciwszy głową - Muszę przy niej siedzieć, nie chce Was narażać i tak wystarczająco Was naraziłem bo.. - zacząłem lecz mój ojciec mi przerwał
- Tadeusz, nie narażasz nas. Przecież Marysia to prawie rodzina a zresztą trzeba sobie pomagać, w wojnie czy w pokoju - trzeba - powiedział stanowczo mężczyzna po czym poprawił swoje małe, okrągłe okulary
- Mówisz jak mama - powiedziałem a dopiero po chwili zdałem sobie sprawę że to nie był dobry pomysł
- Mama zawsze powtarzała że trzeba pomagać ludziom, zwłaszcza rodzinie - odparł ciężko ojciec, widać że brakuje mu żony, a mi i Hani, matki
Teraz nastała między nami dziwna, niezręczna cisza. Ojciec obrócił głowę w kierunku okna jakby widział tam coś fascynującego a ja westchnąłem ciężko.
- Pójdę do Manii - powiedziałem po czym wstałem i skierowałem się do mojego starego pokoju w którym spała Tośka a mój ojciec niezrozumiałe coś mruknął i wrócił do czytania gazety
Wszedłszy do pokoju ostrożnie zamknąłem drzwi i usiadłem na krześle obok łóżka na którym spała dziewczyna. Tak pięknie wyglądała, mimo cierpienia, bólu i choroby wyglądała tak pięknie.
Kobieta mojego życia..
Delikatnie chwyciłem jej dłoń w swoją. Jej dłoń była zimna, wręcz lodowata ale nie zaniepokoiło mnie to bo dziewczyna zawsze miała zimne ręce. Chociaż z drugiej strony zapaliła mi się czerwona lampka by doknąć jej twarzy.
Również lodowata a jej usta były sine...
- Nie, nie, nie, kochanie odudź się proszę - krzyknąłem zalewając się łzami
Mrugnąłem i po chwili nie byłem już w swoim pokoju tylko na cmentarzu. Jakiś dwóch mężczyzn wkładało do ziemi trumnę na której znajdowała się tabliczka z napisem "Maria Kraszkiewicz - żyła lat 19, Pokój jej duszy".
-Błagam tylko nie to - krzyknąłem a po chwili byłem znów w swoim pokoju a Marysia leżała na łóżku, pomału otwierając oczy
- Czemu krzyczysz? Daj mi spać - wychrypiała, usiłując się zaśmiać. Podziwiam ją za to że choćby umierała to i tak będzie darła łacha z głupot
- Mańka, Ty żyjesz - powiedziałem odetchnąwszy z ulgą po czym położyłem głowę na jej brzuchu
- Miałeś zły sen? Spokojnie, jeszcze się trochę ze mną pomęczysz - odparła próbując mnie rozweselić
- Ja chcę się męczyć z Tobą do końca życia - odparłem po czym podniosłem głowę - Po wojnie weźniemy ślub
- Tadeusz, jesli przyjdzie nam umrzeć, chce umrzeć jako twoja żona - odparła słabo Maria - weźmy ślub teraz
- Marysia jesteś tego pewna? - zapytałem zszokowany
- Jak nigdy do tąd - odparła po czym się lekko uśmiechnęła
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Serwus,BĘDZIE WESELE! Jak emocje po tym rozdziale? Kto dostał zawału na wieść o "śmierci" Róży?
Kotwickaa, Czuwaj!
CZYTASZ
𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]
Historical Fiction"𝐌𝐢ł𝐨ść 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐥𝐢𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭, ł𝐚𝐬𝐤𝐚𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭. 𝐍𝐢𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚 𝐩𝐨𝐤𝐥𝐚𝐬𝐤𝐮, 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐧𝐨𝐬𝐢 𝐬𝐢ę 𝐩𝐲𝐜𝐡ą" 𝐀 𝐜𝐳𝐲 𝐦𝐢ł𝐨ść 𝐦𝐨ż𝐞 𝐛𝐲ć 𝐥𝐞𝐤𝐚𝐫𝐬𝐭𝐰𝐞𝐦? 𝐂𝐳𝐲 𝐨𝐛𝐞𝐜𝐧𝐨ść 𝐧𝐚𝐣𝐝𝐫𝐨ż𝐬𝐳𝐞𝐣 𝐨𝐬𝐨𝐛𝐲 𝐦...