25.12.1939 ~Warszawa ~Następnego ranka gdy tylko przyjaciele Marysi i Tadeusza dowiedzieli się o tym co sie stało poprzedniego dnia postanowili zrobić im niespodziankę. Hala, Basia i Monia miały zabrać trochę świątecznego jedzenia a Rudy i Alek mieli zdobyć choinkę.
- Basia masz wszystko spakowane? - zapytała Hala wychodząc ze swojego pokoju bo to właśnie w jej mieszkaniu się znajdowały
- Tak, tak - odparła Basia zapinając torbę
- Ciekawe jak radzą sobie Rudy i Alek - rzekła Monia spoglądając na zegarek- Powinni już być
- Dobra tnij ja stoję na czatach - rzekł Alek pocierając dłonie z zimna
- Alek jesteś pewny że to dobry pomysł? - zapytał niepewnie Rudy który sięgał po piłę
- TNIJ KURWA, wycięcie drzewka Cię przerasta? - prawie krzyknął Alek wyrzucając ręce w powietrze
- Dobra już, już spokojnie, chociaż złap to drzewko - mruknął Rudy i zaczął piłować pień małej sosny
- Alek łap drzewko - powiedział spokojnie Rudy lecz tamten się zamyślił i nie wykonał czynności
- BARANIE MÓWIŁEM ŁAP DRZEWKO, KURWA CAŁE BĘDZIE UCHUJANE ŚNIEGNIEM - krzyknął Rudy
- Dobra, nie pierdol, bierzemy je i spadamy- rzekł Alek biorąc drzewko
***
- I gdzie oni są? - zapytała Hala niecierpliwie wierzgając butami
- Mieli być 20 minut temu- odparła zmartwiona Basia spoglądając na zegarek
- No witam, dłużej się już nie dało? - zapytała na powitanie Hala gdy tylko ujrzała Rudego i Alka z drzewkiem
- Was też miło widzieć- oparł Rudy sapiąc - Lepiej otworzcie drzwi
Basia i Monia sie przesunęły a Hala otworzyła drzwi. Do środka weszlu Rudy i Alek z sosną, za nimi Hala i Monia a na końcu Basia która zamknęła drzwi
- Gdzie mamy je dać? - spytał Alek
- Tam pod ścianę, ja pójdę sprawdzić gdzie ich wcięło - rzekła Basia wskazując ręką na miejsce pod ścianą a sama poszła do pokoju Tadeusza.
Zobaczyła tam Tadeusza śpiącego na łóżku i Różę która spała na podłodze. Gdy wyszła z pokoju zobaczyła że Hala i Monia rozpakowywują jedzenie a chłopaki użerają się z drzewkiem rzucając obelgami w swoje strony.
- Chłopaki który chętny przenieść śpiącą Różę z podłogi na kanapę? - zapytała Basia
- Rudy idź - pooędzała go Monia z kuchni
Chłopak wszedł do pokoju Tadeusza, podszedł do Manii, wziął ją na ręce i wyniósł z pokoju na kanapę do salonu. Położył ją i przykrył kocem.
- Dobra drużyna, sprężamy się - powiedziała nieco ciszej Basia i sama skierowała się do kuchnii gdzie były dziewczyny.
Alek i Rudy ubierali drzewko, a dziewczęta nwyrywały do stołu. Starali się to robić szybko ale jednocześnie tak aby nie obudzić Mani. Hala w międzyczasie sięgnęła po aparat Róży i bawiła się w fotografa. Po piętnastu minutach wszystko było gotowe a ludzie sapali z wysiłku.
- Zawadzki, złaź ze mnie- mruknęła Róża pomału przebudzając się, dopiero gdy usiadła zdała sobie sprawę że coś jest inaczej
- Wesołych Świąt Mania - rzekła Hala podchodząc do niej
- Jak wy to wszystko zorganizowaliście? - zapytała Róża rozglądając się po pokoju z nieco otwartą buzią
- No wiesz dla nas nie ma rzeczy niemożliwych- powiedział dumnie Alek krzyżując ręce
Po chwili w drzwiach od pokoju Tadeusza pojawił się nie kto inny jak Tadzio spałem 24 godziny Zawadzki. Pomału rozglądał się po pokoju analizując każdy szczegół.
- Jak wy to wszystko zorganizowasliscie? - zapytał lekko zachrypniętym głosem zmierzając w kierunku kanapy
- STARY JAK DOBRZE ŻE ŻYJESZ - zawołali jednocześnie Rudy i Alek
- Dobra, dobra chodźcie połamiemy się opłatkiem - rzekła Basia po czym wzięła małą paczuszkę opłaktków i każdemu rozdała po jednym
- No Rudy żebyś mnie tak nie wkurwiał. A tak na serio stary to wsyztstkiego dobrego, zdrowia, szczęścia, miłości i żebyśmy za niedługo mogli się cieszyć wolnością- rzekł Alek do Rudego
- Ja Tobie stary cepie również życzę wszystkiego dobrego, miłości, żeby Basia z Tobą wytrzymała, żebyś żył w jednym kawałku i tej wolności - powiedział Rudy do przyjaciela po czym przytulili się klepiąc się po plecach
- No Tadzio żebyś wyzdrowiał bo takiego dowódcy to szkoda stracić, miłości, upragnionej wolności i żebyś się pogodził z Marysią - rzekł Rudy do Tadeusza wypowiadając te ostatnie słowa nieco ciszej
- Ja się dołączam, stary zdrowiej szybko - dodał Alek po czym cała trójka się wzruszyła
- PANOWIE SILNI JESTEŚMY NIE PĘKAMY - powiedział nieco głosniejszym głosem Rudy po czym cała trójka się przytuliła, bo nawet takie kozaki muszą zostać kiedyś przytuleni
W tym czasie dziewczyny składały sobie życzenia śmiejąc się i płacząc na przemian. No i nadszedł moment na który wszyscy czekali. Rudy, Alek, Monia, Hala i Basia odstąpili nieco i zajęli się czymś innym w kuchni zostawiając Marię i Tadzia na kanapie w salonie samych. Mania wzięła głęboki wdech, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Obróciła głowę w stronę Tadeusza.
- Zacznijmy wszystko od nowa- powiedziała na jednym wdechu Mania po czym praktycznie rzuciła się na Zawadzkiego i go przytuliła
- Zaczniemy, przepraszam za wszystko- powiedział łamiącym się głosem Tadeusz i odwzajemnił uścisk dziewczyny
- Już nigdy żadnych tajemnic, przyjaciele na życie i śmierć- powiedziała Marysia dalej pozostając w uścisku chłopaka
- NO NIE PŁACZEMY DZISIAJ! POGODZILIŚCIE SIĘ JUŻ? - zawołał Alek wchodząc do salonu z kieliszkami w rękąch a za nim cała reszta chmary w tym Rudy z winem A Mania i Tadeusz odskoczyli od siebie
Każdy rozsiadł się przy stole który został przesunięty nieco do kanapy. Na stole znajdowało się jedzenie które przyniosły dziewczyny. Dziewczyny usiadły na krzesłach, Alek usiadł na kolanach Rudego a Róża z Tadeuszem siedzieli na kanapie. Hala podała każdemu kieliszek z winem.
- Wznieśmy toast za nas, za paczkę przyjaciół do końca świata - rzekła podnosząc swój kieliszek
- I za wolność- dodał Tadeusz
- Za nas i za wolność- powiedział Rudy i każdy z każdym stuknął się kieliszkiem
Za wolność której już nigdy nie było dane im doświadczyć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Serwus!I takim przygnębiającym stwierdzeniem kończymy rozdział, ale spokojnie nie książkę. To dopiero początek ich przygód.
Kotwicka, Czuwaj!
CZYTASZ
𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]
Historical Fiction"𝐌𝐢ł𝐨ść 𝐜𝐢𝐞𝐫𝐩𝐥𝐢𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭, ł𝐚𝐬𝐤𝐚𝐰𝐚 𝐣𝐞𝐬𝐭. 𝐍𝐢𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚 𝐩𝐨𝐤𝐥𝐚𝐬𝐤𝐮, 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐧𝐨𝐬𝐢 𝐬𝐢ę 𝐩𝐲𝐜𝐡ą" 𝐀 𝐜𝐳𝐲 𝐦𝐢ł𝐨ść 𝐦𝐨ż𝐞 𝐛𝐲ć 𝐥𝐞𝐤𝐚𝐫𝐬𝐭𝐰𝐞𝐦? 𝐂𝐳𝐲 𝐨𝐛𝐞𝐜𝐧𝐨ść 𝐧𝐚𝐣𝐝𝐫𝐨ż𝐬𝐳𝐞𝐣 𝐨𝐬𝐨𝐛𝐲 𝐦...