#71

197 29 6
                                    

Rano byłem praktycznie nieżywy. Byłem tak zmęczony a jednak nie mogłem spać.. całą noc myślałem co zrobić z tą całą sytuacją. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa , więc gdy zobaczyłem, że słońce wychyla się zza zasłon wstałem wiedząc, że i tak już nie zasnę. Wziąłem dwie tabletki przeciwbólowe popijając wodą. Zerknąłem na Yute i chociaż on na szczęście spał. Udałem się do łazienki i wziąłem szybki zimny prysznic na rozbudzenie.

Ubrany w wygodny dres zszedłem na dół odrazu robiąc sobie dość mocną kawę bo bez tego ani rusz dziś..

Było coś koło 7 więc dość wcześnie dlatego starałem się być cicho by nikogo nie obudzić bo tylko ja byłem takim psychopatą by wstawać o takiej godzinie.

Pijąc kawę i jedząc kanapki które sobie zrobiłem przy okazji, myślałem co zrobić bo dalej nie mogłem znaleźć wyjścia z sytuacji.. nie mam kontaktu z Katsukim i na pewno nie zgodzi się po tym wszystkim by oddać focalors dobrowolnie.. a wykradnięcie jej graniczy z cudem. Jednak nie widzę na razie innej opcji jak z nim porozmawiać.

Uznałem,że ten jeden raz jeszcze muszę spróbować. Wziąłem kartkę i długopis po czym zabrałem się za pisanie listu do Katsukiego.. tylko .. co ja właściwe mam napisać..

Gdy w końcu udało mi się coś skleić znalazłem pierwszego lepszego strażnika na Warcie i powiedziałem, że ten list ma być natychmiast doręczony do Katsukiego. Ten oczywiście ukłonił się poczym odrazu ruszył w drogę. Ale dziwne.. nie kojarzyłem go gdy teraz się tak zastanowiłem.., może to jeden z tych nowych?. Mniejsza.. ,ważne by wykonał robotę.

Uznałem , że w tym czasie ja zrobię coś pożytecznego skoro już nie śpię i zacząłem przygotowania do urodzin Yuty. Urodziny znów mają się odbyć na ogrodzie i całe szczęście pogoda zapowiadała się ładnie a wszystko powoli zaczynało schnąć po burzy i myślę , że do 14 powinno być już sucho.

Zacząłem wynosić stoły i krzesła a w pewnym momencie kilku strażników się przyłączyło widząc ,że sam się zabrałem za robotę.

Tak bardzo nie mogłem się doczekać Tych urodzin bo z wszystkimi widziałem się ostatni raz tamtego niefortunnego dnia.. pisaliśmy listy i tak dalej , ale nie było czasu się spotkać.. już się za nimi stęskniłem.

Gdy straż się zajmowała układaniem stołów i krzeseł zgodnie z moimi wytycznymi ja udałem się po obrusy i poduszki na krzesła.

Wyniosłem trzy duże pudła na zewnątrz zaczynając wszystko rozkładać na swoje miejsca. W tym czasie strażnicy tym razem zajęli się wieszaniem lampek i reszty ozdób na drzewach i słupach. Oczywiście plac zabaw też musiał zostać udekorowany bo to będzie pewnie główne miejsce pobytu dzieci.

Koło 10 udało nam się wszystko ogarnąć za co podziękowałem straży i puściłem ich na dłuższą przerwę. W tym czasie wróciłem do środka i wbiegłem po schodach na górę kierując się w stronę sypialni gdzie miał spać Yuta. Ten jednak akurat chyba się obudził bo siedział pocierając oczka.

- dzień dobry kochanie - uśmiechnąłem się do niego siadając koło niego dając buziaka w czoło.

- dzien dobry.

- wyspałeś się?

- mhm.. ale miałem koszmar! - chłopiec spojrzał na mnie rozbudzając się nagle.

- oh? Naprawdę..?

- tak! Straszny pan do mnie mówił! - uważa , że to koszmar? Może to i lepiej?

- ojej .. to faktycznie straszne. Dobrze, że to tylko koszmar i straszny pan nie zniszczy ci twojego szczególnego dnia. - wziąłem go na ręce - wszystkiego najlepszego synku - chłopiec zaśmiał się przytulając mnie. - idziemy zobaczyć czy dziadkowie wstali?.

- tak!

Ruszyłem przez korytarz do pokoju moich rodziców po czym zapukałem lekko w drzwi. Chwilę później usłyszałem głośne proszę taty

Uchyliłem drzwi wchodząc do środka a rodzice uśmiechnęli się na widok wnuka.

Posadziłem go na ich łóżku a ten przeszedł bliżej nich przytulając się do nich.

- Jest i nasz jubilat! 2 lata , jaki ty już duży jesteś. - mój tata pogłaskała go po głowie uśmiechając się.

- jak ten czas leci.. a dopiero się urodził

- to prawda.. zajmiecie się nim? Zrobię w tym czasie śniadanie.

- jasne synku.

Zostawiłem Yute z dziadkami i zszedłem na dół do kuchni zabierając się za śniadanie.

Gdy kończyłem usłyszałem pukanie więc otowrzyłem drzwi od części mieszkalnej. Stal tam strażnik którego rano posłałem z listem do Katsukiego.

- list został doręczony prosto w ręce pana Katsukiego.

- oh.. szybko poszło, bardzo ci dziękuję. - ten ukłonił się poczym odszedł.

Mam nadzieję, że tym razem Katsuki się jednak zainteresuję..

O 14 zaczęli się schodzić już goście więc witałem ich i pokazywałem drogę na ogród gdzie czekali moi rodzice i reszta gości razem z Yutą.

Koło 14:15 przyjechała chyba najbardziej wyczekiwana grupa .. przynajmniej dla mnie.

- IZUKU! - Uraraka podbiegła do mnie rzucając się mi na szyję szczęśliwa. - boże jak mi ciebie brakowało.

- mi ciebie też. - uśmiechnąłem się mocno ją przytulając.

Potem przywitałem się również z Togą, Kirishimą ,Mina , Shinso oraz Denkim. Poprostu nie mogłem się nacieszyć ich przyjazdem.

- Izuku .. - uśmiechnąłem się widząc kolejne twarze których też mi już brakowało

- dzień dobry pani Mitsuki i panie Masaru. - ci przytulili mnie pytając czy wszystko u mnie dobrze i czy sobie radzę co było miłe z ich strony.

Miałem cudowny chumor który dość szybko się zmienił kiedy ci przeszli do reszty a zza nich wyłonił się blondyn którego oczekiwałem. Stał wpatrując się w mnie trzymając focalors za rękę.

Momentalnie nastała grobowa cisza a powietrze można było ciąć nożem.

W końcu odezwała się mama Katsukiego.

- ekhm.. ym focalors kochanie chodź do babci zobaczymy jak wygląda imprezka okej?

dziewczynka spojrzała na Katsukiego a ten tylko wyciągnął rękę do przodu tym samym ciągnąc dziewczynkę po czym puścił jej rękę a ta zdezorientowana podbiegła do babci.

Wyszyscy weszli do środka ale ja czułem ich odprowadzający wzrok na nas.

Do tej pory żadne z nas nie przerwało kontaktu wzrokowego jakby próbując wyczytać co myśli ten drugi.

- Katsuki..

- Izuku.

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz