Ile może spaść na łeb jednej osobie jednego dnia?!
Najpierw ojciec i jego list, potem Czkawka, a na koniec przedrzeźniające go bliźniaki! Śledzik, który wkurzył się za ledwo dotknięcie Smoczego Oka Dwa (Cóż za lamerska nazwa!!!) I Astrid, co to robi do Czkawki tak maślane oczy, że można na nich smażyć naleśniki, a w dodatku kto został wysłany na zakupy ryb?! Najmniej zawiniony spośród ich wszystkich! Czarna owca, popychadło, Sączysmark oczywiście!
Ryby... sprawa oczywista, gdyby kazali mu się po prostu odczepić to w życiu by ich nie zostawił. A tak przez pierwsze pięć minut naprawdę się nie skapnął... a teraz nie wrócił na Koniec Świata dla zasady. Pewnie się teraz śmieją. Jak zwykle za jego plecami.
Hakokieł zmrużył ślepia i obrócił głowę, patrząc z ukosa na jeźdźca.
- No i czego się gapisz, gadzie? - prychnął, opierając łokcie na rogach smoka i wpatrując się w horyzont - Wcale mnie to nie dotknęło, wcale a wcale!
Hakokieł westchnął i wrócił wzrokiem przed siebie, machając kilka razy skrzydłami dla wyrównania lotu.
- Ty, a jak myślisz, co musiałbym odwalić, żeby w końcu mnie docenili? - spytał jakby od niechcenia, po czym wrzasnął na cały głos i oparł się o łeb smoka - Pewnie się teraz beze mnie świetnie bawią! Jak zawsze, jak wrócę to wydarzy się najmniej pińćset rzeczy, a ja nie będę ich częścią! Jakby Czkawka nie mógł poczekać z wielkimi i niepowtarzalnymi przygodami na swojego najlepszego skrzydłowego!
Smok burknął pytająco.
- Jasne, że mam jakiś tam udział, ale za mały, gadzie, ZA MAŁY! I poza tym, ile razy nie chciałbym odstawić jakiejś kozackiej akcji, coś musi pójść źle i Czkawka na tej swojej Nocnej Furii musi mnie ratować! Jedyna Królowa Ognioglizd nas docenia, ale ile z nią kontaktu mieliśmy?! Null!
Na niebiesko-niebieskiej - ale w innym odcieniu - linii horyzontu pojawił się ciemny zarys wyspy, na której mieściły się Północne Rynki. Genialnie...
- Ej a może kupmy sobie coś super fajnego i zachowajmy to tylko dla siebie, co? - pochylił się tak, żeby smok go widział. Po stwierdzającym fuknięciu ogarnął, w czym problem - Taaa, faktycznie, będzie nas stać tylko na ryby i jakiś pierścień, a zdecydowanie nie sprzedam znowu swoich ciuchów! Nieważne, może coś się znajdzie za resztkę kasy, Czkawka i tak nie zauważy różnicy! Kto wie, może ten dzień nie jest jeszcze tak bardzo stracony...
***
- Fatalny pomysł!
- Z całym szacunkiem, Kroganie, ale czy cokolwiek, co kiedykolwiek zaproponowałem spotkało się z twoją aprobatą?
- Może nie spotkało się, bo wszystko jest głupie i niepotrzebne?
W ścianę między nimi po połowę ostrza wbił się nóż.
- Spokój, wasza dwójka! - Johann wyprostował się i wysunął z rękawa kolejny, po czym pokazał go do światła - Pierwszemu, który zwyzywa drugiego wydłubię tym oko, jasne?!
- Jemu to różnicy nie zrobi. - fuknął Krogan. Zadowolił się faktem, że Viggo na ułamek sekundy pozwolił swojej twarzy uformować się w wyraz zdenerwowania.
- Och, dajesz mi w takim razie przyzwolenie na obrażanie cię? - wzruszył ramionami. To nie tak, że nie zrobiłoby różnicy. Poza oczywistym faktem, że dalej miał w nim czucie, to lewym okiem dalej widział ruch i czarne rozmazane sylwetki na jasnym tle. I w tym właśnie momencie dostrzegł ruch Johanna, który zbyt przypominał zamach nożem, żeby można było mówić o pomyłce - Nieistotne. Nadal podtrzymuję, że potrzebujemy kogoś, kto zna się na Jeźdźcach.
CZYTASZ
I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AU
FanfictionSiekiera, motyka, Smocze Oko, Brakło mu sumienia dotąd. Siekiera, motyka, smok Hakokieł, Jeźdźcy patrzą krzywym okiem. Siekiera, motyka, złota stos, Smarkacz w sprawie zabrał głos! Siekiera, motyka, Nocna Furia, Wyjść na zdradzieckiego durnia. Sieki...