Rozdział 8

38 1 2
                                    

- Co tu się... - zaczął Sączysmark.

Viggo pomógł mu wstać;

- Wszystko wyjaśnię w obozie. Ale musimy stąd iść. Natychmiast.

Po zdecydowanie zbyt długim powrocie do obozowiska, Sączysmark dostał do założenia na siebie oba koce i miejsce do siedzenia zaraz koło ognia, z Thorem Juniorkiem na kolanach. Szczerbatek wyjątkowo nie wrócił na swoją gałąź, tylko też położył się koło ogniska, zwinięty w ciasny kłębek. Hakokieł zataczał się większość drogi i Thor musiał mu pomagać, a kiedy dotarli do obozu, dosłownie położył się brzuchem na ognisku i wydał z siebie zbolały syk, przymykając ślepia.

Viggo obłożył jego boki drewnem i podłożył mu torbę pod głowę, żeby nie leżał na zimnym.

- Zaraz się rozgrzejesz. - zapewnił, głaszcząc go po szyi.

- Co to było? - spytał Sączysmark.

- Widmopiach, klasa wodna. - odparł, jakby to cokolwiek wyjaśniało.

(W oryginale smok to Sand Wraith, brak oficjalnego polskiego tłumaczenia)

- Teraz to by się wykład przydał, nie żeby coś.

- Kamufluje się pod wodą i atakuje z zaskoczenia. Kolejny powód, dlaczego nie polowaliśmy na Skręćkarczych Bagnach. Nie wykryjesz go, aż cię nie złapie. Szczerbatek miał z tym problem, sam widziałeś. Niebezpieczne, szybkie i uparte. I ani z tego mięsa bo mdłe nie ważne, ile dasz przypraw, ani skóry bo szorstka i cienka, ani rogów, bo nie ma. Może zęby, ale na zęby hoduje się Zgrzytacze.

- Nerd.

- Chciałeś wykład! - zabrzmiał prawie na obrażonego.

- Jedno nie wyklucza drugiego. - wzruszył ramionami i kichnął.

- Tak, tak, na pewno się nie zachłysnąłeś tą wodą?

- Mówiłem już, wszystko ze mną w porządku, nie raz mnie ktoś tutaj obecny wrzucił znienacka do wody! - Hakokieł machnął koło niego ogonem, jakby chciał go zepchnąć z kłody, jednak zrobił to na tyle leniwie, że tylko dał chłopakowi z liścia - No a... ja dobrze widziałem, że to był Wredot, co nie?

Viggo skinął mu głową. Wstał, ale zanim Sączysmark spytał się, dokąd idzie, usiadł już koło planszy i przestawił pionek smoka na teren bagna.

- Jej ruch. - zmarszczył brwi - Jak znalazłeś paraliżkę, jeszcze raz?

- Coś uciekło w krzaki i myślałem, że to zając albo co. Ale znalazłem kwiatki.

- Mógł to być... czysto hipotetycznie załóżmy że Zmiennoskrzydły?

- Co ty myślisz, że ona specjalnie pokazała mi te kwiatki, żebyśmy poszli na bagno sprawdzić czy jest odtrutka i mogła kazać im nas zaatakować? - kichnął - Ciebie pochrzaniło do reszty!

- Nie rozumiesz, że mierzymy się z kimś o inteligencji człowieka?

- Nie istnieją smoki o inteligencji człowieka no!

- Mam ci przypomnieć, że potrzebowaliście czterech lat na odkrycie bodaj dziesięciu gatunków smoków, o których my wiedzieliśmy już wszystko? Wiedz, że dla nas smoki nie mają w sobie nic magicznego. A nawet w naszych książkach, Stadopieśnie opisywano jako dusze Łowców, którzy z własnej głupoty umarli od smoka, potępione żeby stać się właśnie tym. Będą szukać powrotu do ludzkości, ale ludzkość będzie ich zabijać.

- Ależ poetycko, romantyzm normalnie - znów kichnął - Kilka wieków za wcześnie.

- Co?

- Psińco! Chłopie, ogarnij się, to tylko smok!

I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz