Rozdział 3

39 5 3
                                    

Ciężko było patrzeć na Astrid w jej obecnym stanie. Znaczy... dosłownie. Patrząc na nią ryzykowało się dostanie toporem.

Biegała po całej treningowej arenie ze swoją ulubioną bronią i tłukła we wszystko, co widziała, krzycząc wniebogłosy. Pierwszy raz widzieli, żeby wyładowywała wściekłość w AŻ tak destrukcyjny sposób.

Dopiero, kiedy zamach nie trafił w resztki beczki i przewróciła się na ziemię, wypuściła topór z rąk, chowając twarz w dłoniach.

- Już dobrze, Astrid, jesteśmy tu z tobą. - Heathera pierwsza odważyła się do niej podejść. Pomogła przyjaciółce usiąść i przytuliła ją.

Mieczyk, Szpadka i Śledzik spojrzeli po sobie.

Łowca po przyciśnięciu płakał, że nie wie, gdzie ich trzymają, ale może ich doprowadzić do posterunku, z którego wypłynął. Tak też zrobili.

Była to pułapka.

Viggo przewidział, że będą chcieli się tam dostać i rozstawił tam takie wojsko, że jeszcze kilka sekund ostrzału i na Koniec Świata wracałoby więcej rannych, niż oszołomiona Smoczym Korzeniem Wichura, skołowany uderzeniem kamienia z katapulty Jot, ranny w dłoń Śledzik, oraz Sztusia, która przybrała rolę osłony przed strzałami ze Smoczym Korzeniem, żeby inni mogli odlecieć z zasięgu.

Astrid nie zdążyła wyżyć się na nikim tam, więc teraz zajęła się wszystkim naokoło.

- Musimy powiadomić Berk. - powiedział w końcu Śledzik.

Astrid tylko skinęła głową.

Zanim mieli czas coś zrobić, Śledzik krzyknął jak zaskoczony od tyłu smok, kiedy na twarzy wylądował mu Straszliwiec.

- Dlaczego zawsze w twarz?! - jęknął, ściągając z siebie smoczydło. Miało przywiązaną do nogi karteczkę. Od razu ją rozprostował, kładąc sobie Straszliwca na ramieniu:

"Czkawka będzie na wyspie Obrońców Skrzydła dziś w nocy, ewentualnie nad ranem."

- Czyje to pismo? - spytała Szpadka - Na moje oko takie kańciaste.

- Wręcz inaczej, - odparł Mieczyk - widać, że R oraz O są wyraźnie zaokrąglone, czyli całe pismo ma okrągły charakter.

Śledzik nie wiedział, jak im to powiedzieć, ale rozmazane przez leworęczność pismo z takim Y i P widzi się rzadko, a to szczególne odpowiadało temu, które było na kartce znalezionej przy siodle Szczerbatka po akcji na wyspie brzóz.

Heathera podniosła Astrid na nogi i obie podeszły do nich. Czarnowłosa rzuciła Śledzikowi zaniepokojone spojrzenie, jak tylko sama rozpoznała pismo.

- Obrońcy Skrzydła... musimy tam lecieć! - Astrid gwizdnęła na Wichurę, jednak Śledzik ją zatrzymał.

- Poczekaj, a może po prostu chcą nas wywabić z Końca Świata? - zmarszczył brwi - Już to kiedyś zrobili.

- Ale-

- Nie no, możemy chyba po prostu zabrać nasze chaty i je zabrać ze sobą! - odezwał się Mieczyk, z błyskiem w oczach zaznaczającym, że uważa iż wpadł na genialny pomysł.

- Co ty bredzisz?! - warknęła Astrid.

- Nie, poczekaj, to nie jest takie głupie! - Śledzik pstryknął palcami - Ale nie w kontekście całych chat, oczywiście. Pomyślcie, czego mogą tu szukać pod naszą nieobecność?

- Soczewek. - odparli wszyscy na raz.

- Dokładnie, ale ich tu nie ma. Zabierzemy Smocze Oko Dwa z nami, a kartki z jego planami ukryjemy u Smidvarga.

I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz