Rozdział 6

40 6 4
                                    

Nadal coś wisiało w powietrzu, głównie między Sączysmarkiem i Czkawką.

- Słuchaj, wiesz przecież, że to no... nie było specjalnie. - zaczął Sączysmark.

- Och, czyżby? Nie specjalnie zupełnie olałeś moje rozkazy, narażając nas wszystkich na niebezpieczeństwo?

- Viggo by nas nie zabił! - oznajmił z całą pewnością siebie, którą mógł na to postawić. Czyli sporą.

- A skąd to wiesz?!

- Bo- - "z nim gadałem, i to równy gość?" "Zaoferował mi robotę?" "Powiedział mi, że chce się wymigać od służby dla Łowców?" Ta, bo uwierzą w którekolwiek z tego.

- Właśnie! Ten człowiek się nami bawi, a ty mu dostarczasz dowodów, że jesteśmy zbyt zdezorganizowani, żeby wziąć się w garść i mu dokopać! Tylko go nakręcasz!

- On ma swoje życiowe problemy! - nie ugryzł się w język wystarczająco szybko - Nie zawsze ściganie twojej główki jest najważniejsze, wiesz?!

Zapadła cisza.

- Więc twierdzisz, - zaczął powoli Czkawka. Jego ton i mina dały Sączysmarkowi do zrozumienia, że zagalopował się zdecydowanie za daleko - że specjalnie nakręcam problemy wokół Łowców? Że robię to, żeby móc pokazać się jako bohater? Że chcę, żeby działa wam się krzywda?!

- Nic takiego nie powiedziałem!

- A wtedy w jaskini?

- Po prostu... mam dość tego, jak wszyscy cię lubią i tego, bo co, bo oswajasz sobie smoki? Byłeś i jesteś niedorajdą, ale nagle się okazuje, że masz mózg i super smoka i nagle wszyscy cię wielbią!

- Niedorajdą. - powtórzył Czkawka - Niedorajdą...

Sączysmark nawet nie wiedział, co się stało. W jednej sekundzie, Czkawka stał do niego plecami, w drugiej stał nad nim, rozcierając pięść. Sączysmark poczuł coś dziwnego pod nosem. Przetarł to miejsce; na jego palcach została ciemna krew, a z nosa właśnie dotarł sygnał bólowy.

- Żałuję, że mimo wszystko nauczyłem cię latać. - syknął Czkawka - Byłeś dla mnie okropny całe życie, a ja i tak potraktowałem cię jak przyjaciela. I co za to dostałem? "Niedorajda".

- Czkawka, co cię wzięło? - odezwał się Śledzik.

- Nie, jasne. Niech mnie bije ile chce! - Sączysmark wstał i spojrzał mu w oczy - Żałujesz, że nauczyłeś mnie latać, tak?! Żałujesz, ile dla ciebie poświęciłem?!

- Co ty wiesz o poświęceniu?!

- Tyle, co ty! - oddał. Oddał mu. Patrzył, jak Czkawka zatacza się w tył, jak Astrid leci mu na pomoc, jak Śledzik krzywi się we współczującym bólu, i jak bliźniaki tylko patrzą po sobie - Aha, czyli za mną nikt się nie wstawił, bo myślicie że jestem co... gorszy?!

- Słuchaj, dałem już ci szansę na bycie tutaj wodzem i za każdym razem kończyło się to katastrofą! - Czkawka wytarł krew z rozciętej wargi - Nie nadajesz się na lidera! I nic nie zmieniłeś, to ja, JA pierwszy tresowałem smoki, kiedy ty wolałeś nawet nie patrzeć na nie jak na żywe istoty! Gdyby dali ci taką możliwość, zabiłbyś Hakokła!

I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz