Rozdział 12

32 5 1
                                    

- Astrid, ty się po prostu do nas już wprowadź! - zaśmiał się Stoick, przepuszczając ją w drzwiach.

- Przed ślubem? Matka mnie zabije! - zaśmiała się.

- Ojtam, byliście razem na wyspie tydzień drogi łodzią od domu, a ona się martwi że zamieszkasz u wodza? Brednie!

- A wódz niech jej to wytłumaczy. - rozłożyła bezradnie ręce.

- Astrid, cześć! - Czkawka zbiegł po schodkach ze swojego pokoju, mało nie spadając. Uratował go Mruk, podstawiając mu skrzydło - Dzięki, przyjacielu.

- Jak tam? - Astrid pocałowała go na powitanie - Dobrze spałeś?

- Lepiej, niż ostatnimi czasy. Szycie jednak jest męczące.

- Wyglądasz lepiej, niż wczoraj!

- Dzięki. Chciałabyś mi może pożyczyć stare siodło Wichurki? A, to nowe dobrze leży?

- Leży idealnie. A po co ci stare siodło?

- Chcę je pożyczyć dla Mruka. - spojrzał w górę, kiedy smok położył mu pysk na głowie i zaczął mruczeć, zmieniając kolor na fioletowy - No tak, dla ciebie, dla ciebie. Na Berk nie da się prawie już funkcjonować bez smoka.

- Co mnie trochę martwi. - wtrącił Stoick, ale wrócił do układania nowych drewien na palenisku.

- Więc postanowiłem wrócić w powietrze. Mruk boi się latać sam, pewnie dalej pamięta, jak go urządzili Łowcy. A nie chcę robić nowego siodła, przecież Szczerbatka w końcu znajdziemy, co nie?

- I to jest mój Czkawka! - położyła mu rękę na ramieniu - Dobra, to ja zaraz przyniosę stare siodło-

- A ja mogę akurat iść z tobą, co ty na to? - zaproponował.

- Tym lepiej, pooddychasz trochę. To ja porywam syna, wodzu!

- Byleś oddała! - pomachał pogrzebaczem, patrząc, jak wybiegają z domu, a za nimi tupta Mruk.

Cieszył się, że Czkawka wracał do bycia sobą. Cisza w domu, brak hałasów z pracowni i lampy świecącej się na górnym piętrze non-stop dawały się mu już we znaki.

Winił się jednak za ten stan rzeczy. Mógł być bliżej Czkawki podczas walki o Wyspę Berserków, może byłby w stanie zatrzymać Łowców. Ale jak bardzo by się nie obwiniał, pokazanie tego nic mu nie da. Stało się. Trzeba to teraz załatać. Wysłał już posłańców do zaprzyjaźnionych wysp kupieckich, a Mala obiecała wysłać swoich ludzi, żeby zinfiltrowali najbliższe aukcje smoków. Berk, Obrońcy, Łupieżcy, Berserkowie i Skrzydlate mają razem dużo więcej sojuszników, niż możnaby pomyśleć.

Viggo wpadnie w ich ręce prędzej, czy później, nie zdążywszy sprzedać smoka.

A jednak... zawsze pozostawało to jedno, legendarne miejsce, w które mógł się udać, i zniknąłby z oczu najlepszym zwiadowcom: wschód. Daleki, daleki wschód. Wprawdzie przeprawienie się przez Plamę Wody na smoku może być ciężkie, bo to naprawdę wielki kawał drogi, ale nie niemożliwe. Zwłaszcza, że mowa była o Nocnej Furii, jednym z najbardziej wytrzymałych gatunków.

A z kontynentu... już się po prostu nie wraca. Nie wiadomo, dlaczego. Wiadomo, że istnieje, a Wandalowie trzymają się od niego z daleka. Ponoć poza Kupczym. Ale czy Kupczy chociaż raz jeden tak naprawdę postawił nogę po tamtej stronie Plamy Wody? Wątpliwe.

Tutaj na pomoc przybył niedawny sojusz Obrońców Skrzydła z wodzem Harrenhaul, jednej z najdalej na wschód wysuniętych wysp, zapewne ostatnim dużym portem przed Plamą Wody. Jeśli Viggo chciałby uzupełnić zapasy przed ucieczką w kompletne i dzikie nieznane, to właśnie tam. Harrenhaul wprawdzie miało jakąś historię związaną z Łowcami, ale pod wpływem Obrońców szybko puścili stare pomysły w niepamięć.

I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz