Dramillion znowu kłapnął na nich zębami. Wydawałoby się, że żyją tylko dzięki specjalnie skonstruowanemu kagańcowi. Pewnie tak było.
- Ileż można... - burknął Johann.
- Ma za grube łuski, trzeba jakoś inaczej. - skwitował Krogan, kiedy po raz kolejny nie zadziałała sztuczka z punktami nacisku.
- Ta, może poprosisz? - zakpił Sączysmark. Odskoczył w bok, kiedy w ścianę obok niego wbił się nożyk.
- W sumie... - Krogan spojrzał na smoka - Spaleńcu, pożycz swój, ma najdłuższe ostrze.
- Nowe przezwisko, coś ty ostatnio taki kreatywny? - Viggo wyjął zza pasa sztylet.
- Po prostu kilka razy miło mi się wyobrażało, jak palisz się żywcem. Jakoś zostało. - uśmiechnął się miło i wyrwał mu nóż z ręki w taki sposób, żeby przesunąć mu ostrzem po palcach, co jednak nie przyniosło porządnego rezultatu.
- Co ty chcesz zrobić? - spytał niepewnie Sączysmark.
- Bynajmniej nie wbić ci go w twój pusty łeb. - przyjrzał się ostrzu - No proszę, ktoś tu przygotował się na ewentualności?
- O co ci znowu chodzi?
- Świeżo ostrzone. - zauważył, przerzucił nóż do drugiej ręki i podszedł do smoka.
Znalazł odpowiedni punkt oraz przerwę w łuskach i wsunął w nią ostrze. Smok zasyczał i spróbował się wyrwać, ale nie do końca miał dokąd. W końcu ostrze trafiło na co miało, a smok prawie automatycznie otworzył pysk i błsnął zgromadzonym po oczach kolorowym ogniem.
- I co, dało się? - Krogan szarpnął za dziobowatą część górnej szczęki Dramilliona i spojrzał na mieniący się kolorami jak w kalejdoskopie obraz ze Smoczego Oka, które Viggo szybko położył na stole, przodem do ściany.
Sączysmark zacisnął pięści. Dobrze, że odłożył topór, bo gdyby miał go w rękach...
Kolory zmieniły się na głównie zieleń, pokazując obraz o wyspie w centrum, otoczonej symbolami.
- Tutaj nawet średnio jest co odczytywać. - westchnął z zawiedzeniem Viggo.
- Wyspa Berserków! - wypalił Sączysmark.
- Znasz to miejsce? - spytał Johann.
- Tja, byliśmy tam kilka razy. Ej w sumie to Czkawka coś kiedyś gadał, że ten król to kontroluje smoki umysłem... może to dlatego smoki nie chcą tam latać?
- Co? - tym razem odezwał się Krogan.
- Aaaa... więc tak: smoki bardzo nie lubią tam latać, jakby wyspa była pokryta węgorzami, albo co.
- Trzeba to będzie uwzględnić w ataku. - wódz westchnął - Jeszcze jakieś niespodzianki?
- Nie, wątpię. Poza Berserkami. Oni zawsze są niespodzianką.
- Zgodzę się. Krogan, musisz wziąć to pod uwagę. - zauważył Johann - Płyniemy do bazy uzupełnić zapasy i potem prosto na wyspę Berserków.
- Jasne.
- Jeszcze jedno. - odezwał się Viggo, ostrożnie wysuwając swój sztylet spod skóry Dramilliona - Wyrzućmy go, strasznie nas spowalnia.
- Cóż to za idiotyczny pomysł? - parsknął Johann - Po co?
- Jeźdźcy żyją, nieprawdaż? A co za tym idzie, prędzej czy później będą nam siedzieć na ogonie. Ten statek może na pełnych żaglach rozwinąć do dwudziestu pięciu węzłów, a płyniemy może z dziesięć; jesteśmy zbyt obciążeni. Co im po Dramillionie, jeśli nie mają soczewek? Poza tym, jesteśmy teraz odsłonięci i wrażliwi na ataki, a do bazy mamy pół dnia drogi na pełnej szybkości. Mam wymieniać powody dalej, czy nadal będziesz uważał, że jesteśmy niezwyciężeni, bo Jeźdźcom zabrakło Nocnej Furii?
CZYTASZ
I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AU
FanfictionSiekiera, motyka, Smocze Oko, Brakło mu sumienia dotąd. Siekiera, motyka, smok Hakokieł, Jeźdźcy patrzą krzywym okiem. Siekiera, motyka, złota stos, Smarkacz w sprawie zabrał głos! Siekiera, motyka, Nocna Furia, Wyjść na zdradzieckiego durnia. Sieki...