Hałas w przydomowej pracowni obudziłby zmarłego, więc i Stoick Ważki został przez niego obudzony.
Zszedł na dół z toporem, gotów rzucić się na intruza, który myszkował mu po domu w nocy. Jednak, gdy otworzył drzwi do pracowni tak, że aż kilka kartek pospadało ze ścian, przez okno w trybie natychmiastowym ulotnił się mały, niezgrabny kształt. Wódz wyjrzał przez owo okno, widząc pomykającego po trawie Straszliwca.
- Ten jeden gatunek, który wytłukłbym do nogi. Szkodniki jedne. - warknął, zamknął okno i wrócił do sypialni.
Ponocnik poczekał, aż jego jeździec na palcach doskrada się do niego, zamocuje torbę przy siodle i wsiądzie, po czym odczepił się od klifu, rozpostarł skrzydła zaraz nad wodą i niczym nieistotny powiew wiatru zmieszał się z mgłą, otulającą cichym obłokiem Berk.
***
- Prosz, do rąk własnych! - rzucił na stół pełną grzechoczących i szurających przedmiotów torbę.
- Aż tyle? - Viggo z zainteresowaniem godnym Zmiennoskrzydłego rozpostarł jedną z kartek; trafiło na pełny rysunek Szczerbatka w rzucie z góry, z dopiskami koło poszczególnych części siodła.
- Wiesz, wziąłem wszystko, co było podpisane jako "Siodło" i "Ogon" i nie wyglądało na najnowsze. - wzruszył bezradnie ramionami - Prawie mnie wódz nakrył, ale patent ze Straszliwcem uratował mi skórę.
- Wszystko można zwalić na Straszliwce, pamiętaj. - uśmiechnął się, wyjmując stare, nadpalone strzemię Czkawki z torby - Dobra, to się zgadza...
- A ty co, też wynalazca? - spytał Sączysmark, ukrywając, że nie rozumiał prawie nic ze skrótowców użytych na rysunku.
- Nazwałbym się raczej... złodziejem pomysłów. - przyznał otwarcie.
Sączysmark tylko wbijał udawanie skupiony wzrok na wszelkiego rodzaju linki, zapięcia i notatki, które Viggo wyciągnął w koszu spod łóżka.
- Nie musisz mi imponować, wiem, że cię to nie interesuje. - odparł z politowaniem - Idź spać, długo leciałeś. Wygoń Larsa II z jego namiotu, kuzynek się nie obrazi.
- Taa... a ty?
- Mogę zaoszczędzić czas, składając to w nocy.
- Jak można nie chcieć iść spać! To nie jest jakieś... - skrzywił się, jak smok kiedy zobaczy węgorza - ...wbrew naturze, czy coś?
- Cóż... kilka osób mi już mówiło, że jestem wbrew naturze- - mruknął - nieważne. To nie tak, że mogę sobie wybrać czy śpię czy nie. - wzruszył bezradnie ramionami - Zresztą, za dużo ciekawych rzeczy, żeby to przespać. Daj mi się poba- ekhem, popracować. Sio sio. - machnął rękami. Sączysmark uśmiechnął się pod nosem;
- Tutaj, to zabrzmiałeś jak rasowy Czkawka. - rzucił na odchodnym, zamykając za sobą drzwi.
***
- Uwaga na nogi! - ostrzeżenie zostało rzucone w ostatnim momencie, zanim Sączysmark nadział się na nabitą gwoździami deskę, leżącą na podłodze.
Widział wcześniej, że pokoik Viggo był mały, ale kiedy większość ścian pokryły kartki, a biurko zmieniło się w stół rzemieślniczy, to nagle pokój stał się JESZCZE mniejszy.
CZYTASZ
I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AU
FanficSiekiera, motyka, Smocze Oko, Brakło mu sumienia dotąd. Siekiera, motyka, smok Hakokieł, Jeźdźcy patrzą krzywym okiem. Siekiera, motyka, złota stos, Smarkacz w sprawie zabrał głos! Siekiera, motyka, Nocna Furia, Wyjść na zdradzieckiego durnia. Sieki...