Rozdział 4

35 6 7
                                    

- Mówił już ktoś pani, że ma pani piękne oczy?

- Tak, mój mąż. - odparła zdawkowo.

- Ał, no co? - Sączysmark roztarł ramię, w które dostał z łokcia.

- Nie umiesz wytrzymać, co? - syknął Viggo - To już piąty raz, kiedy wtrącasz do konwersacji losowy komplement.

- A co ci tak przeszkadza?! - założył ręce na piersi i uniósł nos - Kobietom nigdy za wiele komple- eeeheehe... - skulił się, widząc wzrok Matki Smoków - Przepraszam, fakt, kilka słów za dużo.

- Wracając. - odchrząknęła, patrząc na śpiącego na kolanach Viggo Śnieżynka - Jeśli jakimś cudem wszystko, co opowiedziałeś jest prawdą, to nie chcesz w zamian za małego Oszołomostracha nic?

- Chcę. Faktu, że się nim zaopiekujesz.

- Zara, moment, za co? - wtrącił Sączysmark - Oszłomo- Oszołmo-

- Oszołomostracha.

- No mówię przecież! Nie, czeaj... Oszł-

- O-szo-ło-mo-stra-cha. - pomogła kobieta. Pochyliła się do przodu i oparła dłonie na skrzyżowanych kostkach, a uśmiech sam zabłąkał jej się na usta.

- O-szo-ło-mo-stra-cha.

- A teraz to sklej w słowo. - skinęła głową.

- Ee... nieważne, mam dość tego waszego... ałszana... Śnieżynek to Śnieżynek i tyle... kurde!

Kobieta parsknęła śmiechem.

- Powiem ci, panie "dowódco armady Łowców Smoków, co wcale nie trzymają z Drago" masz niezły talent w dobieraniu pomagierów!

- To była obraza? - szepnął Sączysmark.

- Nie. - odparł Viggo.

- Jeśli twoje standardy spadły z floty wojennej do dwóch zniewolonych smoków i pomagiera, który nie umie wymówić nazw smoków, to trochę jednak upadłeś. - odparła, patrząc po nich.

- Nie są zniewolone! - odparł po raz kolejny Sączysmark - Mogą odlecieć!

- A Furia? - spoważniała.

- To nie był Viggo, tylko Czkawka! - odparł. Nieopatrznie, pierwszy raz użył tego imienia.

- Kto? - zesztywniała momentalnie, skupiając na nim wzrok. Chmuroskok, jak nazywał się jej Burzochlast, schylił głowę i wyraźnie też zwrócił uwagę na to imię.

- Eeeeee... Czkawka? Syn Stoicka? Z Berk...?

Spojrzała w ognisko i skinęła w ciszy głową. Coś definitywnie ją zabolało.

- Ale jak się okazało, wcale tak źle im ze sobą nie jest. - Viggo spróbował pociągnąć za nitkę - Zdecydowana większość Berk już jest za smokami, aniżeli przeciw. - miniaturowa zmiana w jej mimice dała wrażenie niedowierzania - Dzieciaki i Stoick Ważki na smokach, wyobrażasz to sobie? - leciutkie zmarszczenie brwi w początku do słów "to najtańsza bujda, jaką mogłeś wymyślić" - Sam nie chciałem w to wierzyć, aż faktycznie sam zobaczyłem Czkawkę Haddocka na tej tutaj Nocnej Furii. - zrezygnowała z udawania;

- I ty się dziwisz, że ci nie ufam? - spojrzała na niego z politowaniem.

- Ja jestem z Jorgensonów, mieszkam tam od urodzenia i wiem, co się tam odwalało! - poparł Sączysmark - Poważnie!

- Jeśli będziecie mi to dalej wciskać, to przestanę wierzyć w inne wasze bajeczki.

- Och, ty w nie nie wierzyłaś od początku. - odparł pozornie dobrodusznie Viggo - Widać po tobie, że ani na chwilę nie straciłaś czujności mimo, iż my wyraźnie daliśmy ci do zrozumienia, że nie masz się czego bać z naszej strony. Co się jak najbardziej chwali.

I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz