Sączysmark chyba nabawił się traumy. Za wszystkie czasy.
Dlatego siedział w ciszy i przytulał się do Hakokła i Szczerbatka na raz, patrząc się tępo w ziemię i podgryzając rybę pozostałą po wieczornej kolacji. Na zawsze zostanie z nim to, czego był świadkiem, zanim się stamtąd zmył, wymawiając się jakimś dziwnym dźwiękiem, o który panowie nie powinni się w ogóle martwić. Dobrze wiedzieli, że tylko ratuje pozory, a Krogana w tamtym momencie już to raczej nie obchodziło. Ale coś powiedzieć trzeba było.
Przynajmniej kiedy się wykręcił, wcisnęli Kroganowi do ust jakąś szmatę, bo już nie było go słychać.
Teraz już rozumiał, czemu Łowcy byli tak nawet na siłę, ale posłuszni. Jeśli tak kończyli ludzie, którzy zaleźli za skórę Viggo... Heathera miała farta, że dla niej zaplanowali tylko oficjalną egzekucję.
...
- Boli jak skurwysyn, co? - mimochodem się uśmiechnął - Już widzisz, czemu tak poważnie podchodziłem do akurat takich pogróżek. Chciałbym coś dodać ale w sumie masz jeszcze jedno oko, więc widzisz. I to jedno mu zostaw. - dodał z naciskiem, kiedy Jules chciał wyjąć mu nagrzany nóż z ręki - Niech ma czym patrzeć na całą resztę.
Krogan już po prostu zwiesił głowę i mocniej zagryzł kawałek własnej peleryny, wciśnięty w usta.
- Co, masz dość? To nawet nie połowa tego, co mi groziłeś, że zrobisz. - zauważył Viggo, kucając przed nim i wyciągając mu nasiąknięty krwią materiał z ust. Krogan kaszlnął kilka razy i wytarł usta w ramię - I wiesz, szczerze nawet trochę mnie to bawi. Aczkolwiek muszę ci oddać jedno, jesteś całkiem twardy jak na to, co mi się wydawało. Pewnie byłoby inaczej, gdybyś miał jakiekolwiek szanse na zmianę sytuacji, mam rację?
Dostał w odpowiedzi jakże wymowne spojrzenie "Weź już mnie po prostu zabij".
- Jeśli cię to w jakikolwiek sposób pocieszy, to mi się już znudziło.
- To co robimy? - Jules rozejrzał się w poszukiwaniu pomysłów - Możemy połamać mu żebra; pod odpowiednim kątem powinien dostać sporego krwotoku wewnętrznego. A żeby na pewno zdechł możemy zasypać rany ziemią: dostanie gangreny, a na to nie ma leku. Jeśli nie zabije go krwotok, to zgnije żywcem.
- Ujdzie. A może masz coś na swoją obronę? - zagadnął Viggo - Wiesz, może jak to przegadamy, to zrozumiem, co w ciebie wstąpiło? - odczekał chwilę, podczas której dostał tylko spojrzenie rzędu "weź już się zamknij" - Nie, nic? - teatralnie się zmartwił - Ani słowa?
- To była najbardziej złośliwa rzecz, jaką dzisiaj zrobiłeś. - wytknął mu medyk.
- Spieprzaj, nie jesteś lepszy. Przydałoby się-
Na zgrzyt pazurów o metal oboje momentalnie obrócili się w stronę oddalonej kawałek od nich klatki. Przycupnięty na niej smok zasyczał i zszedł na ziemię, obrzucając ich wzrokiem mało inteligentnych ślepiów.
- Żadnych gwałtownych ruchów. - syknął Jules, cofając się na kilka kroków.
- Przecież ona-
- Mają dziwną relację, nie kwestionuj tego. - podniósł zatrzymująco rękę - Najpierw popatrzmy.
Smoczyca rozejrzała się, próbując wybadać sytuację. Zwęszyła krew i szybko dotarła do tego, co było jej źródłem. Zmrużyła ślepia i buchnęła ogniem ze skrzeli, skutecznie zmuszając Viggo i Julesa do schowania się za czym popadło. Wtedy ogonem zgarnęła jedną z klatek i rzuciła przed nich, pochylając się i czekając. Wpatrywała się w Krogana, oboma ślepiami.
Jej pan podniósł się na łokcie, ale przecięte prawie na pół ramię sprowadziło go z powrotem na ziemię. Spróbował jeszcze raz, ale ręce omsknęły mu się na rozmiękłej od krwi ziemi. W końcu odpuścił, tylko oddychając ciężko i sięgając dłonią do świeżych ran. Chyba nie umiał się jednak zdecydować, która boli najbardziej. Nawet biorąc pod uwagę przypaloną plamę wokół prawego oczodołu.
CZYTASZ
I będą mogli mi skoczyć... - Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata, AU
FanfictionSiekiera, motyka, Smocze Oko, Brakło mu sumienia dotąd. Siekiera, motyka, smok Hakokieł, Jeźdźcy patrzą krzywym okiem. Siekiera, motyka, złota stos, Smarkacz w sprawie zabrał głos! Siekiera, motyka, Nocna Furia, Wyjść na zdradzieckiego durnia. Sieki...