18. Chivas ty latarnio wysoka

462 20 0
                                    

CHIVAS TY LATARNIO WYSOKA
--------------------

Godzina 09:00

Z strasznym zniechęceniem byłam zmuszona wstać przez kaca i ból pleców. Strasznie tego nienawidze i pomyśleć, że to dopiero głupi początek. Cóż przynajmniej mam nauczkę, że siedzi się na dupie w każdej złej chwili.

Nawet nie zauważyłam, że nie miałam na sobie bluzki tylko sam stanik. Ciekawe, ciekawe. Ale mniejsza z tym miałam ważniejsze rzeczy na głowie. Zastanawiałam się jak posmarować sobie te plecy jedną ręką. Ani w tą ani w tamtą jedyną pomocą był Krystian. Nie lubię go budzić, ale nie mam wyjścia.
Pomógł mi bez problemu to zrobić i na całe szczęście czuję ulgę.

-Na starość też będę się o ciebie tak troszczyć. - Zaśmiał się.

-Mi to nie przeszkadza, ale mam nadzieję, że nie będę tak poszkodowana. - Powiedziałam po czym połknęłam tabletki, które były mi przepisane.

-Wiesz co z tą złamaną ręką mam więcej możliwości. - Odezwał się.

-Co. - Wzięłam za duży łyk wody, a Krystian nawet o tym nie wiedząc przyciągnął mnie do siebie i zamierzał pocałować, ale woda z moich ust znalazła się na jego szyi i buzi.

-Dzięki wiesz. Wielkie dzięki. - Przetarł twarz rękami.

-Idź ty głupi jesteś. - Zaczęłam się śmiać w najlepsze.

Strasznie kocham leniuchowanie i udało mi się zarazić tym Krystiana, który sam też nic nie robił. Udało nam się coś razem ugotować i nie skończyło się to pożarem. Tak jak ostatnio Krystian przywalił głową o szafkę i udawał, że zemdlał to nie było śmieszne.

Strasznie miałam na niego ochotę, ale wiedziałam, że nie mogłam bo skończyła bym z gorszymi obrażeniami złamanej ręki albo gorszym bólem pleców. Ale ja naprawdę bardzo chciałam.

Mimo, że Krystian siedział i tak musiałam wstać. Zasłaniając mu telewizor na, którym coś oglądał usiadłam na nim i zaczęłam go całować. W tamtym momencie miałam ochotę się popłakać i tym razem nie ze szczęścia, a z bólu pleców. Nienawidzę tego akurat w tamtym momencie.

-Cholera nienawidzę tego bólu. - Powiedziałam na co Krystian spojrzał na mnie ze smutkiem.

-Nie płacz Majka przyzwyczaisz się. - Uspokajał mnie. Wtulił się we mnie na co łzy bardziej zaczęły napływać mi do oczu.

-Przepraszam. - Jedyne co udało mi się wydusić z siebie to właśnie to. Gładził mnie po plecach swoimi rękami.

-Kocham cię i nie przestanę. - Odwzajemniłam jego pocałunek i wróciliśmy oglądać jakiś film.

--------------------
308 słów

jestem wam w stanie tyle dzisiaj zapewnić ale wstawię jeszcze jeden rozdział dzisiaj takie plany a jak nie to nie. Ninos_Zabaa chyba za dobrze wie że ciężko czasami u mnie z weną

Jesteś najlepsza ~ CHIVASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz