- aua - jęknełam bo ponad siedemdziesiąt kilo na mnie leży przygniatając mój nadgarstek.
Brunet w mig że mnie zszedł otrzepując się z trawy. Przewróciłam się na plecy a on spojrzał na mnie z litością w oczach i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- eh no dobra - byłam zirytowana. Ale na tyle bolał mnie nadgarstek że sama nie dałabym rady wstać.
Stanęłam do pionu i spojrzeliśmy na Piłkarzy którzy byli w to wszystko zamieszani. W mig paryżanie oraz trener znaleźli się w środku Campusu zamykając nam drzwi przed nosem.
Podeszliśmy do szklanych drzwi szarpiąc za klamkę ale to na nic. Kilka osób trzymało klamkę więc było to skrajnie niemożliwe żebyśmy byli w stanie otworzyć te drzwi.
Neymar pokazał im środkowy palec a ja spojrzałam na Presnela który pewnie wszystko uknuł.
Wytknął nam język i przekręcił zamek w drzwiach. Odeszli a ja spojrzałam na Neymara.
Oparł się dłonią o szklana ścianę a następnie zrobił taka minę jakby go olśniło. Szarpnął moja dłoń przy okazji ściskając lekko mój nadgarstek.
Syknełam z bólu, odrazu się odwrócił.
- przepraszam - zjechał dłonią na moją łącząc je. Zaczął biec w nieznanym mi kierunku.
Wkońcu zatrzymaliśmy się przy szarych drzwiach. Neymar szarpnął za klamkę a drzwi się otworzyły. Wpuścił mnie do środka a ja miałam ochotę parsknąć śmiechem. Zamknął drzwi i położył palec na swoich ustach, po raz kolejny łącząc nasze dłonie.
Stanęliśmy oparci o ścianę. Zapytałam wzrokiem Neymara ale jak drzwi obok się otworzyły a z nich wyszła znana postać o imieniu Presnel. Neymar puścił moja dłoń i zaczął kopać francuza, Kimpembe parsknął śmiechem i zaczął uciekać.
- jesteście nieźle świrnięci - oparłam się o framugę drzwi spoglądając na chłopaków.
- cała przyjemność po naszej stronie - ukłonił się Marco a ja pokazałam mu środkowy palec wychodząc ich szatni.
Wróciliśmy na murawę. Usiadłam na ławce patrząc na rozgrzewających się piłkarzy.
Krótki mecz się zaczął. Neymar poleciał do Presnela lekko go popychając. Ale z racji tego że francuz był lekko przechylony, całym ciałem poleciał na murawę.
- Karma - krzyknął Neymar a na jego twarzy zagościł zwycięski uśmiech.
Pokrecilam głowa z niedowierzaniem i się zaśmiałam.
Czterdzieści minut później trener który aktualnie siedział zemną rozmawiając, wstał informując zakończenie treningu.
- idziemy dzisiaj do klubu? - zapytał Kylian a Luis zmierzył go wściekłym wzrokiem. - na soczek - puścił oczko Trenerowi a ja podeszłam do nich rozmasowując ból w nadgarstku.
- wy możecie iść ponieważ ja mam zamiar wziąć cię dzisiaj na randkę - odezwał się Neymar po czym objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego zazenowana a jednocześnie zszokowana tym co powiedział.
★★★★
Miłego!
CZYTASZ
You are my obsession
Teen Fiction- przepraszam. - nic się nie stało - mrugnął okiem. nie widziałam że to dopiero początek...