Jest godzina osiemnasta, dokładnie na czterdziestu pięć minut mam wyjść z domu ponieważ rycerz na białym koniu, a może bardziej ferrari zabiera mnie do kina.
O ironio.
Wycząłgałam się z łóżka czując brak jakichkolwiek sił. Weszłam do garderoby szukając czegoś odpowiedniego i nie przesądzającego. Postawiłam na zwykle czarne eleganckie spodnie z małym wycięciem u góry na biodrach. Do tego dołożyłam czarny top z długim rękawem. Przebrałam się w garderobie odkładając swoją piżamę na jedną z szafek. Weszłam do łazienki, włosy zostawiłam ponieważ o dziwo nie były w złym stanie, a ja nie miałam siły nad nimi kombinować. Na twarz nałożyłam jedynie podkład, korektor oraz róż, no i rzecz jasna puder. Rzęsy mam zrobione, brwi to samo. Na usta jedynie nałożyłam bezbarwny błyszczyk.
Słysząc klakson samochodu zdziwiłam się. Zerknełam na swój telefon widząc osiemnasta czterdzieści pięć, naprawdę jest aż tak punktualny? Popsikałam się perfumami wychodząc z domu i windą zjeżdżając na dół. Wyszłam z budynku widząc czarnego jeepa. Z powodu przyciemnionych szyb nie byłam pewna czy to Brazylijczyka i moje wewnętrznych ja kazało mi nie ryzykować. Moje zwątpienia zniknęły jak szyba się uchyliła ukazując przy tym zielono brązowe tęczówki.
Lekkim truchtem rozglądając się po parkingu ruszyłam w stronę samochodu. Otworzyłam czarne drzwi Jeepa wsiadając do środka.
- Cześć - odezwał się jako pierwszy.
- cześć - westchnęłam zapinając pasy bezpieczeństwa.
- nie uważasz że za ślicznie do kina? - w momencie spojrzałam na niego zdezorientowana - chociaż ładnemu we wszystkim ładnie - puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się, w głębi duszy dziękowałam Bogu w samochodzie jest ciemno i na dworze również. Przez to nie widział rumieńca na mojej twarzy.
- nie słodź - parsknełam śmiechem.
Po kilku minutach zaciętej i śmiesznej rozmowy dojechaliśmy pod Galerie. Rzecz jasna że przejście pomiędzy tłumem ludzi nie będzie łatwe. Skierowałam wzrok na Neymara z chęcią zapytania co ma teraz w planach. Narzucił na siebie kaptur i lekko zwęził bluzę. Na tyle że jedyne co było widać to jego piękne oczy.
Stop.
Wyszłam z samochodu czekając na Przygotowującego się Neymara. Po chwili wyszedł z czarnymi okularami na oczach, parsknełam śmiechem. Zamknął samochód i położył dłoń na moich plecach pchając mnie lekko do przodu.
Ludzie w ogóle nie zwracali na nas żadnej uwagi. Każdy nas omijał. Gdyby nie ten kaptur i okulary zdecydowanie zostałabym pobita przez te wszystkie zazdrosne laski.
Skierowałam wzrok na Małego bruneta który z zaciekawieniem wpatrywał się w Neymara. Przełknęłam nerwowo ślinę starając się zachowywać normalnie. Mały miał ubrana koszulkę z Paryża, a po obróceniu Imię i numer Neymara.
Widziałam Że Neymar widział tego chłopca. Z kieszeni swoich spodni wyciągnął czarny mazak pochodząc do chłopca. Zniżył swoje okulary. Chłopiec wpadł w ramiona Brazylijczyka, widziałam jak pojedyncze łzy spływają po jego twarzy. Neymar dał mu autograf i odrazu chwycił mnie za nadgarstek wchodząc na ruchome schody.
Po kilku minutach byliśmy już w kinie. Szukaliśmy naszej sali.
★★★★
Jak w szkole?
CZYTASZ
You are my obsession
Teen Fiction- przepraszam. - nic się nie stało - mrugnął okiem. nie widziałam że to dopiero początek...