rozdział 5

12.7K 321 71
                                    

Teraz to już patrzy na mnie z czystym wkurwieniem na twarzy.

Oh jak mi przykro. Widać to prawda?

-Posłuchaj mnie grubasku-Ostatnie słowo uderzyło inaczej ale w tym momencie to olałam-Nie wiem za kogo ty się uważasz, mówiąc do mnie takim tonem ale obiecuje Ci że tego pożałujesz-Syczy w moją stronę głosem pełnym jadu i nienawiści.

Pięknie. Pierwszy dzień w szkole a ja już narobiłam sobie wrogów.

Cóż trudno.

Nie obchodzi mnie to. Co niby laska szpachla może mi zrobić? Zabawne.

W tamtym momencie nie zdawałam sobie sprawy że jest wstanie posunąć się do czegoś tak okropnie obrzydliwego.

-Już się boje szpachlo-Nie da się nie usłyszeć drwiny w moim głosie.

-Jak ty mnie nazwałaś pierdolony grubasie?-Nawet nie dając mi szansy na odpowiedź odrazu rzuciła się na mnie ciągnąc za włosy. Kiedy chciałam ją odepchnąć kopnęła mnie w brzuch. W pierwszym momencie się zgięłam ale szybko odgoniłam ból i wyprostowałam się oddając ciosy z czego zaczęła tworzyć się bójka.

Szarpie ją za włosy więc kopie mnie w żebra ale nawet się nie skrzywiłam, tylko uderzyłam ją z pięści w twarz.

Wykorzystała moment kiedy straciłam na chwilę orientacje i powaliła mnie na ziemię zadając dwa ciosy w twarz na co oddałam je z jeszcze większą siłą.

Ale kiedy usiadła mi na kolana jęknęłam z bólu, czując jak zaczęła lecieć mi krew. Ignorując mocny ból w kolanach kopnęłam ją mocno w brzuch dokładając sobie tym więcej bólu w kolanach.

Siadam na niej i chcąc zadać cios ale nagle coś, albo bardziej ktoś zaczyna mnie odciągać.

Moje ręce są skrępowane do tyłu a ktoś za moimi plecami trzyma mnie za talie tak żebym się nie wyrwała. Moje ciało
automatycznie spięło się na obcy dotyk.

-Puszczaj!-Krzyczę, próbując się wyrwać ale szybko przestaje czując okropny ból na brzuchu i w okolicach żeber od moich gwałtownych ruchów. A ból w kolanach w cale nie jest lepszy a  wręcz przeciwnie. Dużo gorszy.

-Csii..uspokój się już-Dziwie się słysząc za plecami znajomy głos.

Jak to możliwe?

Kiedy już ogarnęłam się z chwilowego transu rozglądam się dookoła ze zdziwieniem zauważając że jest dużo uczniów i każdy z nich patrzy właśnie na nas.

Jest głośno od ich krzyków a prawie każda osoba ma w ręce telefon i wszystko nagrywa.

No to nieźle. Mój pierwszy dzień a już tyle wrażeń. Coś czuję że mam przejebane.

Jeśli mój ojciec się o tym dowie to przecież mnie zabije.

-Chodź tu głupia dziwko! jeszcze z tobą nie skończyłam!-Odwracam głowę w stronę tej krzyczącej idiotki, która tak samo jak ja jest trzymana przez innego ucznia.

-To ty miałaś w mordzie więcej chuji niż ja lizaków!-Odkrzykuje drwiącym tonem a osoby dookoła nas zaczynają gwizdać z uznaniem i śmiać się z moich słów, dopingując jedną z nas.

-Zabije cię gruba gówniaro! Jesteś już martwa! Widać że starzy cię pewnie nie kochali!-Zaczyna wyrywać się z uścisku chłopaka który ją trzyma. Ale jest  od niej dużo silniejszy.

A ja na jej słowa również zaczynam się wyrywać z objęć Jasona na co on zacieśnia mocniej uścisk, lecz nie tak żebym czuła ból.

-Puść mnie! Zabiję ją!-Próbuje się wyrwać z całych sił. Tłum uczniów zaczyna krzyczeć dalej dopingując jedną z nas.

-Skarbie, uspokój się. Nie sądzisz że już jej wystarczy? Popatrz na nią, Podbite oko, rozcięty łuk brwiowy i warga a z nosa leci jej krew. Nie byłbym zdziwiony faktem jeśli okazało by się że jest złamany-Śmieje mi się cicho do ucha-A ty? czerwony policzek i lekko rozciętą warga. Nie uważasz że już jej wystarczy?-Pyta cicho, tak abym tylko ja go usłyszała.

Kiedy już chce mu odpowiedzieć przerywa mi głośny krzyk dyrektorki.

No po prostu zajebiście.

-Co tu się dzieje?!-Mam przejebane.

Jason puszcza moje ręce stając obok mnie. To samo robi chłopak, który trzymał tą szpachle.

-A wy co? Lekcji nie macie?! Rozejść się już!-Kiedy korytarz pustoszeje ponownie się odzywa.

-Jason, Matt wy też na lekcje-Kiedy Jason chce się odezwać natychmiast mu przerywa -No już-Powtarza ostrzejszym tonem.

-Dasz radę skarbie-Szepcze cicho do mojego ucha i odchodzi posyłając mi ostatnie pocieszające spojrzenie.

Może jednak nie jest taki zły jak myślałam?

Ale tylko może.

-A wy dwie, zapraszam do mojego gabinetu.

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz