Rozdział 39

6.9K 367 97
                                    

Ares

Tak naprawdę to w cale nie jechałem do warsztatu, tak jak powiedziałem to Ness.

Jechałem wynająć klub i inne rzeczy na jej zbliżające się wielkimi krokami, osiemnaste urodziny, bo dobrze wiedziałem, że ona ich nie wyprawi i że nawet by mi o nich nie powiedziała.

No cóż, przykro mi Neska, ale przeżyjesz swoje najlepsze urodziny w życiu.

Zacząłem ogarniać wszystko tak jak miałem to w planie, wcześniej poinformowałem naszych znajomych o wszystkim i jeszcze kilka innych osób, a następnie pojechałem do cukierni zamówić tort, żebym mógł go jutro odebrać.

Nasi znajomi, którzy w sumie nawet nie wiem kiedy stali się naszymi wspólnymi, zgadzali się ze mną że to zajebisty pomysł.

Domyślałem się że Nessa może nie przepadać za swoimi urodzinami z powodu tego, co działo się w jej wcześniejszym domu i było mi cholernie przykro z tego powodu.

Bo ta dziewczyna nie zasługiwała na to całe piekło, które spotkało.

Zatrzymałem się właśnie pod sklepem jubilerskim, żeby wybrać prezent dla mojej Neski.

-Dzień dobry-Przywitałem się ze starszym mężczyzną, stając przy szklanej ladzie.

-Witam młody człowieku. Czego szukasz?-Uśmiechnął się promiennie.

-Ja właściwie chciałbym...-Przerwałem zdziwiony, kiedy zauważyłem starszą kobietę, która wychodziła z zaplecza i stanęła u boku mężczyzny, całując go w policzek.

I nie była to zwyczajna, starsza kobieta.

-O chłopcze! Cóż za ponowne spotkanie!-Niemal wykrzyczała z radością, mając na ustach szeroki uśmiech.

-Tak, tak. Dzień dobry pani-Powiedziałem nadal zdziwiony.

-Jaka tam pani-Machnęła ręką, a następnie wciągnęła ją w moją stronę-Mary jestem, a to mój mąż George.

-Ares-Również podałem rękę kobiecie, uśmiechając się delikatnie.

-Czyżbyś przyszedł po prezent dla tej ślicznej dziewczyny, którą wtedy szukałeś?

-Tak. Właściwie to tak-Odpowiedziałem drapiąc się lekko zestresowany po karku.

-Zaraz coś wybierzemy-Mówiła, a z jej twarzy ani na moment nie schodził szeroki uśmiech-Jak jej na imię?

-Nessa-Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, kiedy wypowiedziałem te słowa, co kobieta zauważyła uśmiechając się przebiegle.

-Jesteście piękną parą-Skomentowała, nie dając mi odpowiedzieć-Przypominacie mi trochę nas kiedy byliśmy w waszym wieku-Zaśmiała się radośnie, patrząc na swojego męża z widoczną gołym okiem miłością, zresztą George również patrzył z ogromnym, jak nie jeszcze większym uczuciem na swoją żonę.

I chyba właśnie w tamtym momencie zapragnąłem tego samego.

-Moja żona mi o was opowiadała i wręcz nie mogła przestać-Zaśmiał się-No dobrze, więc może jakiś naszyjnik lub bransoletka? Na jaką to okazję?

-Urodziny. Ale tak właściwie to chciał bym ją też zapytać o związek. Więc chcę, żeby było to coś wyjątkowego-Powiedziałem trochę niepewnie, sam nie wiem dlaczego.

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz