Rozdział 28

10.2K 378 234
                                    

Hejka na kolejny rozdział nie musieliście długo czekać, mimo że powiedziałam że nie wiem kiedy wstawię.

I tak samo będzie z kolejnym.

Nie umiem określić kiedy uda mi się napisać, więc po prostu czekajcie ;>

Miłego czytania (chyba)

Do zobaczenia <33



Nessa

Zaczęłam iść z Aresem do auta, który przez całą drogę do niego, zadawał mi pytanie za pytaniem.

Nie miałam siły ani słuchać, ani mówić.

Nie miałam siły na nic.

Chciałam się jedynie schlać, ale nawet to mi kurwa nie wyszło.

-Nessa!-Wzdrygnęłam się na nagły krzyk Aresa, który uderzył rękami w kierownicę.

Popatrzyłam na niego przestraszona i ze łzami w oczach.

Miałam już tak bardzo dość.

-Co? Też chcesz mnie uderzyć?-Wyszeptałam. A po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

-Boże, nie. Nigdy-Odpowiedział odrazu a na jego twarzy mogłam dostrzec ból-Nigdy ale to nigdy nie podniósł bym na ciebie ręki rozumiesz mnie skarbie?-Wyszeptał, łagodnie. Łapiąc za moje policzki i ścierając z nich łzy.

Na darmo, bo zaraz wypłynęły następne.

-Nie chce tam wracać-Wykrztusiłam z siebie, a z mojego gardła wyrwał się głośny szloch-Nie chce-Spojrzałam z paniką na Aresa, kiedy zaraz po moich słowach zaczęło brakować mi tlenu.

-Csii..csii-Przyciągnął mnie do siebie, otaczając swoimi ramionami-Nic się nie dzieje. Jestem przy tobie-Szeptał do mojego ucha, głaszcząc moje włosy-Oddychaj razem ze mną dobrze?-Przyłożył moją rękę do swojego serca, a następnie zaczął brać powolne wdechy.

-Nie chcę tam wracać-Powiedziałam, pociągając nosem. Kiedy już trochę udało mi się uspokoić.

-Dobrze.

-Co?

-Nie wrócimy tam. Nie dzisiaj-Pocałował mnie w czoło, posyłając pocieszający uśmiech i odpalił auto.

A ja, chyba w końcu odnalazłam swoją bezpieczną przystań.

-Gdzie jesteśmy?-Zapytałam, kiedy zatrzymaliśmy się pod jakimś domem.

-U moich przyjaciół. Poznałaś ich ostatnio-Zaśmiał się. Wychodząc z auta, a ja zrobiłam to samo.

-Ale jak nie chce wpraszać się do domu twoich znajomych-Złapałam chłopaka za rękę kiedy chciał iść w stronę drzwi.

-Neska. Po pierwsze nie wpraszasz się bo to jest też mój dom. A po drugie oni w cale nie są tacy źli-Kiedy chciałam coś powiedzieć. Ares przyciągnął mnie do siebie, uciszając pocałunkiem.

****

Siedzieliśmy z jego przyjaciółmi na kanapie w salonie. I muszę przyznać że Ares naprawdę miał rację. Nie byli tacy źli.

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz