Po wyjściu Aresa zadzwonił do mnie Jason i oznajmił, bo pytaniem nie mogę tego nazwać że idziemy we trójkę na imprezę i podjedzie po nas o dwudziestej drugiej.
Czyli miałam jeszcze, tylko krótko ponad dwie godziny.
Nie tracąc dłużej czasu, wzięłam dłuższy prysznic. Zrobiłam możniejszy makijaż niż zazwyczaj i nie zapominając przy tym o kreskach ubrałam czerwoną, przylegającą sukienkę, która była przed kolano z małym i ładnym rozcięciem na udzie.
Do tego ubrałam zwykłe białe trampki i zarzucając jeszcze małą, czarną torebkę na ramię i psikając się perfumami o zapachu wiśni byłam w końcu gotowa.
I akurat w idealnym momencie, bo właśnie usłyszałam trąbienie przed domem.
Zeszłam na dół, zamykając drzwi wejściowe. W domu nikogo, prócz mnie nie było. Czyli chłopak musiał wcześniej wyjść a ojciec z Adele wyszli do znajomych.
-Hejka, moja najlepsza przyjaciółeczko-Powiedział z radością na twarzy Jason, kiedy otworzyłam drzwi od jego niebieskiego bmw, najnowszej klasy.
-Cześć, Jasonku-Również się z nim przywitałam, zajmując miejsce pasażera.
Okazało się że Noemi mieszkała tylko dwie ulicy obok mnie więc teraz jedziemy po naszą nową koleżankę, żeby razem bawić się na imprezie.
Po drodze rozmawiamy o różnych głupotach i śmiejemy się wspominając naszą ostatnią imprezę.
Kiedy zatrzymujemy się pod równie dużym domem co mój. Widzimy jak wychodzi z niego Neomi. Była ubrana w bardzo przylegającą, fioletową sukienkę na cienkich ramiączkach a w ręce trzymała tego samego koloru małą torebkę. Widzę że ona zamiast na wygodę postanowiła na wygląd i ubrała szpilki.
I zapewnię nikt nie zgadnie w jakim, również były kolorze-Prychnęłam w myślach.
-Hejka misie!-Krzyknęła z entuzjazmem zajmując miejsce na tylnych siedzeniach.
-Witaj fioleciku-Zaśmiał się Jason a ja razem z nim.
-Fioleciku? A co to niby miało znaczyć?-Podniosła jedną brew w górę patrząc na nas z udawanym gniewem i łapiąc się teatralnie za serce.
-Nic. Zupełnie nic fioleciku-Teraz już każdy z nas nie hamując się wybuchł głośnym śmiechem a Jason ruszył w stronę adresu na, którym już jakiś czas temu zaczęła się impreza.
Ludzi było okropnie dużo, ale czego można się było spodziewać jeśli zabawa organizowana jest w przynajmniej dwa razy większej willi niż tej w której obecnie mieszkam.
Przedzieraliśmy się przez tłum próbując zlokalizować kuchnię, a kiedy już po chwili nam się to udało okazało się że jest nawet barman.
Nieźle, nieźle.
Już po chwili przed nami znalazły się kolejki wódki, które zaraz znalazły się w naszych gardłach powodując przyjemne pieczenie.
Rozglądam się po pomieszczeniu kiedy nagle w roku pomieszczenia czuję na sobie zimny wzrok i przechodzą mnie ciarki. Patrzę tej osobie w oczy zauważając że znowu jest to ten natrętny typ.
Szybko odwracam wzrok i staram się już dłużej o tym nie myśleć. Przyszłam się tu zabawić z przyjaciółmi, a nie myśleć o jakimś zjebie z równie rozjebanymi jak on tekstami.
-To już nasza druga impreza skarbie, szalejemy!-Krzyknął do mnie Jason wyrywając mnie z myśli i próbując przekrzyczeć muzykę, tak żebym była w stanie go usłyszeć.
-Jestem tego samego zdania, Jasonku!-Odkrzykuje mu i w tym samym momencie bierzemy małe naczynie, wypełnione wódką i wypijamy krzyżując się ręką.
-Ej ja też tak chce!-Lekko bełkotliwy krzyk Emi sprawia że przenosimy na nią wzrok, śmiejąc się głośno na widok jej zaciętego wyrazu twarzy.
****
Pijemy, tańczymy i śmiejemy się. A dobra zabawa nas nie opuszcza, kiedy nagle muzyka została lekko przyciszona a głos zabrał gospodarz imprezy.
-Moi drodzy, ten kto ma ochotę zagrać w butelkę zapraszam na środek!-Krzyknął wysoki blondyn, stojący na stole i trzymając w ręce mikrofon. Nie znałam go osobiście, ale kojarzyłam z widzenia z tego co pamiętam, chyba miał na imię Caden.
-Chodźcie, idziemy-Noemi złapała nas za ręce i pociągnęła w stronę tworzącego się już kółka. Nie za bardzo miałam ochotę grać w takie dziecinne zabawy, ale już trudno.
-Dobra. Gramy w prawda czy wyzwanie. Każdy zna zasady?-Zapytał ten sam blondyn, kładąc na środku pustą butelkę po wódce-Przypominam że jeśli ktoś nie chce odpowiedzieć na pytanie lub wykonać wyzwania pije w chuj zajebiście mocnego szota.
W kółku było dość dużo osób, ale większość znałam z widzenia ze szkoły.
Dalej rozglądając się po osobach, zauważyłam że na przeciwko mnie siedzi Ares.
Nawet nie wiedziałam że tu będzie.
Ale przecież to impreza.
A to Ares, więc w sumie wszystko się zgadzało.
Obok niego siedziała ta pierdolona blond szpachla z którą już dawno temu się pobiłam. Była uwieszona na jego ramieniu i aż prawie prychnęłam na tą myśl.
No błagam ale że z nią?
Cóż czego innego mogłam się spodziewać.
Obok nich jakaś para, która widocznie zamiast znaleść sobie jakiś osobny pokój postanowiła zaszczycić nas swoją jakże wielce okazywaną miłością. Następnie jakieś dziewczyny i kilku chłopaków, których nie kojarzyłam czyli albo nie zauważyłam ich w szkole albo są starsi.
Natomiast obok nich siedział pierdolony idiota z oklepanymi tekstami, który z tego co już zdążyłam zauważyć przez cały czas odkąd tu przyszłam nie odrywa odemnie swojego spojrzenia. Zignorowałam go po raz kolejny nie chcąc zawracać sobie nim głowy.
Gra się zaczęła, było dużo śmiechu i czasami żenady ale tak to było nawet dobrze. Na szczęście butelka jeszcze ani razu nie wskazała na mnie, za to na Emi i Jasa już tak.
Emi dostała pytanie jaka była jej najbardziej nieudana randka i dlaczego a Jas wybrał wyzwanie więc skończyło się tak że leżał na podłodze i przez dwie minuty udawał dżdżownice. Na samą myśl aż znowu, chciało mi się śmiać.
Śmiechom nie było końca, kiedy jeden chłopak musiał zrobić striptiz w samych bokserkach, albo kiedy inna dziewczyna dostała pytanie odnośnie najbardziej głupiej i atrakcyjnej sytuacji w swoim życiu i opowiedziała o tym, jak dostała zaproszenie do trójkąta przez obce małżeństwo.
Butelka ponownie idzie w ruch i tym razem zatrzymuje się na osobie, którą jestem ja.
-O, w końcu ktoś kto jeszcze nie był!-Krzyknął Caden w moją stronę-Pytanie czy wyzwanie?-Zadał standardowe pytanie.
-Pytanie.
Chłopak chwilę myślał nad tym o co mnie zapytać kiedy nagle z tłumu osób obserwujących, ktoś coś krzyknął. Ale nie byłam w stanie tego usłyszeć.
-Dobra! W jakim wieku miałaś swój pierwszy raz?-Zastygam kiedy słyszę słowa chłopaka.
Nie powiedział tego.
Nie powiedział tego.
Proszę, niech ktoś mi powie że się przesłyszałam.
CZYTASZ
love is treacherous
Teen Fiction~I kto by się spodziewał że osoba która miała mnie naprawić zniszczyła mnie doszczętnie~ Kłótnie rodziców, wyprowadzka ojca z domu, nowy partner matki. To właśnie od tego momentu życie siedemnastoletniej Nees zamieniło się w istne piekło. Kiedy matk...