Od sytuacji w której Ares pomógł mi w łazience minęły dwa tygodnie przez,
które się ignorowaliśmy i nie żeby było to coś nowego, ale po prostu myślałam że po tamtej sytuacji nasz kontakt będzie chociaż minimalnie lepszy.Ale cóż, myliłam się.
Nie zamierzałam prosić się o kontakt z nim. Ja nienawidzę jego, on nienawidzi mnie. Niech każdy z nas żyje swoim życiem i tyle. Raz mi pomógł i na tym się kończy.
Nienawidzimy się.
Nie zaprzątając sobie więcej myśli tym debilem wzięłam plecak, który zarzuciłam na plecy i wyszłam z domu. Poprzednim razem zapamiętałam drogę, więc nie musiałam już włączać nawigacji żeby dojść do szkoły.
Wchodząc na teren szkoły już z daleko zauważyłam chłopaka, który wysiadł z auta i zaczął iść w moją stronę.
-Cześć, przyjaciółeczko-Pomachał mi a radosny uśmiech jak zawsze pojawił się na jego twarzy.
-Cześć..kolego-Ostatnie słowo prawie że prychnęłam.
-No wiesz co?-Popatrzył na mnie z udawanym smutkiem na co się zaśmiałam-Ranisz moje serce-Położył swoją rękę na sercu i teatralnym ruchem udał że ściera niewidzialną łzę z oka.
Tym razem już nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym śmiechem. A on za to uśmiechnął się tak jakby to było jego celem.
Żebym się zaśmiała.
-Dobrze niech ci będzie. Cześć, drogi przyjacielu-Poprawiłam się dalej rozbawiona.
-No i teraz to możemy iść-Uśmiechnął się idąc w stronę wejścia do budynku. Wcześniej upewniając się że idę za nim.
****
Zadzwonił dzwonek, który w końcu zakończył naszą męczarnię z Jasonem. Polubiłam go i siedzi ze mną na każdej lekcji.
Dzisiaj mieliśmy ich siedem a to była dopiero trzecia. Więc od razu po wyjściu z klasy poszliśmy na stołówkę. Stojąc jeszcze z pustą tacką zastanawiałam się co wsiąść do jedzenia. Coś co jest mało kaloryczne.
Natomiast Jason, który stał przede mną nie ograniczał się i wziął zestaw składający się z burgera, frytek i coli oraz jeszcze kilku innych niezdrowych rzeczy. A ja po krótce zdecydowałam się wziąć po prostu sałatkę i również colę tyle że bez cukru.
Po wzięciu już wszystkiego czego chcieliśmy wyszliśmy z długiej kolejki, która w cale cię nie skracała a wręcz przeciwnie usiedliśmy do wolnego stolika. Był prawie że na samym końcu.
-Nessa, najesz się tym?-Zapytał siedzący na przeciwko mnie chłopak unosząc jedną brew w górę patrząc na mnie i na moją sałatkę ze zdziwieniem.
-Tak-Odpowiedziałam szybko, ale zaraz dodałam-I tak nie jestem zbytnio głodna.
Popatrzył na mnie z miną jakby nie do końca mi wierzył ale na szczęście nie kontynuował już tego tematu.
-Chcesz gdzieś wyskoczyć w weekend?-Zapytał patrząc na mnie z jak zawsze uśmiechem. Tak, że po prostu nie mogłam się nie zgodzić.
-Jasne. Jakaś impreza?-Potwierdził moje pytanie kiwnięciem głowy przełykając przy tym końcówkę burgera, którego nawet nie wiem kiedy zdążył zjeść a ja nawet nie zaczęłam swojej sałatki. Więc powoli zaczęłam, pomimo różnych głosów w mojej głowie. Wiedziałam że później i tak będę miała wyrzuty sumienia.
-Napisze ci później szczegóły tylko musisz podać mi swój numer.
-Dobra. Daj mi swój telefon to wpiszę-Wyciągnęłam w jego stronę rękę w której za chwilę znalazł się jego telefon.
-No widzisz, mówiłem że i tak zdobędę twój numer kochanie-Przytoczył sytuację z lotniska kiedy tak bardzo walczył o mój numer a ja byłam za bardzo uparta żeby mu go dać.
Mówił że i tak mnie znajdzie no i proszę miał rację. Puścił do mnie oczko odbierając swoją własność a ja prychnęłam ale już po chwili nie wytrzymałam i się roześmiałam.
Fakt że już wcześniej się spotkaliśmy w nieco innych okolicznościach nie wiedząc że będziemy chodzić razem do szkoły a nawet do jednej klasy był bardzo zabawny.
****
Szłam sama korytarzem do łazienki a Jason powiedział że zaczeka na mnie pod salą. Swoją drogą naprawdę go polubiłam i dobrze się dogadujemy. Mam tylko nadzieję że ta znajomość nie potrwa kilka dni. Jak spotkałam go na lotnisku to na prawdę nie podejrzewałam że się zaprzyjaźnimy chociaż jeszcze do końca nie jestem pewna czy to jest przyjaźń ale chyba szybko zmierza w tym kierunku.
Wzdrygnęłam się kiedy nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu. A kiedy się odwróciłam to zauważyłam nieznajomego chłopaka. Który się do mnie uśmiechał.
Serio? Kolejny kurwa?
-Cześć piękna-Powiedział a ja prawie że prychnęłam, na ten tak bardzo oklepany teksty-Jestem Matt. Chciała byś dać mi swój numer?-Zapytał. Mrugając do mnie jednym okiem.
Nie, nie chciała bym. Idioto z oklepanymi tekstami.
-No nie wie..-Nie zdążyłam dokończyć, kiedy znowu się odezwał przerywając mi.
-No weź piękna. Nie pożałujesz-Bardziej rozciągnął usta w uśmiechu i nie wyglądał jakby miał zamiar odpuścić a ja już zaczęłam żałować.
Ale mimo to, że nie za bardzo miałam ochotę aby znowu dawać mój numer a tym bardziej jakiemuś chłopakowi, którego pierwszy raz widzę na oczy. To postanowiłam to zrobić. Tylko dla własnego spokoju a tym bardziej że naprawdę chciałam już tylko dotrzeć do tej cholernej łazienki.
Dałam mu w końcu ten cholerny numer żeby dał mi święty spokój a on odszedł z wielkim bananem na twarzy. Ja natomiast olałam go idąc w końcu do łazienki i po drodze stwierdziłam że nawet jeśli by do mnie napisał to po prostu go oleje i tyle.
I tyle.
****
-Co tak długo Cię nie było skarbie?-Zapytał Jason kiedy w końcu po nie wiem jakim czasie wróciłam do niego pod sale.Biedny musiał sam czekać dopóki nie wrócę.
Ah. Jak że mi przykro z tego powodu.
-Miałam małe utrudnienia po drodze-Powiedziałam wzdychając a on popatrzył na mnie z rozbawieniem.
Bardzo.kurwa.zabawne.
-Utrudnienia?-Powtórzył moje słowa
śmiejąc się pod nosem-A cóż to były za utrudnienia co?-Znowu zapytał nie przestając się śmiać.Już mówiłam, przezabawne kurwa.
Opowiedziałam mu całą sytuację, która wydarzyła się przed chwilą a on wybuchł jeszcze głośniejszym śmiechem i jednocześnie współczuł chłopakowi, który prawdopodobnie chciał coś więcej.
Tak. Bardzo. Kurwa. Zabawne. Jason.
****
Pogrubiona czcionka to imitacja kursywy. Może w najbliższym czasie zmienię ją na prawdziwą kursywę ale jeszcze zobaczymy. (W poprzednim rozdziele jest tego wytłumaczenie)
Ps Dziękuję za prawie 10 tyś wyświetleń i 300 gwiazdek!!! nie spodziewałam się tego 🥹❤️.
CZYTASZ
love is treacherous
Genç Kurgu~I kto by się spodziewał że osoba która miała mnie naprawić zniszczyła mnie doszczętnie~ Kłótnie rodziców, wyprowadzka ojca z domu, nowy partner matki. To właśnie od tego momentu życie siedemnastoletniej Nees zamieniło się w istne piekło. Kiedy matk...