Rozdział 27

11.5K 412 135
                                    

Rozdział trochę krótszy, bo z jego perspektywy. Ale mam nadzieję że się podoba.

Następny nie wiem kiedy.

Do zobaczenia <33


Ares

Zbiegłem na dół kiedy usłyszałem jakieś krzyki, a następnie trzask drzwi.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i pierwsze co zauważyłem to ojca Nessy, który chodził w tą i z powrotem, a obok niego stała moja matka patrząc jakby chciała go zabić.

-Co tu się stało? Gdzie jest Nessa?-Zapytałem, zdziwiony widząc że brakuje dziewczyny, która już powinna być w domu.

-Wyszła-Powiedziała moja matka, zaciskając pięści i patrząc porozumiewawczo na Henrego.

-Jak to wyszła? Co tu się stało?

Popatrzyłem na parę przede mną , kiedy żadne z nich mi nie odpowiedziało. A wręcz zachowywali się jakby w cale mnie tu nie było i tylko patrzeli na siebie, mierząc się wściekłymi spojrzeniami.

A raczej moja matka mierząc jego wściekłym spojrzeniem.

A ja coś czułem, że zaraz rozpęta się kolejna afera.

-Jak kurwa mogłeś to zrobić?!-Krzyk matki rozniósł się po całej kuchni.

-Przecież kurwa nie chciałem!-Zacisnął usta w wąska linie, odwracając wzrok.

-Jak byś kurwa nie chciał to byś nie podniósł ręki na własne dziecko!-Podeszła do niego, popychając go.

Chyba się kurwa przesłyszałam.

-Że co kurwa?! Chciałeś ją uderzyć?!-Podeszłem do niego szybkim krokiem, łapiąc jego marynarkę i szarpiąc nim.

-Ares spokojnie-Kiedy chciała podejść, rzuciłem jej tak wkurwione spojrzenie że zatrzymała się w miejscu.

-Mamo! Spokojnie?! Spokojnie kurwa?! On chciał uderzyć własną córke! Pozwalasz na to?!

-Nie. Ale..

-Ale?! Ale co?!-Krzyknąłem. Popychając Henrego na ścianę za nim.

Prychnąłem, kiedy nie odpowiedziała.

Czego się mogłem kurwa spodziewać.

Rzuciłem im jeszcze tylko pogardliwe spojrzenie zanim odwróciłem się i szybkim krokiem podeszłem do drzwi, łapiąc buty i kurtkę w rękę, nie zapominając o kluczykach do auta. A następnie wyszedłem trzaskając drzwiami.

Gdzie jesteś księżniczko?

****

Dzwoniłem, pisałem ale nic to nie dało.

Martwiłem się o nią.

A jej ojca mam ochotę zajebać, jak kurwa mógł podnieść na nią rękę?

Jak kurwa?

Wysiadłem z auta, rozglądając się po okolicy, kiedy nagle w parku na ławce zobaczyłem starszą kobietę. Więc nie zwlekając, postanowiłem do niej podejść.

-Przepraszam. Czy nie widziała pani może niskiej brunetki, która by kręciła się gdzieś tutaj?-Zapytałem. Starając się nie pokazać kobiecie mojego zdenerwowania.

-Czy chodzi ci o dziewczynę, która pali czerwone malboro?-Odpowiedziała uśmiechnięta, mierząc mnie wzrokiem. A ja popatrzyłem na nią zdziwiony, nie rozumiejąc za bardzo.

-No, w zasadzie to tak ale..

-Oh młody człowieku, wiem o kim mówisz-Zaśmiała się, a następnie uśmiechnęła się szeroko.

-Czyli widziała ją pani?-Zapytałem zniecierpliwiony.

-Widziałam, widziałam-Uśmiechnęła się. Lecz tym razem smutno-Ale nie teraz, tylko jakieś kilka godzin wcześniej.

-Kurwa!-Syknąłem na głos. Ale szybko popatrzyłem przepraszająco na kobietę, która ku mojemu zdziwieniu znowu miała radosny uśmiech na twarzy.

-Aj chłopcze. Też byłam kiedyś młoda-Machnęła ręką, śmiejąc się pod nosem.

-Nie wątpię-Odpowiedziałem. Również posyłając kobiecie uśmiech, który samoistnie wpłynął na moje usta.

Po prostu miałem wrażenie że przy tej kobiecie nie da się nie uśmiechnąć.

-Lubisz ją?-Popatrzyłem zdziwiony na kobietę.

-Ja..tak. Tak, lubię ją-Odpowiedziałem zmieszany, pocierając ręką kark.

-A mi się coś wydaje, że nie tylko ją lubisz-Zaśmiała się, wskazując na miejsce obok siebie.

Westchnąłem, ale zrobiłem to czego oczekiwała.

-Do czego pani zmierza?

-Do tego, żebyś nie zawahał się walczyć o coś co kochasz. Kiedy w końcu przyjdzie na to czas-Wyszeptała mi do ucha staruszka, a następnie wstała z ławki.

-Co? Ale ja nie..

-Tak. Wiem, wiem chłopcze-Uśmiechnęła się, żeby następnie odejść.

Co tu się właśnie stało?

Z moich myśli wyrwały mnie jakieś krzyki. Więc odwróciłem się żeby zobaczyć źródło tego zamieszania.

No ale tego, to się kurwa w życiu nie spodziewałem.

Natychmiast podniosłem się z ławki zmierzając w kierunku Nessy i szarpiącego jej faceta.

-Co tu się kurwa dzieje?! Wypierdalaj od niej-Krzyknąłem. Odpychając faceta i stając przed dziewczyną, zasłaniając ją swoim ciałem.

-Ta suka, chciała ukraść mi alkohol ze sklepu-Warknął, próbując mnie minąć żeby dostać się do dziewczyny za moimi plecami.

No chyba cię kurwa pojebało typie.

-No i gdzie te rączki pchasz frajerze? Chcesz je zaraz stracić?-Złapałem faceta za ręce, wykręcając je do tyłu i popychając go ziemię, kładąc kolano na jego plecach.

-Puść mnie kurwa!-Próbował się szarpać, lecz nic mu to nie dało.

-Posłuchaj mnie teraz uważnie-Wyszeptałem mu do ucha. Tak żeby Nessa nie słyszała tego co chce powiedzieć i położyłem rękę na jego karku-Wrócisz grzecznie do sklepu i udasz że tej dziewczyny w cale tutaj nie było. Rozumiesz?-Na moje słowa poruszył się, więc szybko wzmocniłem uścisk ręki-A ja udam, że w cale nie mam ochoty wysłać się do szpitala-Zaśmiałem się pod nosem.

-Spierdala..

-Zapytałem czy kurwa rozumiesz?!-Warknąłem. Wciskając jego twarz w ziemię.

-Tak, rozumiem-Wyszeptał z ledwością, poddając się.

-No i zajebiście-Podniosłem się w końcu, patrząc na niego-A to za tą suke. Suko-Kopnąłem go w brzuch i uśmiechnąłem się pod nosem.

Mówią że leżącego się nie kopie.

Cóż. Ja kopie.

Skierowałem w końcu wzrok na dziewczynę, która przez ten cały czas tylko stała, nie odzywają się ani jednym słowem.

I właśnie wtedy poczułem, że zacząłem coraz bardziej jej pragnąć.

I to kurwa w każdym znaczeniu tego słowa.

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz